Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kajka666

Zamieszcza historie od: 12 czerwca 2011 - 19:15
Ostatnio: 10 czerwca 2022 - 13:21
  • Historii na głównej: 16 z 20
  • Punktów za historie: 12895
  • Komentarzy: 384
  • Punktów za komentarze: 3331
 
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
6 listopada 2011 o 22:27

@wolfikowa: swoim komentarzem przypomniałaś mi historię brata znajomej: 1) wszyscy na imprezie byli niedopici i trza było skoczyć po wódkę, a tylko jej brat miał samochód, więc był zmuszony (!) wsiąść pijany do auta 2)razem z nim jako pasażer wsiadł kolega, też pijany 3) uciekając przed policją wpakowali się w zepsutego TIRa czego skutkiem zginął pasażer (brat znajomej miał złamany obojczyk). Znajoma tłumaczyła jak to jej brat został niesprawiedliwie zapuszkowany bo: 1) Zabity kolega był z wielodzietnej rodziny, więc czemu jego rodzice tak rozpaczają skoro mają jeszcze siedmioro? 2) Jak policja śmiała go ścigać? Przecież gdyby go nie gonili, to on nie jechałby tak szybko! 3) Wszystkiemu winny jest kierowca TIRa- gdyby miał sprawny pojazd to by tam nie stał i cały wypadek by się nie wydarzył. I tylko tych zdradzieckich brzózek brakowało do pełnego spisku...

[historia]
Ocena: 49 (Głosów: 51) | raportuj
6 listopada 2011 o 22:01

@ewunian . Święta racja! Po wielu latach spotkałam Manię. Poplotkowałyśmy sobie o tym co się z nami działo przez ostatnie lata. Mania skończyła studia (dwa fakultety - anglistykę i germanistykę). Zaczęła pracę w biurze tłumaczeń. Zrezygnowała z niej, bo "koleżanki" z pracy ciągle robiły jej na złość, niewybrednie z niej żartowały- zwyczajnie uznały, że ktoś kto "dziwnie" chodzi nie pasuje do ich wyfiokowanego grona. Mania z firmy odeszła, założyła własną działalność i teraz uczy dzieci języków na własną rękę. Jak to mi powiedziała: "Dzieci mnie zawsze lubiły i rozumiały lepiej niż dorośli".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 listopada 2011 o 20:59

@WscieklyPL01 - można też zamknąć w bańce próżniowej i trzymać jako wzorzec w Sevres pod Paryżem :D

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
1 listopada 2011 o 20:27

A ja kompletnie nie rozumiem zjawiska "rodzinnych zakupów" zwłaszcza z małymi dziećmi. Jakiś taki standard jest, że matka plus ojciec i maluch(y) pętają się stadem pomiędzy regałami. Jedna dorosła osoba nie może podjąć decyzji czy koncentrat pomidorowy ma być firmy A czy firmy B i ile jajek kupić? Starzy ciężko dyskutują nad wyborem koncentratu a smarkateria się zwyczajnie nudzi i albo ryczy wniebogłosy olewana przez rozwiązujących życiowe problemy rodziców, albo roznosi sklep (lub siebie) w drobny mak. Zazwyczaj cała akcja kończy się awanturą, bo jedno z rodziców drze się na dziecko, później drą się jedno na drugie, że jak to drugie się może drzeć na dziecko, to drugie się drze, że to pierwsze się drze na niego, a dziecko drze się bo nie wie o co awantura. Dla kogo to ma być przyjemność lub rozrywka? Że dla dzieci nic dobrego z tego nie wynika to jasne. Ale rodzice to chyba czerpią z tego jakąś masochistyczną przyjemność. Bo o tym, że w ten sposób zrobili sensowne zakupy mowy nie ma- co zazwyczaj widać przy kasie w czasie kolejnej awantury o to, co bez sensu wpakowali do koszyka i czyja to wina.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
1 listopada 2011 o 19:14

U mojej Matuli była podobna historia. 4te piętro, nad nią jeszcze 10. Piętro wyżej remont w niezamieszkanym mieszkaniu. Robotnicy zdjęli kaloryfery bo malowali ściany. Uznali, że samo zakręcenie zaworów wystarczy... O jednym tylko nie pomyśleli- że jest zima a zawory w tym bloku mają termostaty (czy coś) i jak temperatura w pomieszczeniu spada do bodaj 10 stopni to odkręcają się na maksa. A temperatura złośliwie spadła w środku nocy. W efekcie Matula zalane miała 4 pokoje, kuchnię i przedpokój (wszyscy mieszkający pod nią też). Właściciela mieszkania udało się telefonem dobudzić dopiero o świcie.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
30 października 2011 o 14:20

"krucho z kasą" ma dla każdego inny wymiar. Jeden tak powie odliczając drobniaki i kombinując jak się za to klepcie wyżywić przez kilka dni do wypłaty. Drugi tak powie odkładając na wymarzoną bluzę za 230. A jeszcze ktoś inny powie wsiadając do BMW : "Krucho z kasą, bo nie stać mnie na Bugatti". Najwyraźniej tu zachodzi ten drugi przypadek. Chłopak został okradziony na 230 zeta. I mało ważne jak u niego "krucho z kasą". Czepiacie się ofiary, a raczej piętnować wypadałoby złodzieja.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
30 października 2011 o 5:33

Znajoma polonistka pyta nową klasę w technikum: - Co prywatnie lubicie czytać? Odpowiedzieli: SMS-y !

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
30 października 2011 o 0:11

Patrzę sobie na historię http://piekielni.pl/19058 . W chwili kiedy to piszę ma ocenę 15 (na 97 głosów). Nie wygląda to na "maks. pkt. ze wszystkich głosów". Zatem użycie słowa "zawsze" jest z Twojej strony nadużyciem.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
29 października 2011 o 23:08

Wrrrrróć i przeczytaj jeszcze raz: "Częste wizyty świadków jehowych i innych im podobnym". Najwyraźniej autor jest nawracany przez różne fronty.

[historia]
Ocena: 28 (Głosów: 28) | raportuj
29 października 2011 o 22:43

A ślimaki poległy bezsensownie zamiast męczeńsko ...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
29 października 2011 o 22:17

@takatam - u mnie w okolicy w żadnym markecie nie ma porządnej karmy dla zwierząt. Ale nie o tym- mnie powala głupota pani, bo jej rady nie dość że obnażają jej brak empatii plus kompletny brak wiedzy, to jeszcze są ewidentnym "strzałem w kolanko".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
29 października 2011 o 22:06

"Nierobom, pijakom, chamstwu mówię stanowcze "Nie". " Skoro panowie nikogo nie zaczepiali, nie cuchnęli, byli trzeźwi, to chyba nie mówisz "Tak" chamstwu kierowniczki. Mogła ich zwyczajnie wyprosić zamiast drzeć japę.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
29 października 2011 o 21:42

Oczyma wyobraźni już widzę taką akcję: Wchodzisz do tego sklepu, oglądasz karmy dla kotów. Pani podchodzi i pyta czy pomóc. A Ty jej na to: -Przyszłam policzyć ile dzięki pani zaoszczędziłam... Dzięki pani radom mam teraz taką hodowlę myszek, że nie muszę u pani w sklepie co miesiąc zostawiać taaaakiej kupy kasy.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 21) | raportuj
29 października 2011 o 21:34

Jak się znajomym garnek z tyłkiem myli, to aż się boję pomyśleć co oni jadają ...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
29 października 2011 o 21:04

Że nie wspomnę o tym, że jakieś proszę/przepraszam to się należy jak psu buda.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
29 października 2011 o 20:33

@Rispekt Ja jeszcze pamiętam jak mi miło było, kiedy w latach szczenięcych usłyszałam od kogoś "Pani" :) A oburzenie autorki może zakwitło wyłącznie na gruncie chamstwa Mohera: "Może byś się przesunęła?!" . To, że ktoś jest starszą osobą nie upoważnia do bycia niegrzecznym.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
29 października 2011 o 20:23

Może być w liceum, ale też może być już leciwą kobitką. Kiedyś w sytuacji kiedy trudno było określić czy to dziecko jeszcze, czy może już młoda kobieta, używało się zgrabnego zwrotu "panienko". Ale wyszło z mody i pewnie nie wróci.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
29 października 2011 o 19:41

A może to nie idioci, tylko "Cwani Piekielni"? Cudzymi rąsiami se załatwili spokój sumienia. Historia na +

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
29 października 2011 o 19:35

Wolfikowa mnie nie obraziła ani nie napastowała. Nie kłóćta się po próżnicy :) Pewnie gdybym na wstępie zaznaczyła, że historia z Bytomia, to żart byłby z miejsca zrozumiany. Poprawiłam pierwsze zdanie opowieści- chyba już jest czytelniej.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 października 2011 o 19:50

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 21) | raportuj
29 października 2011 o 19:22

Myślałam, że po wyjaśnieniu "malutki problem" się rozwiązał. Ale postaram się wyjaśnić szerzej. Mieszkam w Bytomiu- mieście dosłownie podkopanym przez kopalnie. Z racji tego towarzyszą nam sytuacje podobne jak w miastach zagrożonych trzęsieniami ziemi- domy się kołyszą, czasem nawet walą. Przy jakiejś rozmowie o tąpnięciu w kopalni, o tym jak bujało i co nam przy okazji pospadało z półek, kolega zapytał w jakiej dzielnicy mieszkamy. I otrzymał żartobliwą odpowiedź: „W epicentrum”.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 27) | raportuj
29 października 2011 o 16:46

Nie. U nas z innych powodów trzęsie się ziemia. A określenia "epicentrum" używamy ze znajomymi żartobliwie, w odniesieniu do okolic rynku.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 października 2011 o 16:46

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
29 października 2011 o 15:23

Nie wiem na ile historia prawdziwa, bo zasłyszana. W szpitalu pacjent po operacji żołądka- ścisła dieta, same papki. Lekarz z cierpliwością anioła codziennie pacjentowi i jego żonie robi wykłady na temat zasad żywienia. Pewnego dnia przechodząc obok pokoju pacjenta ze zgrozą zauważa jak żoneczka wyciąga z torby wałówę: słoik z mięchem, kluski i słój bigosu. Włos się doktorkowi jeży, wpada do sali i zaczyna znowu tłumaczenie. Na co małżowina pacjenta ze świętym oburzeniem, że to wszystko przecież domowe, że ona sama robiła z najlepszych produktów. I tu doktorkowi nerwy puściły i wrzasnął: - Ale po tym bigosie to pierdzieć będzie już u świętego Piotra!

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 października 2011 o 15:23

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
28 października 2011 o 18:15

Kiedyś tak się trafiło, że dwa razy w tym samym sklepie próbowano mnie oszukać w podobny sposób. Szczęściem oszustwo odkryłam w obu przypadkach jeszcze przy kasie i odmówiłam zakupu towaru. Za drugim razem już pewna jawnego oszustwa (bo pierwszy raz rozgrzeszyłam "niedopatrzeniem") udałam się do biura UOKiK, skąd skierowano mnie do PIHu, twierdząc, że dopóki nie dokonałam zakupu to pod jurysdykcję UOKiKu nie podlegam. Nie wiem czy nie dałam się za szybko spławić - ale fakt, że PIH sklep "przetrzepał" i stosowną karę nałożył.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 października 2011 o 17:39

@WscieklyPL01 Pewnie masz sporo racji- większość kierowców "stalowych puszek" przynajmniej liznęła przepisy ruchu drogowego na kursie na prawko. Jednym w "dyńce" zostało, innym część wywietrzała. A wielu rowerzystów, mam takie wrażenie, że nawet nie zna znaczenia najbardziej podstawowych znaków drogowych. Jak mi się na drodze trafi rowerzysta, który manewr skrętu sygnalizuje gestem wyciągniętej ręki, to mam ochotę mu na siodełku przykleić nalepkę "Gatunek na wymarciu".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 października 2011 o 17:40

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 października 2011 o 17:28

Pięć złotych i bomboniera się należy ...

« poprzednia 1 26 7 8 9 10 11 12 13 14 15 następna »