Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

janhalb

Zamieszcza historie od: 4 lutego 2011 - 17:48
Ostatnio: 2 maja 2024 - 12:04
  • Historii na głównej: 69 z 77
  • Punktów za historie: 22862
  • Komentarzy: 1243
  • Punktów za komentarze: 9790
 
[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
2 czerwca 2011 o 10:15

Do klasy mojej córki chodzi czarnoskóry chłopak - ma zresztą białych rodziców, jest adoptowany. Od urodzenia w Polsce, mówi jak każdy z nas - tyle, że ma ciemna skórę. W klasie jest bardzo lubiany. Ale napatoczył się jakiś "starszak" (podobno z szóstej klasy, moja córka jest w pierwszej) który chciał się wyraźnie zabawić jego kosztem. No i zadał mu na korytarzu, tubalnym głosem, pytanie typu "A co ty robiłeś, że taki czarny jesteś?". Na co moje dziecię (wyszczekane, po tatusiu... ;-) wrzasnęło na cały korytarz: "A co TY robiłeś, że jesteś taki głupi?". Dzieciaki dookoła gruchnęły śmiechem, "żartowniś" zmył się jak niepyszny przy wtórze kpin kolegów...

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
2 czerwca 2011 o 9:13

Mój pies - całkiem nawet rasowy malamut - NIE ZNOSI wszystkich drogich, "najlepszych" karm. Najlepsze (czyt. najdroższe) co w ogóle raczy do pyska wziąć to jakieś Chappi, ale też się przy tym krzywi. A najbardziej kocha (pasjami!) najtańszą, badziewną karmę z supermarketu po 15-20 zł za dziesięciokilowy worek. Ile ja się już nasłuchałem od różnych fachowców, że jak ja traktuję takiego rasowego psa, że na nim oszczędzam kupując najtańsze badziewie, że jestem fatalnym właścicielem... A co ja mam robić, jak po wsypaniu w michę super-hiper-mega karmy w cenie na wagę porównywanej z dobrym mięsem moja Szelma krzywi pysk i patrzy na mnie w wyrzutem, oczami w których widać komunikat: "A coś ty mi za paskudztwo przyniósł?... I ja to niby mam jeść?..."

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
2 czerwca 2011 o 9:08

NIE ZNASZ PANI KAZI? To po prostu niemożliwe, przecież WSZYSCY znają panią Kazię! No wiesz, tę z centrum!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
1 czerwca 2011 o 19:11

Ja już chyba przy trzecim akapicie załapałem - najbardziej typowe jest to, że po wyjściu z domu zaczęło "przechodzić", a po powrocie - znowu... A lekarze tez powinni szybciej załapać - naprawdę dra House'a do tego nie trzeba.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
1 czerwca 2011 o 18:59

Ludzie... No dajcie spokój... Jak kobieta mówi że telefon _nie_działa_, to raczej nie chodzi jej o to, że słabo słychać, ani o to że _aparat_ nie zapisuje numerów w pamięci... "Nie działa" znaczy "nie działa" (a nie "źle działa", "działa wadliwie", "wydaje mi się że jest uszkodzony"). Po prostu NIE DZIAŁA. Więc pytanie "czy chodzi o numer z którego pani dzwoni" jest po prostu dowodem bezmyślności albo (w najlepszym razie) rutyniarstwa...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
1 czerwca 2011 o 14:43

@Dungeon: to nie takie proste. Może nasze babcie (czy raczej prababcie) miały dzieci w wieku 16 lat, pewnie także (jak to zawsze w historii bywało...) zdarzało im się zajść w ciążę przed ślubem - ale raczej nie bywało tak, że trzynastoletnia gówniara zaczepiała faceta i oznajmiała mu, że "jest gotowa z nim stracić dziewictwo". To niestety syndrom czasów po tak zwanej "rewolucji seksualnej" lat sześćdziesiątych, tak wychwalanej jako "uwolnienie od pruderii" etc.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
1 czerwca 2011 o 11:15

1. W znakomitej większości parafii kursy przedmałżeńskie są albo w ogóle bezpłatne, albo zbiera się na nich jakieś grosze na koszty kserówek i materiałów. 2. Fakt, że kursy bywają prowadzone różnie - zdarzają się kurioza, kiedy ktoś (najczęściej nie ksiądz, ale właśnie świeccy) mylą naukę Kościoła z własnymi wyborami (nie ma nic złego w tym, że ktoś nie chce oglądać telewizji, jego wybór - ale tłumaczenie wszystkim że "tak jest najlepiej" to przegięcie). Jak ktoś chce znaleźć naprawdę świetne kursy, to polecam dominikanów i inne miejsca gdzie się to prowadzi metodą pracy w małych grupach. 3. Natomiast trochę - wybacz - śmieszy mnie oburzenie i przerażenie na sygnał do wspólnej modlitwy. Taki kurs przygotowuje ludzi do _ślubu_kościelnego_. Czyli do SAKRAMENTU. Jeśli ktoś przychodzi i chce przyjąć SAKRAMENT, to chyba można założyć, że jest człowiekiem wierzącym _i_praktykującym_ (bo jeśli nie, to po grzyba mu sakrament?). A dla wierzącego i praktykującego chrześcijanina modlitwa (także wspólna) nie jest niczym dziwnym czy wstydliwym... 4. To samo dotyczy kwestii katolickiej etyki seksualnej, o której na kursach się wspomina. Jesteś członkiem Kościoła? No to ten Kościół tak naucza. Odrzucasz takie nauczanie? OK., Twoje święte prawo - tylko czy w takim razie ma sens chęć przyjmowania sakramentów w tym Kościele? Trochę konsekwencji... 5. I na koniec: nie ma czegoś takiego, jak "wierzący-niepraktykujący". OCZYWIŚCIE, że nie każdy wierzący chrześcijanin jest katolikiem - ale jeśli w coś wierzę, to w jakiś sposób wcielam to w życie. Ktoś tu już wspomniał o wegetarianinie, który je mięso bo jest "niepraktykujący". Ja kiedyś u słyszałem od znajomego taki tekst: "Wiesz, mój ojciec był rolnikiem. Gdyby mój ojciec był rolnikiem niepraktykującym, to byśmy z rodziną z głodu umarli"...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2011 o 11:16

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
31 maja 2011 o 16:02

Ale przecież dowcip polega na tym, że on jej bynajmniej nie podrywał. Panna podeszła i pogadała - choćby miał pełną świadomość jej wieku, to rozmowa z trzynastolatką nie jest prawnie zabroniona...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
31 maja 2011 o 9:28

Kurczę, chciałbym zobaczyć jak sąd powołuje eksperta który ma ocenić, czy świece maja złą energię ;-)

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
31 maja 2011 o 9:18

@onecrock: jeśli mogę Ci coś zasugerować, to zakładając sprawę w sądzie nie poprzestań na żądaniu publicznych przeprosin. Zażądaj ZADOŚĆUCZYNIENIA za doznane krzywdy - i właśnie wymień także w pozwie wszystko to, o czym mówisz (zszargana opinia, kłopoty "na ulicy", brat wytykany palcami w szkole, strata czasu etc., etc.). Nie chodzi o te pieniądze, które ewentualnie dostaniesz (rozumiem, że w tej sytuacji wolałbyś nie mieć z panną i jej rodzicami nic do czynienia), ale o coś innego. Z tego co piszesz, rodzice panienkę wspierają, grożą pójściem do sądu etc. Najwyraźniej nie doszło do nich, co ich córeczka naprawdę zrobiła. Z doświadczenia wiem, że rodzice takich dzieci "łapią" o co chodzi często dopiero wtedy, kiedy okazuje się że zabawa ich pociechy będzie ich coś KOSZTOWAŁA. W sensie dosłownym. Że np. będą zmuszeni zapłacić Ci 5 tysięcy zadośćuczynienia plus jakiś tysiąc kosztów sądowych. Wtedy gówniara dostanie w d..., będzie miała szlaban na wyjścia z domu na najbliższe 1000 lat, a rodzice będą pilnować, żeby więcej nie podskakiwała. Uwierz mi - to działa.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 31 maja 2011 o 9:19

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
27 maja 2011 o 19:21

Wiesz, dla mnie zawsze nauczyciel także był zawodem zaufania publicznego... Dlatego napisałem o nauczycielach, a nie np. o hydraulikach czy mechanikach samochodowych. Nie chcę być źle zrozumiany: ja NIE BRONIĘ tych drani którzy się tego dopuszczali, nie usprawiedliwiam i nie próbuję powiedzieć że "nic się nie stało". proszę tylko o zdrowy rozsądek i zachowanie jakiejś skali. I nie generalizowanie że "wszyscy księża to..." i tak dalej. Już kiedyś o tym pisałem: zdarzyło mi się raz trafić na wyjątkowo chamskiego i nieuczciwego (a przy tym niefachowego) dentystę - czy to znaczy, że mam uznać wszystkich dentystów za chamów i przestać leczyć zęby?

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 11) | raportuj
27 maja 2011 o 18:20

@autor: Na całym świecie znajdziesz w kościołach lub przy nich sklepiki z książkami, prasą i dewocjonaliami. Nie wiem, jakie ceny są dla Ciebie "wygórowane", ale w znakomitej większości przypadków rzeczy te są w takich sklepikach _tańsze_ niż w zwykłych księgarniach czy sklepach "zewnętrznych". Oczywiście, lepiej gdy tego typu księgarnie czy kioski znajdują się na zewnątrz, a nie w samym wnętrzu kościoła - ale nie zawsze jest to możliwe.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 17) | raportuj
27 maja 2011 o 18:17

@2sloma: proste obliczenie. Jakbyś poczytał gazety (albo choćby użył wujka Google'a) to pewnie byś się dowiedział, że we WSZYSTKICH głośnych aferach pedofilskich ujawnionych na świecie (USA, Irlandia, Niemcy etc.) wzięło udział łącznie około 300 księży. Nie, nie twierdzę że to mało (choćby był jeden, to o jednego za dużo) - ale jeśli weźmiesz pod uwagę, że księży katolickich jest na całym świecie ponad 400 tysięcy, to łatwo obliczyć że ci dranie stanowili niecały 1 promil. Tymczasem naukowcy twierdzą, że skłonności pedofilskie ma około 3 do 4 promili populacji mężczyzn. Z czego wynika, że pedofilia wśród duchownych zdarza się RZADZIEJ, niż statystycznie w populacji w ogóle. Na pewno więcej było (np. w USA) przypadków pedofilii wśród nauczycieli - a jakoś nie słyszę krzyków że "wszyscy belfrzy to pedofile". Rozumiem, że antyklerykalne ciśnienie każe Ci wrzucać tego typu komentarze pod każdym tekstem w którym ktoś wspomni o Kościele, ale nawet antyklerykalizm nie zwalnia od myślenia...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
27 maja 2011 o 14:57

Panowie fachowcy z gatunku "Bob budowniczy wszystko spierniczy"... Też miałem przyjemność mieć z takimi do czynienia, niestety.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
27 maja 2011 o 14:55

Duże brawa dla Twojego męża. Przekaż mu ode mnie (taty trójki Potworów) ukłony - dobrze jak w pełnym ludzi tramwaju znajdzie się choćby jeden prawdziwy facet, choćby w kabinie motorniczego.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
27 maja 2011 o 9:43

@Kosmos2: no gratuluje podejścia i poziomu cywilizacji. Jajko w ścianie, łomot... Dziecko, żyjemy w cywilizowanym świecie. Sprawa w sądzie zupełnie wystarczy. Dodatkowo ten pan ma sprawę karną z automatu, bo jako właściciel mieszkania ma _obowiązek_ dbać o instalację etc. Jajka, łomot... Zaraz jeszcze usłyszymy żeby ruską mafię wynająć i gościa zamordować ze szczególnym okrucieństwem. Dzieci, ile Wy macie lat?...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
27 maja 2011 o 9:38

@adostie8: 1. czy fakt, że ten pan "walczył" (a przynajmniej tak twierdził) oznacza, że ma prawo lekceważyć innych, łamać przepisy, utrudniać innym życie i uniemożliwiać pracę? Miałem w rodzinie dwóch ludzi (dziadek i jego brat) którzy naprawdę walczyli, byli w AK, dziadek wcześniej w Legionach - i zawsze szanowali innych ludzi i ich pracę, niezależnie od wieku. 2. Czytam gazety (różne), oglądam TV - i jakoś nigdy nie słyszałem, aby ktokolwiek "przypominał mi", że "jestem obywatelem UE a nie Polski". Idź, dziecko, leczyć swoje polityczne kompleksy gdzie indziej. 3. Nie zmienia to faktu, że ci z warsztatu zachowali się równie piekielnie i chamsko niszcząc czyjąś własność. A wystarczyłoby tylko wezwać policję.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2011 o 9:38

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
27 maja 2011 o 9:28

@Marg00: I co, uważasz że to był dobry dowcip? A ja uważam, że wyjątkowe chamstwo...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2011 o 9:28

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
27 maja 2011 o 9:19

@Oskim, Sloma: naprawdę mało rozsądne jest ocenianie każdej sytuacji na podstawie własnych doświadczeń...

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
27 maja 2011 o 9:15

Jak się praca nie podoba, zawsze można z niej zrezygnować. To, że się liczy na napiwek - to normalne, natomiast doliczanie go sobie samemu jest zdecydowanie nie w porządku.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
26 maja 2011 o 20:02

@ kasia2608: wiem, zrozumiałem o co chodziło :-) Wiem, że tlenku węgla (czyli czadu) wyczuć nie mogłaś - chodzi mi o to, że ja wyczuwając _gaz_ ulatniający się z piecyka wiałbym z tej łazienki gdzie pieprz rośnie, wstrzymując oddech i bojąc się wielkiego "BUM"...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 maja 2011 o 20:00

"Jak PKP się zgadza, to ja za tym stoje." To nie "PKP się zgadza", tylko pan konduktor jest "dobry i miłosierny" na cudzy koszt. Co innego zniżki, co innego tolerowanie złodziejstwa. Ja mieszkam w miasteczku oddalonym 30 km od Warszawy - bilet NORMALNY kosztuje bodaj 8 zł. Więc ile kosztuje zniżkowy (szkolny albo studencki) na 15 km? 3 złote? 4? Przecież nie więcej. Jak kogoś stać na bilet na dyskotekę i parę drinków czy piwo w środku, to chyba stać go też na ten bilet.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
26 maja 2011 o 19:55

Ale co to znaczy "szef zabronił"? Jeśli to jest "legalny środek płatniczy", to szef może sobie... zabraniać. Wystarczy wezwać policję (choć oczywiście dziecko tego nie zrobi...).

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
26 maja 2011 o 19:20

@voytek: 1. A kto to jest "dres"? Bo z mojego doświadczenia wynika, że to właśnie gnojek, który odważny jest głównie wtedy, kiedy jest w większej grupie i ma przewagę (najlepiej 3 do 1). 2. Czy naprawdę uważasz, że jak ktoś chodzi w garniturze (bo np. ma taką pracę) to nie potrafi dać w mordę? :-) 3. Myślę, że tu chodziło głównie o efekt psychologiczny. Gościa po prostu "wcięło", bo spodziewał się zupełnie czego innego, a nagle ktoś - no właśnie - przemówił do niego jego własnym językiem. "A jak umie mówić jak ja, to może i umie dać w mordę jak ja?"...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 maja 2011 o 13:32

Rzeczywiście, masz inną mentalność. Ja powiem tyle: nastolatek to nie przedszkolak. Jak idzie na dyskotekę, to powinien przewidzieć że za coś musi wrócić. I że wracanie stopem o piątej rano jest mało sensowne. Powtarzam do znudzenia: wystarczy na tej dyskotece wypić jedno piwo / jedną colę mniej. Łatwo usprawiedliwiasz zwykłą nieuczciwość. Nie mówimy przecież o sytuacji nagłej, o człowieku który musi szybko wrócić do domu a ukradli mu pieniądze etc.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2011 o 13:32

« poprzednia 1 235 36 37 38 39 40 41 42 43 44 4548 49 następna »