@Kitty24:
@Balbina:
W sumie to nie szczegóły, a przynajmniej jedna rzecz to nie szczegóły, a filar całej opowieści. Otóż jest małe prawdopodobieństwo, że kobieta uzależniona od heroiny zajdzie w ciążę, taka kobieta po prostu nawet nie miesiączkuje. Oczywiście w momencie odstawienia heroiny owulacja wraca, dlatego nie jest niczym dziwnym ciężarna, uzależniona kobieta, no ale w tej historii nie było prób odstawienia narkotyku przez kobietę. Ale tak jak wspomniałam - mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe, więc tu się nie czepiam. Natomiast całkowicie podważa wiarygodność historii otyłość jej bohaterki. No nie, po prostu nie ma czegoś takiego jak gruby/gruba heroinista/heroinista. Owszem, są narkotyki powodujące zwiększone łaknienie, heroina do nich nie należy. Wręcz przeciwnie, zabija uczucie głodu, co w połączeniu z wyniszczającym działaniem narkotyku daje skutek całkiem przeciwny do otyłości.
Myślę, że naprawdę dużo osób się nabierze na prawdziwość tej historii, bo "wysypałaś się" tylko na szczegółach... Jeden z nich jest mało prawdopodobny, drugi absolutnie niemożliwy. Ale poza tym fajna historyjka ;)
@2night:
Ej, ale smycz flexi to bardzo fajna sprawa, jeśli wiesz, jak jej używać. Słowo-klucz to "blokada". Chcesz mieć psa przy nodze - blokujesz smycz "na krótko". Nie chcesz włazić za psem na trawnik? Dajesz odpowiednią ilość "luzu" i blokada. Jesteś w miejscu, gdzie można psa puścić luzem, chociaż w sumie lepiej, żeby się za bardzo nie oddalał - smycz na całą długość i blokada. Wszystkie możliwe długości smyczy w jednej, super! A do tych, którzy nie używają blokady we flexi, może kiedyś dotrze, że taki spacer jest przede wszystkim mocno niekomfortowy dla psa, który cały czas musi się "siłować" ze smyczą...
@kudlata111:
Niekoniecznie, ja np. gdzieś do połowy historii czytałam z zamiarem naciśnięcia "-". Przeczytałam do końca i stwierdziłam, że mimo iż fatalnie napisane, to na tyle piekielne, że zasługuje na "+". Ale ktoś inny mógł nie mieć tyle cierpliwości... ;)
@Bubu2016:
A wiesz co, mnie to akurat nie razi. Owszem, witasz gości w swoim domu. I witasz czytających twoją historie w jakimś kawałku swojego życia, który zdecydowałeś się opisać... Patrząc na to w ten sposób, słowo 'witam" może być wstępem do historii.
@Armagedon:
W sumie powinni mieć to gdzieś, ale ja też czasami się zastanawiam nad tokiem myślenia osoby wystawiającej używaną rzecz za 90% ceny sklepowej... Jednak mimo wszystko tego typu wiadomości nie piszę, co najwyżej skomentuję sobie pod nosem, że kto mu to kupi i tyle.
@Bubu2016:
@Etincelle:
Serio??? Prosisz sąsiadkę, aby ci gotowała, oczywiście jest to przysługa z jej strony, ale jest to też zadanie, którego się podjęła. Idąc twoim tokiem rozumowania, "robi ci łaskę", więc ma prawo gotować ci niesmaczne, niejadalne potrawy? A ty nie masz prawa stwierdzić, że to jednak nie to, na co się umawiałyście? Przysługa i dobrowolność wykonywanej czynności nie oznacza, że można tę czynność wykonać byle jak...
@Librariana:
O ile co do pierwszej części twojego komentarza mam zdanie podobne jak @Ohboy, to druga jego część jest chyba najcelniejszym podsumowaniem tej historii. Sytuacja w domu jest na pewno mocno stresująca dla tak małego dziecka - zapewne została poinformowana o tym, że będzie miała braciszka lub siostrzyczkę, wie lub domyśla się, ze mama jest chora, dotychczasowy "porządek domowy" z oczywistych przyczyn uległ dużym zmianom, jak najbardziej mógł nastąpić regres.
@Armagedon:
Wspominałam już, że lubię twoje komentarze? Nawet jeśli nie do końca się z nimi zgadzam?
A więc (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od "więc"):
Po pierwsze samotna na pewno nie, ale już "samotna" matka jak najbardziej tak, zależy od ilości dzieci.
Po drugie - masz całkowitą rację, nie dość że wypad z mieszkania komunalnego, to chyba jeszcze jakieś kary za korzystanie z niego wtedy, gdy już formalnie nie przysługiwało (czyli od momentu nabycia praw do jakiegokolwiek innego lokalu mieszkalnego).
Po trzecie - masz rację, nie wiemy tego, z historii nie wynika, że pani na pewno mieszka w komunalnym mieszkaniu, to tylko przypuszczenia autora.
Po czwarte - oj tak, czynsz w komunalnych jest wysoki...
Po piąte - ta karkołomna teza, że to MY będziemy spłacać jej kredyt, też mnie rozbawiła.
Po szóste - 500+ może i nie jest socjalem, ale tak jest przez większość odbierane; alimenty od ojca dziecka nie są socjalem, ale z Funduszu Alimentacyjnego już tak; zapomniałaś o świadczeniach rodzinnych, Karcie Dużej Rodziny itp., ale to też nasze gdybanie, nie wiemy czy faktycznie pani ma dzieci i ile; jak najbardziej mogła kłamać.
Zgadzam się z tobą, że historyjka nie bardzo się klei.
@Michail:
Jeśli płaci ojciec dziecka (dzieci), to nie, ale jeśli tatuś/tatusiowie nie płacą i komornik nie ma z czego im ściągnąć, to wtedy płaci Fundusz Alimentacyjny (max 500 zł na dziecko) i tak, to jest socjal.
@Qaziku:
Rękawiczki i maseczka to taka oczywista oczywistość, że nawet nie wspomniałam o tym. Ale dużo ci maseczka pomoże, jak np. podopieczny ci nakicha prosto w twarz, kiedy się nad nim pochylasz.
@SunAmelia:
Już się dowiadywała, testu jej nikt nie zrobi, jeśli nie będzie miała objawów... Sam kontakt z osobą pozytywną to za mało,Owszem, zgłoszenie przyjmą i kwarantannę dostanie, ale test to jeśli wystąpią objawy. Kwarantanny się nie boi, jak na razie sama ją sobie narzuciła, bo nie wychodzi nigdzie i dziecka do szkoły też nie posłała.
Adminów na tej grupie macie do niczego. Też należę do podobnej grupy, tego typu komentarze są natychmiast usuwane, a ludzie piszący je dostają najpierw ostrzeżenie, a potem (gdy to nie pomoże) bana.
Historia piekielna, ale czy możesz mi wyjaśnić, co zainspirowało cię to postawienia przecinków właśnie w tych miejscach:
"Za studenckich czasów Magda wynajmowała, pokój na stancji (...)" oraz "Mieszkanie miało co prawda, kilka drobnych usterek (...)"??? Innych nie chce mi się już wstawiać...
Mam odmrożone ręce. Wina moja i mojej głupoty, nie są odmrożone raz a konkretnie, ale tak jakby "przemrożone" przez całą zimę chodzenia bez rękawiczek. Nieważne, ważny efekt - ręce (dłonie) zawsze mam lekko zaczerwienione, a przy jakiejkolwiek zmianie temperatury robią się czerwone jak pomidor - gdy zmarzną lub bardzo się rozgrzeją, wystarczy np. dłuższe mycie w zbyt ciepłej wodzie. Reakcje ludzi:
- Ojej, ale ty masz czerwone ręce!
- Co ci się stało, to uczulenie jakieś?
- Dziwne masz te ręce, co ci jest? To nie jest zakaźne?
I weź tu każdemu tłumacz, że po prostu mam odmrożone te dłonie...
@Armagedon:
Weź nie przesadzaj... Owszem, ja też miałam problem ze zrozumieniem, CO ma tą dziurę, przez którą wchodzi i noga, i mysz, i mróz, jakoś wydedukowałam, że zapewne pomieszczenie dla wolontariuszy. Historia koszmarnie napisana - ale...
Kiedy wreszcie do ludzi dotrze, że wolontariat to PRACA??? Taka sama jak każda inna, tylko niepłatna? Podstaw sobie teraz w miejsce słowa "wolontariusz" słowo "pracownik". I co, nadal uważasz, że ktoś przesadza, bo pracownik nie ma gdzie usiąść i wypić herbaty? No chyba nie...
Nie neguję tego, że psy są najważniejsze - w kontekście schroniska. Ale czy troska o psy wyklucza troskę o pracowników? Tak trudno zapewnić im godne miejsce do odpoczynku? No sorry - w moim mieście wolontariusze schroniska to głównie nastolatki, wyobraź sobie teraz, że autor opisuje realia, w których musi funkcjonować twoja córka, młodsza siostra, kuzynka... Nadal uważasz, że "jakaś tam dziura nie musi być istotna"?
Ludzie, szanujmy się. Troska o zwierzęta nie musi oznaczać braku troski o innego człowieka. Ci ludzie poświęcają swój czas i siły, aby psom było lepiej. Brak jakiegokolwiek zainteresowania tym, żeby mogli wypocząć w GODNYCH warunkach, jest piekielny.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2020 o 22:11
Po przeczytaniu historii i komentarzy pod nią, chciałam zapytać, dlaczego, na litość boską, nie przyznaliście im tego cholernego rabatu, skoro: "klient bardzo prestiżowy (marka modowa porównywalna z Louis Vuitton)" i "oni normalnie płacą, i to dziesięciokrotnie wyższe rachunki". A potem zaraz uświadomiłam sobie, jakim człowiekiem jest twój szef... Piekielności widzę dwie - pierwsza, to klient, który, nie chce płacić. Druga, twój szef, który mocno prestiżowemu klientowi nie chce udzielić rabatu... Rozumiem, że akurat to zamówienie mogło być małe i formalnie rabat się nie należał, no ale litości, dobrego klienta się szanuje!
Za "moich czasów" było takie powiedzonko: "znasz słowo na Y?" - nie znasz... podpowiem ci - YDŻ stąd!!! Prostszym przekazem, to wy*ierdalaj z tego portalu z polityką i pokrewnym g*wnem! Ja już mam dość, minusuję twoje historie bez czytania, po czym wiedziona jakimś poczuciem przyzwoitości czytam je (tą konkretną z dużym samozaparciem) i żałuję, że nie mogę dać drugiego minusa... YDŻ sobie stąd...
@Kitty24: @Balbina: W sumie to nie szczegóły, a przynajmniej jedna rzecz to nie szczegóły, a filar całej opowieści. Otóż jest małe prawdopodobieństwo, że kobieta uzależniona od heroiny zajdzie w ciążę, taka kobieta po prostu nawet nie miesiączkuje. Oczywiście w momencie odstawienia heroiny owulacja wraca, dlatego nie jest niczym dziwnym ciężarna, uzależniona kobieta, no ale w tej historii nie było prób odstawienia narkotyku przez kobietę. Ale tak jak wspomniałam - mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe, więc tu się nie czepiam. Natomiast całkowicie podważa wiarygodność historii otyłość jej bohaterki. No nie, po prostu nie ma czegoś takiego jak gruby/gruba heroinista/heroinista. Owszem, są narkotyki powodujące zwiększone łaknienie, heroina do nich nie należy. Wręcz przeciwnie, zabija uczucie głodu, co w połączeniu z wyniszczającym działaniem narkotyku daje skutek całkiem przeciwny do otyłości.
Myślę, że naprawdę dużo osób się nabierze na prawdziwość tej historii, bo "wysypałaś się" tylko na szczegółach... Jeden z nich jest mało prawdopodobny, drugi absolutnie niemożliwy. Ale poza tym fajna historyjka ;)
@2night: Ej, ale smycz flexi to bardzo fajna sprawa, jeśli wiesz, jak jej używać. Słowo-klucz to "blokada". Chcesz mieć psa przy nodze - blokujesz smycz "na krótko". Nie chcesz włazić za psem na trawnik? Dajesz odpowiednią ilość "luzu" i blokada. Jesteś w miejscu, gdzie można psa puścić luzem, chociaż w sumie lepiej, żeby się za bardzo nie oddalał - smycz na całą długość i blokada. Wszystkie możliwe długości smyczy w jednej, super! A do tych, którzy nie używają blokady we flexi, może kiedyś dotrze, że taki spacer jest przede wszystkim mocno niekomfortowy dla psa, który cały czas musi się "siłować" ze smyczą...
@Librariana: No i musiała się tym pochwalić ;)
@niepodam: mnie kiedyś nie przeszło "obcy"
@Lypa: Nie tylko ty...
@kudlata111: Niekoniecznie, ja np. gdzieś do połowy historii czytałam z zamiarem naciśnięcia "-". Przeczytałam do końca i stwierdziłam, że mimo iż fatalnie napisane, to na tyle piekielne, że zasługuje na "+". Ale ktoś inny mógł nie mieć tyle cierpliwości... ;)
@Bubu2016: A wiesz co, mnie to akurat nie razi. Owszem, witasz gości w swoim domu. I witasz czytających twoją historie w jakimś kawałku swojego życia, który zdecydowałeś się opisać... Patrząc na to w ten sposób, słowo 'witam" może być wstępem do historii.
@Armagedon: W sumie powinni mieć to gdzieś, ale ja też czasami się zastanawiam nad tokiem myślenia osoby wystawiającej używaną rzecz za 90% ceny sklepowej... Jednak mimo wszystko tego typu wiadomości nie piszę, co najwyżej skomentuję sobie pod nosem, że kto mu to kupi i tyle.
Nie dziękuj, bo nie przeczytałam, po prostu nie dało się... "Zmęczyłam" tylko pierwszy akapit.
@Bubu2016: @Etincelle: Serio??? Prosisz sąsiadkę, aby ci gotowała, oczywiście jest to przysługa z jej strony, ale jest to też zadanie, którego się podjęła. Idąc twoim tokiem rozumowania, "robi ci łaskę", więc ma prawo gotować ci niesmaczne, niejadalne potrawy? A ty nie masz prawa stwierdzić, że to jednak nie to, na co się umawiałyście? Przysługa i dobrowolność wykonywanej czynności nie oznacza, że można tę czynność wykonać byle jak...
@Librariana: O ile co do pierwszej części twojego komentarza mam zdanie podobne jak @Ohboy, to druga jego część jest chyba najcelniejszym podsumowaniem tej historii. Sytuacja w domu jest na pewno mocno stresująca dla tak małego dziecka - zapewne została poinformowana o tym, że będzie miała braciszka lub siostrzyczkę, wie lub domyśla się, ze mama jest chora, dotychczasowy "porządek domowy" z oczywistych przyczyn uległ dużym zmianom, jak najbardziej mógł nastąpić regres.
@AtomowaSolniczka: @Balbina: No właśnie, dajcie spokój, to nowe konto starej jędzy albo ktoś o podobnej umysłowości.
@Armagedon: Wspominałam już, że lubię twoje komentarze? Nawet jeśli nie do końca się z nimi zgadzam? A więc (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od "więc"): Po pierwsze samotna na pewno nie, ale już "samotna" matka jak najbardziej tak, zależy od ilości dzieci. Po drugie - masz całkowitą rację, nie dość że wypad z mieszkania komunalnego, to chyba jeszcze jakieś kary za korzystanie z niego wtedy, gdy już formalnie nie przysługiwało (czyli od momentu nabycia praw do jakiegokolwiek innego lokalu mieszkalnego). Po trzecie - masz rację, nie wiemy tego, z historii nie wynika, że pani na pewno mieszka w komunalnym mieszkaniu, to tylko przypuszczenia autora. Po czwarte - oj tak, czynsz w komunalnych jest wysoki... Po piąte - ta karkołomna teza, że to MY będziemy spłacać jej kredyt, też mnie rozbawiła. Po szóste - 500+ może i nie jest socjalem, ale tak jest przez większość odbierane; alimenty od ojca dziecka nie są socjalem, ale z Funduszu Alimentacyjnego już tak; zapomniałaś o świadczeniach rodzinnych, Karcie Dużej Rodziny itp., ale to też nasze gdybanie, nie wiemy czy faktycznie pani ma dzieci i ile; jak najbardziej mogła kłamać. Zgadzam się z tobą, że historyjka nie bardzo się klei.
@Michail: Jeśli płaci ojciec dziecka (dzieci), to nie, ale jeśli tatuś/tatusiowie nie płacą i komornik nie ma z czego im ściągnąć, to wtedy płaci Fundusz Alimentacyjny (max 500 zł na dziecko) i tak, to jest socjal.
@Qaziku: Rękawiczki i maseczka to taka oczywista oczywistość, że nawet nie wspomniałam o tym. Ale dużo ci maseczka pomoże, jak np. podopieczny ci nakicha prosto w twarz, kiedy się nad nim pochylasz.
@SunAmelia: Już się dowiadywała, testu jej nikt nie zrobi, jeśli nie będzie miała objawów... Sam kontakt z osobą pozytywną to za mało,Owszem, zgłoszenie przyjmą i kwarantannę dostanie, ale test to jeśli wystąpią objawy. Kwarantanny się nie boi, jak na razie sama ją sobie narzuciła, bo nie wychodzi nigdzie i dziecka do szkoły też nie posłała.
Adminów na tej grupie macie do niczego. Też należę do podobnej grupy, tego typu komentarze są natychmiast usuwane, a ludzie piszący je dostają najpierw ostrzeżenie, a potem (gdy to nie pomoże) bana.
Historia piekielna, ale czy możesz mi wyjaśnić, co zainspirowało cię to postawienia przecinków właśnie w tych miejscach: "Za studenckich czasów Magda wynajmowała, pokój na stancji (...)" oraz "Mieszkanie miało co prawda, kilka drobnych usterek (...)"??? Innych nie chce mi się już wstawiać...
Mam odmrożone ręce. Wina moja i mojej głupoty, nie są odmrożone raz a konkretnie, ale tak jakby "przemrożone" przez całą zimę chodzenia bez rękawiczek. Nieważne, ważny efekt - ręce (dłonie) zawsze mam lekko zaczerwienione, a przy jakiejkolwiek zmianie temperatury robią się czerwone jak pomidor - gdy zmarzną lub bardzo się rozgrzeją, wystarczy np. dłuższe mycie w zbyt ciepłej wodzie. Reakcje ludzi: - Ojej, ale ty masz czerwone ręce! - Co ci się stało, to uczulenie jakieś? - Dziwne masz te ręce, co ci jest? To nie jest zakaźne? I weź tu każdemu tłumacz, że po prostu mam odmrożone te dłonie...
No dobrze, a teraz mogłabym prosić jeszcze raz, ale po polsku?
@Armagedon: Weź nie przesadzaj... Owszem, ja też miałam problem ze zrozumieniem, CO ma tą dziurę, przez którą wchodzi i noga, i mysz, i mróz, jakoś wydedukowałam, że zapewne pomieszczenie dla wolontariuszy. Historia koszmarnie napisana - ale... Kiedy wreszcie do ludzi dotrze, że wolontariat to PRACA??? Taka sama jak każda inna, tylko niepłatna? Podstaw sobie teraz w miejsce słowa "wolontariusz" słowo "pracownik". I co, nadal uważasz, że ktoś przesadza, bo pracownik nie ma gdzie usiąść i wypić herbaty? No chyba nie... Nie neguję tego, że psy są najważniejsze - w kontekście schroniska. Ale czy troska o psy wyklucza troskę o pracowników? Tak trudno zapewnić im godne miejsce do odpoczynku? No sorry - w moim mieście wolontariusze schroniska to głównie nastolatki, wyobraź sobie teraz, że autor opisuje realia, w których musi funkcjonować twoja córka, młodsza siostra, kuzynka... Nadal uważasz, że "jakaś tam dziura nie musi być istotna"? Ludzie, szanujmy się. Troska o zwierzęta nie musi oznaczać braku troski o innego człowieka. Ci ludzie poświęcają swój czas i siły, aby psom było lepiej. Brak jakiegokolwiek zainteresowania tym, żeby mogli wypocząć w GODNYCH warunkach, jest piekielny.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2020 o 22:11
Bardzo twórcze podejście. Do interpunkcji. Niektóre zdania są. Oryginalne zastosowanie dużych liter w przypadku Rzeczowników Pospolitych.
Po przeczytaniu historii i komentarzy pod nią, chciałam zapytać, dlaczego, na litość boską, nie przyznaliście im tego cholernego rabatu, skoro: "klient bardzo prestiżowy (marka modowa porównywalna z Louis Vuitton)" i "oni normalnie płacą, i to dziesięciokrotnie wyższe rachunki". A potem zaraz uświadomiłam sobie, jakim człowiekiem jest twój szef... Piekielności widzę dwie - pierwsza, to klient, który, nie chce płacić. Druga, twój szef, który mocno prestiżowemu klientowi nie chce udzielić rabatu... Rozumiem, że akurat to zamówienie mogło być małe i formalnie rabat się nie należał, no ale litości, dobrego klienta się szanuje!
Za "moich czasów" było takie powiedzonko: "znasz słowo na Y?" - nie znasz... podpowiem ci - YDŻ stąd!!! Prostszym przekazem, to wy*ierdalaj z tego portalu z polityką i pokrewnym g*wnem! Ja już mam dość, minusuję twoje historie bez czytania, po czym wiedziona jakimś poczuciem przyzwoitości czytam je (tą konkretną z dużym samozaparciem) i żałuję, że nie mogę dać drugiego minusa... YDŻ sobie stąd...