Profil użytkownika

Xynthia ♀
Zamieszcza historie od: | 30 sierpnia 2017 - 21:03 |
Ostatnio: | 17 marca 2025 - 16:58 |
- Historii na głównej: 153 z 164
- Punktów za historie: 19839
- Komentarzy: 667
- Punktów za komentarze: 4985
Zamieszcza historie od: | 30 sierpnia 2017 - 21:03 |
Ostatnio: | 17 marca 2025 - 16:58 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Motokiller | Demotywatory | Mistrzowie | Komixxy |
Ja też kiedyś próbowałam się dodzwonić do specjalisty, już nie pamiętam jakiego. Włączyłam tel na głośnomówiący i cierpliwie słuchałam jakiejś szajsowatej muzyczki przerywanej komunikatami "jesteś 12 w kolejce oczekujących". Jak usłyszałam, że jestem druga, już prawie miałam otwierać szampana (a przynajmniej piwo), poleciał inny komunikat - "niestety, połączenie trwa zbyt długo, prosimy spróbuj ponownie" i cholerstwo mnie rozłączyło. Wrrrrr...
@Pracodawca: Jeżeli taki sam szacunek masz do potencjalnych pracowników, jak do czytelników Piekielnych, to ja już się nie dziwię twoim problemom.
@Tarko: To się pisze - dyspozycyjność 24 godziny na dobę, a nie praca na pełny etat 24 godziny na dobę... Wiem, że są chętni na taką pracę, ale nawet przy opcji z zamieszkaniem i wyżywieniem ja bym się nie podjęła z bardzo prostego powodu - jeśli ktoś potrzebuje opiekunki również w nocy, to oznacza, że senior w nocy coś "odwala". Wstaje, buszuje po mieszkaniu, włącza gaz, odkręca wodę, potyka się, przewraca itp. Mogę przyjść na "nockę" i dopilnować, żeby sobie krzywdy nie zrobił, natomiast po całym dniu pracy typu kąpiel, toaleta, przygotowanie posiłków, nakarmienie, spacer, inna organizacja czasu wolnego, to czuwanie w nocy jest już niewykonalne, serio. Albo zaśniesz głęboko i chu...steczka z tego, że jesteś przy tym seniorze, albo najdalej po dwóch-trzech dobach chodzisz jak zombie.
@Balbina: Owszem, częściowo masz rację. Jeśli idziesz "na godzinkę" (np. wykąpać seniora), to stawka jest 50 zł albo i więcej*. Jeśli idziesz na parę godzin dziennie, to te 40 zł jest OK. Jeśli ktoś chce cały dzień (nie codziennie!), czyli tak 10-12 godz, to już można negocjować w granicach 35 zł/h. Za "nockę", gdzie w sumie możesz się zdrzemnąć, byle mieć baczenie na seniora, czy czegoś nie odwala, ewentualnie jeszcze o określonej godzinie podać leki, nawet mniej, ale to już do dogadania się - generalnie powiedzmy, że na stawkę poniżej 25 zł/h nawet za nockę każdy parsknie śmiechem. *prawie 10 lat temu za kąpiel podopiecznej jej syn płacił 50 zł, nieważne czy to była godzina, czy mniej - pani z Alzheimerem, która pluła, gryzła, drapała i wyrywała się z całych sił przy próbie wsadzenia jej do wanny (niestety brak prysznica w łazience, byłoby łatwiej).
@toomex: Nie no koleś, ty tak serio??? Przecież tam tylko muzykę słychać, fakt że głośną - kurczę, no bo to koncert chyba, nie?, ale ani jednego pie*dolnięcia petardy nie słyszałam...
Poproszę o dokładniejsze namiary na tę imprezę WOŚP, gdzie były petardy i było głośno. Nie, "kumpel mi mówił, że jego kuzyn ma dziewczynę i jej wujek słyszał od swojego znajomego, że u nich w mieście nawalali petardami na WOŚP", nie liczy się.
@jass: Dzieciak może i nie rozróżniał, ale jak kilka razy usłyszał, że biskup ma w pierścieniu zielony rubin, to zapamiętał... Zresztą, żeby było śmieszniej, zielone rubiny, mimo że dużo rzadziej występujące niż te czerwone, są jednak mniej pożądane i cenione, zielony rubin to nie żadna gratka. I choć całą historyjkę z mocnym przymrużeniem oka przyjmuję, to akurat temat zielonego rubinu jest spójny.
@Bedrana: Tu się więcej rzeczy "nie klei". Nie można rozpocząć procedury adopcyjnej w stosunku do nienarodzonego dziecka, nie można podjąć żadnych kroków prawnych, formalnych przygotowań, nic, jedyne co sobie może, to umawiać się z bratem i planować. Jakikolwiek dokument by jej podpisał brat, jest on wart tylko tyle, ile papier, na którym jest zapisany, jeśli brat i bratowa zdecydują się zostawić sobie dziecko. "Machina adopcyjna" może ruszyć dopiero gdy dziecko się urodzi i rodzice się go zrzekną, przy czym mają jeszcze 6 tygodni na zmianę decyzji. Więc autorka na pewno nic nie załatwia, co najwyżej zbiera informacje.
@justangela: procedura adopcyjna trwa ok. 2 lat...
A ja wam rzucę taką anegdotką - moja przyjaciółka parę lat temu szukała nowej pracy, właśnie świeżo ukończyła studia, więc doświadczenia nie miała, ofert znalazła nie za wiele, ale zawsze kilka. Powysyłała CV i dopiero po zaproszeniu na rozmowę zauważyła, że w wymaganiach było prawo jazdy, którego nie posiadała... Serio, była gotowa zrezygnować, wypchnęłam ja prawie siłą, poszła, pracę dostała i pracuje tam do dzisiaj. A prawo jazdy do tej pory ani razu nie okazało się potrzebne, owszem, czasem musi gdzieś pojechać służbowo (rzadko!) i nikogo nie interesuje, jak ona tam dotrze, może jak najbardziej komunikacją publiczną.
@SlawkaMira: A ty masz minusa, bo należysz do tych, którym wielkimi literami należy napisać UWAGA IRONIA!!! Żartuję. Takich komentarzy jak twój nie oceniam, nie chce mi się.
@Ohboy: To po pierwsze - po drugie z ciekawości wygooglałam, jak przywrócić do stanu używalności puchową kurtkę z pozbijanym w kule puchem, no w życiu by mi się nie chciało...
@TakaFrancuska: Masz identycznie jak ja! O ile to wpatrywanie się w jeden punkt po kilku jazdach zaczęło ustępować (też dostrzegałam albo tylko samochód przede mną, albo np. tylko sygnalizację, do której się zbliżaliśmy, albo cokolwiek innego, co w danym momencie jazdy uznałam za najważniejsze), tak do końca jazd nigdy nie wiedziałam, gdzie jest samochód, którym jadę - czy prawidłowo na pasie ruchu, czy też zaczynam już najeżdżać na linię. Dodając do tego fakt, że panicznie bałam się krawężników i starałam się od nich trzymać jak najdalej, to te moje wyczyny za kierownicą były mocno żałosne. No trudno, prawo jazdy nie dla mnie ;)
@Armagedon: Możliwe opcje odpowiedzi: 1. Tak. 2. Już poprawiła, a twój komentarz nadal jest. 3. Jak ja nie cierpię grammar nazi... 4. Masz minusa, bo zawsze ci daję.
@Shi: Mam podkłady, ale nie rozłożę ich na całej podłodze w mieszkaniu, poza tym Kruszyna traktuje je jak dywan i stara się sikać na panele, a nie na podkłady. Więc tak czy siak podłogę muszę umyć, jak ona "nie wytrzyma", na szczęście to są sporadyczne przypadki, bo sygnalizuje potrzebę siusiu i nawet jak już bardzo chce, to te parę minut (zanim się ubiorę) wytrzyma.
@SmoczycaWawelska: Takie luźne rozważania, bo nie o g*wnoburzę NIE STRZELAĆ W SYLWESTRA! mi chodziło. Psy są różne, jak ludzie. Być może niektóre rasy (np. psy myśliwskie) mają większą tolerancję na głośne dźwięki typu huk, wystrzał, nie wiem, nie interesowałam się tym. Powiem Ci szczerze, że ja, dorosła i mało strachliwa osoba, zawsze się "wzdrygnę" ze strachu, jak mi znienacka tuż obok mnie pie*dolnie petarda, więc się nie dziwię, że w takim momencie pies może uciec i żadna tresura i "przyzwyczajanie" do huków nie pomoże. Poza tym - tresura, żeby dawała efekty, musi być ciągła, więc co, mam cały rok nawalać psu nad uchem hukami, żeby w Sylwestra się nie bał? Poza tym wszyscy się skupiają na psach, a jak mam wytresować koty??? O zwierzętach w schroniskach już nie wspomnę, no chyba że wprowadzimy przepis, że zanim wyrzucisz psa z z samochodu albo przywiążesz w lesie, to musisz go nauczyć nie bać się petard/fajerwerków, żeby potem pracownicy schroniska nie mieli problemów. No i jeszcze do rozwiązania problem dzikich zwierząt wolno żyjących w lasach, ale w takiej odległości od miast, że słyszą te hałasy. A, i jeszcze ptaki... A tej kary 500 zł to chyba jeszcze nikt nie zapłacił, u mnie na osiedlu strzelają od połowy grudnia do teraz i pewnie jeszcze trochę postrzelają. Owszem, nie jest to nieustająca kanonada jak w Sylwestra, tylko pojedyncze wystrzały, więc idzie przeżyć - no chyba, że huknie tuż koło ciebie...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2025 o 15:34
@katem: Kurczę, to masz fajnego kota, że się daje uspokoić przytulaniem. Moje obie łajzy - i przytulaśna wariatka i niedotykalska księżniczka jak tylko słyszą pierwsze huki, to biegają jak opętane po całym domu, włażąc w różne zakamarki i za cholerę nie dają się wziąć na ręce i "utulić". Wymyśliłam, że otworzę im łazienkę, bo tam prawie nie słychać, no i to był dobry pomysł, tylko patrzą z niechęcią, jak ktoś chce skorzystać. No i do brodzika sikają, bo kuweta stoi w pomieszczeniu, gdzie słuchać huki ;)
@digi51: Kurczę, naprawdę nie rozumiem... Kruszyna ma chore nerki i serce, bierze m.in. leki moczopędne (to akurat na serce, nie na nerki - serce nieprawidłowo pompuje krew i jej nadmiar zbiera się w płucach, leki maja usunąć ten nadmiar płynów z organizmu), więc mimo częstego wychodzenia z nią zdarza jej się nasikać w domu... Wycieram, sprzątam, myję podłogę i tyle. Jakby dobrze słyszała i bała się fajerwerków, to raczej w Sylwestra bym z nią po 18-tej nie wyszła, trudno, niech sika w domu, co za problem posprzatać?
Przykro mi, naprawdę. Trzymaj się!
@Absurdarium: Być może ja tamtą historie odebrałam w taki, a nie inny sposób, bo nie bardzo rozumiem, jak można OSTENTACYJNIE jeść pączka (czy tam cokolwiek innego). Tzn. co, wymachuje nim ludziom przed nosem? Czy siada naprzeciwko i wgapia się, aż zwrócisz uwagę, że ona je, i to je pączka?! A może komentuje każdy kęs "ooo, jaki pyszny!". No kurczę, nie wydaje mi się... A z tego co pamiętam z historii, to nie przechwalała się genami po mamusi, to była jej odpowiedź na zapytania innych. Naprawdę, jak jesteś szczupła, to bardzo często ludzie twoje wypowiedzi traktują jak przechwalanie się, prosty przykład - mówię lekko wkurzona "kurczę, spodnie mi z tyłka spadają", na co jedna z koleżanek prawie że obrażona "no już się tak nie przechwalaj, że taka chuda jesteś!". No mnie chodziło akurat o to, że spodnie były z takiego głupiego materiału, że jak je mierzyłam w sklepie (i potem zaraz po każdym praniu), to leżały idealnie, zaś po max dwóch godzinach noszenia materiał się jakoś tak naciągał czy co, że były luźne, co mnie straszliwie wkurzało.
@HelikopterAugusto: To jeden z najgorszych stereotypów, jaki istnieje... Owszem, zawiniony przez właścicieli yorków. Bo york to pies myśliwski, właśnie na myszy i szczury. Jak go ludzie traktują jak maskotkę, zabaweczkę, kanapowego pieska do głaskania, ubierania w fikuśne ubranka i noszenia w torebce, to wtedy mamy małego, wrednego, rozszczekanego potworka, który z nudów atakuje wszystko, co się rusza. A wystarczy mu zapewnić odpowiednią ilość ruchu, "polowanie" nawet na rzucaną piłeczkę, nauczyć kilku komend (i wyegzekwować reagowanie na nie!) i cud! Mamy mądrego, inteligentnego i posłusznego psa. Czary, nie? P.S. Ale nie dziwię się stereotypom, dobrze ułożone yorki widziałam w życiu dwa. DWA!
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2024 o 17:26
@Armagedon: To już jesteśmy dwie. Ktoś jeszcze się przyłączy? P.S. Można, a nawet należy być z tego dumnym, no bo niby dlaczego nie? (dla mniej kumatych - to nie jest komentarz tak bardzo na serio...)
Etap przejściowy (między 2 a 4 tygodniem życia) W tym okresie życia intensywnie rozwijają się wszystkie zmysły szczeniaka. To, co jest najbardziej zauważalne i zarazem spektakularne, to otwarcie szpar powiekowych. Następuje to najczęściej pomiędzy 10 a 14 dniem. Na początku widziany przez psa obraz jest mocno rozmyty, a skala barw to głównie szarości. Z każdym dniem szczeniak zaczyna lepiej dostrzegać kolory i kształty. W tym okresie zaczynają także rosnąć zęby, jako pierwsze pojawiają się mleczne siekacze (cęgi, średniaki i okrajki). Dodatkowo około 2 tygodnia życia otwierają się kanały zewnętrzne uszu i pies zaczyna słyszeć pierwsze dźwięki. Szczeniak ma także więcej siły i jego pełzanie zaczyna coraz bardziej przypominać ruch czterokończynowy. Psiaki doskonale też rozpoznają już swoje rodzeństwo. – Skopiowano z JohnDog.pl Wszelkie prawa zastrzeżonenthia:
Ludzie, przecież to fejk jak stąd na księżyc! Nawet pseudohodowla nie sprzeda nikomu dwutygodniowego szczeniaka, ktoś pisząc tę historyjkę albo nie miał pojęcia o rozwoju psów, albo specjalnie bzdury pisał i patrzył, kto to "łyknie"...
@Fahren: A widzisz, bo to jest kluczowa informacja, że każde z tych ogłoszeń było z innego konta, w historii tego nie podałeś, nie wiem, być może wydawało ci się to oczywiste, no dla mnie nie było. Tzn. nie ma (chyba?) zakazu posiadania więcej niż jednego konta na fb, ale każde ogłoszenie wstawiać z innego konta to faktycznie coś mocno podejrzane...