Profil użytkownika
Xynthia ♀
Zamieszcza historie od: | 30 sierpnia 2017 - 21:03 |
Ostatnio: | 13 grudnia 2024 - 18:13 |
- Historii na głównej: 149 z 159
- Punktów za historie: 19204
- Komentarzy: 640
- Punktów za komentarze: 4792
Zamieszcza historie od: | 30 sierpnia 2017 - 21:03 |
Ostatnio: | 13 grudnia 2024 - 18:13 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Motokiller | Demotywatory | Mistrzowie | Komixxy |
Kurczę, jak Canarinios pisze krótko i zwięźle, to da się to nawet przeczytać (literówkę "odpuszczam", każdemu się zdarzy).
@malutkamrowcia: Z perspektywy pieszego - idę sobie grzecznie chodnikiem, po drodze muszę przekroczyć nie tyle uliczkę, co tak jakby wjazd na parking (piszę "tak jakby", bo tym parkingiem można dojechać do kolejnej uliczki, ale w sumie nie o to tu chodzi). Nawet pasów nie ma, tylko obniżenie chodnika, więc naprawdę szczególną ostrożność zachowuję, co z tego, jak 99% kierowców skręca na parking albo nie włączając w ogóle kierunkowskazu, albo robiąc to już podczas manewru skręcania... A ja mam chyba być jasnowidzem, żeby wiedzieć, że samochód jadący ulicą równoległą do chodnika, którym idę, za chwilę skręci przejeżdżając mi przed nosem...
@Armagedon: Nie zapomnij, że oświadczyny były na wczasach w Chorwacji!
@JeZySiek: To jest dorosła osoba, "wychowywać" to sobie możesz dziecko albo psa. Tu jest prosta zasada - albo jesteś w stanie zaakceptować jej postępowanie, więc zapraszasz, albo absolutnie ci ono nie odpowiada, więc nie zapraszasz. I tyle. P.S. Obrażanie jako forma "wychowywania"? Hmmm, mam nadzieję, że nie masz dzieci. Ani psa. Ani nawet rybek w akwarium...
Nie dość że mało zrozumiale, to jeszcze wrednie i chamsko napisane. Nie podoba ci się postępowanie teściowej? Zwróć uwagę raz, drugi, maksymalnie trzeci, a potem NIE ZAPRASZAJ! A nie wyżywaj się się i nie obrażaj jej...
@ZrzedliwyBuc: ING - limity takie jak podałam, nie ma możliwości zmiany poprzez aplikację ani stronę bankową. Nie wiem, może w placówce banku się da, ale aż tak bardzo mi nie zależało, aby tam łazić, raz tylko miałam problem jak musiałam BLIK-iem 1500 przelać (wtedy limit był 1000 dziennie) pilnie, już! Młoda puściła 500 ze swojego konta i udało się, a w sumie tylko stąd wiem o limitach, próbowałam je właśnie w aplikacji zmienić i "niedasię"
@z_lasu: W moim banku możesz sobie pozmieniać wszystkie możliwe limity właśnie z wyjątkiem tych dotyczących BLIK-a. Tak jak ktoś napisał powyżej, limit dzienny 2000 zł, limit pojedynczego przelewu BLIK 1000 zł, a jeszcze do niedawna 1000 u 500. Tego się nie da zmienić, przynajmniej w moim banku.
@GrubyvonWielki: dzięki, ale mam konto w "normalnym" banku, tam mam tylko kartę debetową (albo kredytową, skoro tak twierdzisz, nie chce mi się teraz sprawdzać na umowie, jak to nazwali). Korzystam raz na ruski rok, wtedy akurat była taka sytuacja, że jedyne dostępne mi pieniądze były właśnie tam, ale ogólnie to już od kilku miesięcy myślę o zamknięciu tej karty.
@GrubyvonWielki: "Bank od kredytów", nawet chyba nie da się tam mieć konta, strona i aplikacja służy do szybszego regulowania płatności typu rata kredytu czy właśnie spłata karty debetowej. Zapewniam cię, że płacę prowizję za wypłatę gotówki z bankomatu.
@santarino: No dokładnie, ja ostatnio musiałam Młodej wytłumaczyć, co to jest prowizja i dlaczego nie dam jej kasy na zakupy, tylko pójdę z nią i zapłacę (akurat w tym momencie jedyne dostępne mi pieniądze to były te na karcie debetowej - jak zapłacę nią za zakupy, to bez prowizji, natomiast już za każda wypłatę w bankomacie nieźle sobie liczą). Ja wytłumaczyłam, Młoda zrozumiała, a ilu rodzicom się nie chce? Albo sami dokładnie nie wiedzą, więc "zbywają" dziecko? Od 13 r.ż. można posiadać konto w banku (jest to rodzaj subkonta rodzica, no ale można), więc może w szkole średniej zaczęto by uczyć rzeczy tego typu?
@m_m_m: O, no popatrz, to mam mocno przestarzała informację, może dlatego, że dawno żadnego spadku nie dostałam... W sumie to jeszcze nigdy spadku nie dostałam ;)
@niepodam: Nie, "z automatu" dziedziczysz całość zadłużenia, musisz zgłosić opcję dziedziczenia z dobrodziejstwem inwentarza, wtedy nie płacisz długów przekraczających wartość odziedziczonego majątku.
@Armagedon: Też cię lubię, ale czasem się czepiasz ;) a, dobra, lubię cię m.in. za to "czepianie się". Po pierwsze - nie była nadgorliwa, tylko chciała pomóc, nie wiedziała, że mam dniówkę w DPS-ie i żadnym cudem nie dostarczę kart pracy 29.11. Po drugie - nie do końca wiem, o co ci chodzi, bo wchodząc zaraz po grzecznym "dzień dobry" i informacji, że karty pracy przyszłam oddać (dobra, informacji mało potrzebnej, bo niby po co innego miałabym przyjść?) wspomniałam o tym nieszczęsnym piątkowym terminie. Po trzecie - dodzwonić się do MOPS-u graniczy z cudem, a ja byłam w pracy, nie miałam czasu "wisieć" na telefonie, zresztą co im miałam powiedzieć? Że w poniedziałek dostarczę? No to się w poniedziałek o tym przekonają... Po czwarte - decyzji nie zmieniono, po prostu pani mi "odpuściła" spóźnienie w oddaniu kart. Po piąte - tak naprawdę nie wiem, kiedy ta karteczka tam zawisła, no ale raczej nie w piątek, bo do piątku należało wg niej oddać karty pracy. Więc nie miała na myśli weekendu, bo po weekendzie to już było po terminie. Poza tym delikatnie chciałam zauważyć, że jak się chce coś DO PIĄTKU, to raczej się zawiadamia PRZED PIĄTKIEM, a nie w weekend... Po szóste - OK, chwała jej za to, ale sms dotyczył konkretnie mnie i być może jeszcze kogoś, kto również nie posiadał zdolności telepatycznych i nie oddał w piątek kart pracy. To nie była zmiana decyzji, to było ponaglenie. Po siódme - nie czepiam się tego konkretnego sms-a, bo tu akurat fajnie, że dali znać wcześniej, przytoczyłam go tylko po to, żeby podkreślić absurd sytuacji, osoba, która wysyła do mnie jednego dnia dwa sms-y, twierdzi, że wcześniej nie miała mnie jak zawiadomić, no ratunku...
A ja poproszę o historie, jak pies do was trafił.
@Morog: https://youtu.be/vBj5P71Mci4?si=G08DdgziTM6Xk60A Proszę. Na napis nie zwracaj uwagi.
@minutka: Ależ rzucaj, no chyba że nie lubisz ;) ja tam zawsze czymś rzucę, najczęściej nieśmiesznym dowcipem ;)
@digi51: Tak, mówię "czekaj" i ona siadała i czekała. Tzn. teraz już tak nie robię, bo psica głucha od +/- roku, ale jak jeszcze słyszała, to na takie podstawowe komendy reagowała, "czekaj" dawało mi te parę minut na zakupy.
Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie zostawiła psa przed sklepem... Zdarzyło mi się, ale: - pies w kagańcu (mimo że mały i "nie gryzie", ale za to "śmieciożer" pierwszej wody, co znajdzie to zeżre, więc kaganiec obowiązkowy); - nie przywiązuję!!! - zaglądam do sklepu i jeśli zero ludzi przy kasie, to mówię do suni ""czekaj! za minutkę wracam", wpadam do sklepu, kupuję potrzebny produkt i faktycznie za minutkę jestem; - idę z córką i któraś z nas zostaje z psem przed sklepem, a druga idzie robić zakupy. P.S. Kocham moją "Żabkę", nie wiem jak w innych, ale w tej najbliżej mnie można wejść z psem. Oczywiście najmilej widziany mały pies wniesiony na rękach, sama bym nie była zadowolona widząc psa buszującego miedzy półkami z jedzeniem, ale czasem korzystam. Tzn. w sumie córka korzysta, ja jednak wyznaje zasadę albo spacer, albo zakupy.
jedna z koleżanek przyszła do pracy z silnym przeziębieniem, kierowniczka długo się wahała, czy nie kazać jej iść do domu, w końcu pozwoliła jej zostać, ale założyć maseczkę i nie zdejmować jej, no i wyleczyć się do następnej "dniówki". Natomiast to co pisze babubabu89 to niestety przykra prawda i wiele osób unika jak może L4. U mnie w pracy jak ktoś jest podziębiony, to zazwyczaj bierze urlop, serio, lepiej stracić parę dni urlopu niż mieć 80% wypłaty i zero premii... Tym bardziej że pracujemy na 12-to godzinne zmiany, jak Ci się fajnie grafik ułoży, to dwa dni urlopu (no dobra, przeliczając na "normalną" dniówkę trzy, bo to będzie 24 godz. urlopu) potrafią dać tydzień wolnego, można się wyleczyć.
@tycjana12: Generalnie to się z tobą zgadzam, zresztą historia jest tak lakonicznie napisana, że ciężko tu cokolwiek opiniować. Może po prostu nie uznała za stosowne powiedzieć "słuchaj, ja nie muszę nic odrabiać, bo mam ustalone z pracodawcą, że zamiast przysługujących mi przerw wychodzę wcześniej/przychodzę później". A może faktycznie jest maDkom z misjOM, po tej historii trudno wyczuć. Ja się odniosłam tylko do jednego zdania z historii.
@Bryanka: Ja też przypuszczam, że ktoś to robi nie złośliwie, tylko w ramach "oszczędności", co nie zmienia faktu, że jest to wkurzające na maxa.
@hrzo: Nie, to jest szatnia, wiesz my się tam przebieramy rozbierając się do majtek i staników, nie wchodzi w grę.
"Nowa koleżanka miała gdzieś odrabianie, bo ona karmi piersią i wcześniej wychodzi." I ma do tego prawo. Tzn. ma prawo do dwóch półgodzinnych przerw w pracy, wliczanych do czasu pracy. Ponieważ jednak rzadko istnieje taka komfortowa sytuacja, że karmiąca matka mieszka "rzut beretem" od miejsca pracy albo też jej to dziecko ktoś codziennie dowiezie, to zazwyczaj rozwiązuje się to w ten właśnie sposób, że przychodzi do pracy później albo wychodzi wcześniej, nic nie musząc "odrabiać".
@Armagedon: W kwestii rozpoznania, a raczej nie rozpoznania silnej krótkowzroczności u dziecka, owszem, była głupia, albo tylko niedouczona. Może w jej rodzinie nie było żadnych przypadków krótkowzroczności? Może uważała, że te okulary to "profesory" noszą, żeby poważniej wyglądać? Natomiast co do "metod wychowawczych", którymi usiłowała zapobiec "dziwnym minom" i mrużeniu oczu, to jak najbardziej była piekielna.
@helgenn: @pasjonatpl: Oczywiście, ze to bardzo duża różnica, zwłaszcza że ja wspomniałam, że to grupa dotycząca dzieci. A więc "mamuśkowa". A więc jestem "madką". Jechać po "madkach"!!!