Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

janhalb

Zamieszcza historie od: 4 lutego 2011 - 17:48
Ostatnio: 8 maja 2024 - 11:16
  • Historii na głównej: 69 z 77
  • Punktów za historie: 22876
  • Komentarzy: 1250
  • Punktów za komentarze: 9865
 
[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
6 maja 2011 o 11:12

duRin90: wiem, że są. No i...? Pracuję na Maku już parę lat. Mój komputer też jest chroniony. Poza tym, jak napisałem, naprawdę nie zamierzam wdawać się w dyskusję o wyższości Maka nad pecetem lub odwrotnie. Nie jestem emocjonalnie przywiązany do mojego komputera. To tylko narzędzie. Ja wybrałem takie narzędzie, Ty inne, jeszcze ktoś inny wybierze Linuksa - i OK., niech każdy pracuje tak, jak mu wygodnie. Live and let live :-)

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
6 maja 2011 o 10:56

Długo by pisać :-) Najkrócej mówiąc: pracowałem na komputerach z Windowsami przez wiele lat (poczynając od Windows 3.1). Ze wszystkich tych systemów XP był najsensowniejszy i najbardziej stabilny - ale i tak miałem z nim sporo różnych problemów. Mimo że system był jak najbardziej legalny, stale aktualizowany (w ogóle korzystam wyłącznie z legalnego softu), chroniony dobrym antywirusem etc., to i tak raz na jakiś czas coś się sypało. U znajomych i w wydawnictwie z którym współpracuję zdarzyło mi się pracować na Makach - i byłem pod wrażeniem jakości i elegancji tego systemu. Jak głosiła jakaś stara reklama Apple'a - to jest "system operacyjny który po prostu działa" :-) A że dla mnie komputer to narzędzie pracy (a nie zabawka do gier na przykład), postanowiłem się przesiąść. I nie żałuję - od kiedy pracuję na Maku nie miałem ŻADNYCH problemów z komputerem. "Zawieszony system"? A co to jest? ;-) Tak, Maki są droższe - ale moim zdaniem różnica jest warta tej ceny. Ale UWAGA: nie jestem applowskim fanboyem, nie mam najmniejszego zamiaru toczyć tu bitwy i udowadniać wyższości Maka nad pecetem. Po prostu DLA MNIE, w moim konkretnym przypadku okazało się to dobrym rozwiązaniem i jestem z niego zadowolony. I nie mam nic przeciwko Windowsom :-)

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2011 o 10:57

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
6 maja 2011 o 10:48

@NobbyNobbs: wyluzuj. Nevi bardzo konkretnie (i w przeciwieństwie do Ciebie - bardzo spokojnie) odpowiada na pytania. Ja wiem, że zdarzają się durni dyspozytorzy popełniający istotne błędy - ale też wiem, że dzwoniący po pogotowie często są autentycznie piekielni. Sam byłem świadkiem jak jakaś paniusia dzwoniła z automatu telefonicznego na 999 (było to w prehistorycznych czasach kiedy nie każdy jeszcze miał komórkę) stanowczo żądając przyjazdu karetki, bo jej dwunastoletni synek WCZORAJ spadł z roweru, a skoro dziś nadal ręka go boli "to na pewno jest coś poważnego"...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2011 o 10:48

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 maja 2011 o 8:49

@Nevi - piszesz "Powinien Cię grzecznie przeprosić, spróbować uspokoić i poprosić o zadzwonienie pod 999 (...)". Z tego co pamiętam, to w takiej sytuacji policjant (czy też ktokolwiek inny odbierający telefon) ma obowiązek sam zawiadomić pogotowie (czy inne potrzebne służby). Ale może się przepisy zmieniły, nie dam głowy.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
5 maja 2011 o 22:52

@m4rk: już? Wyżyłeś się? Ulżyło? Co, egzamin gimnazjalny nie poszedł?

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
5 maja 2011 o 13:24

Numer 112 POWINIEN funkcjonować jako "numer alarmowy" - ale od ładnych paru lat nasi ustawodawcy nie są w stanie uchwalić nowej ustawy o ratownictwie medycznym etc (no bo przecież jest tyle ważniejszych spraw, prawda?). Dlatego "na razie" (czyli od 12 lat, bo jak wiadomo "prowizorka trzyma najdłużej"...) telefon 112 rzeczywiśie łączy z policją. ALE - z obecnie obowiązującego prawa wynika, że policjant w takiej sytuacji ma OBOWIĄZEK przekazać sprawę odpowiednim służbom, czyli wezwać pogotowie albo straż pożarną, jeśli wezwanie akurat nie dotyczy policji. Moim zdaniem - powinieneś właśnie zgłosić do prokuratury zachowanie pana policjanta. Wystarczy opisać zdarzenie, podać datę i godzinę - a jak sam pan policjant powiedział jest nagranie, więc pan dostałby naganę służbową i następnym razem pomyślałby, zanim by cię "spuścił".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 maja 2011 o 13:24

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
5 maja 2011 o 12:31

Znając kolejowe realia nie zdziwiłbym się, gdyby panowie z SOK byli "dogadani" z tym złodziejaszkami...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 maja 2011 o 12:29

No, ja w zasadzie też. To znaczy - trudno mieć pretensje do kasjerki, to nie ona ustala głupie przepisy... Ale ja na przykład w moim "lokalnym supermarkecie" jak kupuję zgrzewkę mleka (12 litrowych pudełek) to wystawiam na taśmę JEDNO pudełko i mówię kasjerce, że "proszę liczyć to mleko razy 12, bo resztę zgrzewki mam w wózku inie chce mi się całej przenosić na taśmę". I NIGDY nie zdarzyło mi się, żeby ktoś zaprotestował...

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
4 maja 2011 o 18:30

Znajomi kupili królika córce na urodziny... Gość (tzn. ten znajomy) prowadzi własną firmę - robi ludziom sieci, stawia strony internetowe etc. Siłą rzeczy - ma w domu jakiś serwer, ileś tam komputerów i kilometry kabli... No i taki dialog się między nami wywiązał (Ja, Znajomy): (J) Tylko uważaj na kable, bo króliki lubią je gryźć... A wiesz, jak trafi na kabel od Internetu, to nie będzie Internetu. (Z, z filozoficzną miną): A jak trafi na na kabel od prądu, to nie będzie królika... ;-)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2011 o 18:30

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
4 maja 2011 o 15:02

Świetne! :-)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 maja 2011 o 15:01

Jedna uwaga nie na temat: "Onegdaj" wbrew pozorom nie znaczy "kiedyś tam" czy "dawno, dawno temu". "Onegdaj" to "przedwczoraj". Serio-serio.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
4 maja 2011 o 13:18

Tak, wiem że dostanę 1500 minusów, ale BŁAGAM: przed wrzuceniem historyjki tutaj wklejcie ją do jakiegoś Worda i każcie sprawdzić pisownię...Przecież tego się nie da czytać... :-(

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
4 maja 2011 o 9:43

@Pborofski: gość skorzystał z konkretnej usługi (przewozu), za którą usługodawca (PKP) nie otrzymał wynagrodzenia. Gdybyś Ty wykonał dla kogoś usługę, a pieniądze zamiast do Ciebie trafiły "prywatnie" do kieszeni Twojego pracownika, też uznałbyś, że wszystko jest w porządku bo "wszyscy są zadowoleni"? Czy słowo "uczciwość" naprawę nic dla Ciebie nie znaczy?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 11) | raportuj
3 maja 2011 o 21:47

Rozumiem, że "piekielnym" był w tej opowieści pan konduktor, który wziął 20 zł do kieszeni nie dając Ci biletu, co oznacza że: 1. Nieuczciwie na Tobie zarobił, 2. okradł na koszt biletu instytucję w której pracuje, 3. naraził Cię na grube nieprzyjemności w razie zewnętrznej kontroli (bo przecież nie miałeś żadnego dowodu, że cokolwiek mu zapłaciłeś). Ta instytucja (PKP) nigdy się chyba nie zmieni...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2011 o 21:49

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 maja 2011 o 9:06

Aha, a jeśli w mojej miejscowości jest tylko jeden sklep mięsny, to powinienem być szczęśliwy że mi w ogóle sprzedają i grzecznie znosić chamskie odzywki sprzedawczyni i fakt że bierze wędliny brudnymi łapskami, tak? Kurczę, a ja naiwny sądziłem że taki sposób myślenia skończył się wraz z PRL i że ludzie są dziś bardziej świadomi swoich praw... Współczuję.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
3 maja 2011 o 9:03

@ahihoel: nie chce mi się po raz n-ty powtarzać tego samego. Przeczytaj proszę, co napisałem 5 komentarzy wyżej, odpowiadając reiko. Dodam tylko: 1. Skrypt nie zwalnia z myślenia. 2. Skoro ostateczne rozwiązania okazało się stosunkowo proste, to raczej pani nie miała skryptu mówiącego "tego się nie da zrobić". Po prostu W OGÓLE nie miała skryptu na taką konkretnie okazję. Więc powinna odesłać mnie do biura obsługi. Proste.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
2 maja 2011 o 18:18

@DungeonKeeper: litości, ludzie, czy Wy czytacie teksty, które komentujecie? "Nie wiem co ci przeszkadzał dostęp do usługi. Nie chciałeś korzystać mogłeś nie dzwonić z tego telefonu." Przeczytaj początek historii: my SPRZEDAWALIŚMY to mieszkanie, a ludzie którzy je kupowali nie byli zainteresowani przejęciem numeru, i dlatego właśnie MUSIELIŚMY się go pozbyć. A co do tego, że mój teść mógł etc. - to nie ma w te sytuacji NIC DO RZECZY, zrozum. Sytuacja była taka, jaka była. A gdyby osoba zakładająca telefon zmarła, a ja odziedziczyłbym mieszkanie i chciał - już jako właściciel mieszkania - z tego telefonu zrezygnować, to co? Musiałbym skorzystać z usług medium i namówić zmarłego na wizytę w TPSA i podpisanie zgody na rozwiązanie umowy? Ludzie, starajcie się czytać ze zrozumieniem... :-(

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 18:21

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
2 maja 2011 o 18:16

@reiko: rozumiem, że teraz Ty poczułeś się lepszy udowadniając, że ja się wywyższałem etc. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że pani na infolinii - niezależnie od wszystkich wyuczonych procedur - nie jest zwolniona z myślenia. A wystarczy pomyśleć (naprawdę!) żeby dojść do wniosku, że NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI, żebym nie był w stanie "wyrzucić" niechcianego telefonu z MOJEGO mieszkania (niezależnie od tego, czy zakładał go mój teść, pradziadek czy sam Zorro). Dlatego oczekuję w takiej sytuacji, że taka pani albo powie mi co mam zrobić, albo - w braku stosownych procedur - powie coś w stylu "Niestety, nie potrafię odpowiedzieć na pańskie pytanie, myślę że powinien się pan udać do biura obsługi klienta, tam zapewne ktoś panu pomoże". Po takim stwierdzeniu powiedziałbym grzecznie "dziękuję" i pojechał do rzeczonego biura, a historyjka nie znalazłaby się na "piekielnych". A poziom wyszkolenia pań na infolinii to TAKŻE jest pochodna poziomu funkcjonowania "piekielnej" firmy. Co do "dziewięciu" - podkreśliłem to właśnie po to, żeby za chwilę ktoś nie wyskoczył w komentarzach z tekstem "a ja miesiąc temu miałem podobną historię i od razu mi sprawę załatwili" (tak, jak to miało miejsce w historii o "sezonie grzewczym" w PKP, gdzie napisałem wyraźnie że sprawa miała miejsca ponad 15 lat temu, a natychmiast zostałem pouczony, że ktoś jechał w kwietniu i było inaczej...

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 18:22

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 22) | raportuj
2 maja 2011 o 14:52

@sportowiec: ależ owszem, te panie BYŁY idiotkami (czy raczej, żeby rzecz ująć grzeczniej, właśnie nie znały przepisów). Bo jak już się dostukałem do osoby, która te przepisy znała, to się dowiedziałem jak sprawę załatwić: jeśli osoba która zakładała telefon jest niedostępna, należy złożyć odpowiednie oświadczenie, wykazać że jest się właścicielem mieszkania - i sprawa rozwiązana. I WŁAŚNIE TAKĄ odpowiedź powinienem usłyszeć na infolinii. A Twoje porównanie z samochodem jest kompletnie od czapy: oczywiście, że dzieci nie mogłyby SPRZEDAĆ nie swojej własności. Ale miałyby święte prawo wystawić ten samochód na ulicę, skoro stoi w garażu stanowiącym ich własność, a one go tam nie chcą. A tu (jeśli trzymamy się tego porównania) ktoś mi wmawia, że nie mam prawa wyprowadzić tego samochodu z MOJEGO garażu i jeszcze muszę płacić za to, że on tam stoi. Tu nie chodziło o SPRZEDAŻ, tylko o rozwiązanie umowy - umowa została zawarta przez kogo innego, ale tego kogoś fizycznie nie ma (mógł np. równie dobrze umrzeć...) a usługa świadczona jest w mieszkaniu, które jest moją własnością. Pod jednym względem masz rację: myślenie nie boli...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 14:53

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
2 maja 2011 o 13:51

@katiastiepanowa: wybacz, ale to chyba najgłupszy komentarz jaki tu czytałem. Po pierwsze - można by go zastosować do prawie każdej historii opisanej na tym forum (sprzedawczyni była chamska - nie musisz kupować w tym sklepie). To jest strona o piekielnych klientach / sprzedawcach, takie historie się tu opisuje. Po drugie - nie mogę zrezygnować z usług TPSA, ponieważ obecnie w mojej miejscowości i na tym osiedlu na którym mieszkam są oni JEDYNYM dostawcą Internetu (sieci komórkowe mają tu za słaby zasięg, żeby "na poważnie" korzystać z modemu GSM), a Internet jest mi niezbędny do pracy. Owszem, zapewniam Cię że dzień w którym pojawi się tu (a prędzej czy później to nastąpi) JAKAKOLWIEK sensowna alternatywa będzie ostatnim dniem mojego toksycznego związku z TP. I pozwolę sobie jeszcze skomentować dwa zdania z Twojego komentarza. 1."TP ma tylu klientów, że im lata czy maja jednego mniej czy więcej" - tak, dokładnie o to chodzi. Lata im. I to jest właśnie problem tej firmy, i dlatego właśnie jest ona "piekielna". 2. "Ja się dziwie, że Cie na jakąś czarną listę czy coś takiego nie wpisali, ogólnie dziwne, że po tym jak w końcu mieli z Tobą spokój, bo do Netii uciekłeś, Cię jeszcze przygarnęli.". Dziecko, przeczytaj to co napisałaś, to może usłyszysz jakie to głupie. Ja nie "uciekłem" do Netii - ja wybrałem tańsze rozwiązanie, do czego jako klient mam prawo. A oni mnie nie "przygarnęli", jak zbitego psiaka do schroniska, tylko udało im się odzyskać KLIENTA, który co miesiąc płaci im prawie stówę, czyli płaci prawie 1200 zł rocznie. Twoje myślenie jest jak sprzed 30 lat - w zasadzie powinienem być wdzięczny i merdać ogonkiem, że w ogóle raczą mnie obsługiwać - a narzekanie na kiepska jakość usług i obsługi to już po prostu chamstwo w czystej postaci... No, słowo daję, rozbawiłaś mnie :-)

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2011 o 13:53

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 maja 2011 o 13:21

@bikstopa: chętnie opowiedziałbym Ci, jak toczyłem półtora roku boje z TPSA o podłączenie do neostrady. Po półtora roku przepychanek okazało się, że "nie da się" oznaczało tyle, że na mojej centrali trzeba było wymienić jakiś tam moduł (nie jestem fachowcem) - po jego wymianie już "się dało". Mam znajomych tu i ówdzie, zasięgnąłem języka: wymiana tego modułu czy czego tam trwała jakieś 3 godziny, a samo urządzenie kosztowało niebotyczne pieniądze: podobno PRAWIE 3,5 tysiąca złotych. Przy centrali na 10 tysięcy numerów (obłożonej na 100%) i prostym założeniu że tylko 10% użytkowników będzie chciało mieć neostradę, i przy średniej cenie neostrady rzędu 60 zł miesięcznie - policz sobie, po jakim czasie ta "ogromna inwestycja" się zwróci. @Stykar: brak Ci słów? Przeczytaj uważnie mój wpis. Uważasz, że go sobie wymyśliłem? Ja nie znam NIKOGO, kto nie miałby (prędzej czy później) problemów z TPSA. Fakt, ta firma w ciągu ostatnich 10 lat bardzo się zmieniła na lepsze - nie ma w niej już tak kosmicznego bajzlu jak kiedyś... I generalnie jej usługi działają OK - do momentu, kiedy dzieje się coś bardziej skomplikowanego. Jak napisałem - usunięcie banalnego problemu ("linia zrywa sygnał") zajęło im w moim przypadku łącznie około 10 miesięcy. Z czego przez pierwsze 9 wmawiano mi, że winny jest mój router "bo tak mówi program diagnostyczny". Router wymieniłem - nic to nie zmieniło. I tak dalej... Muszę tu wrzucić jeszcze jedną historię o TPSA, sprzed 9 lat :-)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
2 maja 2011 o 12:15

No, nie wiem... Ja bym poczytał w regulaminie TPSA - pewnie okaże się, że te 30 dni to 30 dni ROBOCZYCH... Zawsze podstawiają takie płotki, żeby się zabezpieczyć...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 maja 2011 o 10:08

@mrreska: Jeśli to było do mnie, to niestety spóźniłaś się o 12 lat - jestem zaobrączkowany, "married with children" ;-)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 maja 2011 o 10:06

@kalinka: na szczegółach technicznych rzeczywiście się nie znam, humanista jestem :-) Wiem natomiast, że w mojej miejscowości są ludzie, których faktycznie podłączono pod tę nową centralę Netii - dostali nowe numery i Internet działa im świetnie. Problem polega na tym, że oni mieszkają w centrum naszego miasta. Ja natomiast mieszkam na osiedlu małych domków na obrzeżach. Moim zdaniem - jeśli chodzi o tę umowę podpisaną "za wcześnie" sprawa jest banalnie prosta. Ulotki i akwizytor mieli za zadanie (to oczywiste) zebrać jak największą grupę chętnych. Podejrzewam, że gdyby na osiedlu udało się zebrać - powiedzmy - 100 czy 200 chętnych, to Netia by ten kabelek podciągnęła. A że znalazło się - dajmy na do - tylko 20 zainteresowanych, to jacyś decydenci doszli do wniosku, że dla tych 20 abonamentów nie opłaca im się kabelka ciągnąć. I tyle.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
1 maja 2011 o 23:01

@kalinko: 1. Neostrada TP to też jest ADSL, chciałbym zauważyć. 2. Gdyby Netia chciała mi dać Internet po kablach TPSA, to bym ich - pardon - olał, bo co mi za różnica:te same kable, ta sama jakość. Dowcip - co zresztą napisałem - polegał na tym, że Netia (podobno) postawiła w mojej miejscowości nową centralę, w całości na światłowodach - i do tej nowej centrali ciągną nowe kable etc. Więc właśnie chodziło o to, że to miało być NIE na tych samych kablach.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2011 o 23:02

« poprzednia 1 240 41 42 43 44 45 46 47 48 49 następna »