@mesing: Wprawdzie w wojsku nie byłem, ale obstawiam, że istnieje coś takiego jak musztra, która stołówkę też obejmuje. Odpowiednie zarządzanie zarówno kucharzami jak i obsługiwanymi, i dajesz radę.
@justangela: Z tego, co pamiętam, to ten napis wyglądał identycznie jak te z dzisiejszych czasów. Czyli bez zbędnej kaligrafii, w "losowym" miejscu, wyskrobany czymś ostrym.
Tak, uważam że ludzie nie zmienili się zbytnio między tamtymi czasami a dzisiaj. (jeśli mówimy o wierze) Nadal niewielu czyta Biblię, nadal wielu nie potrafi odpowiedzieć jakie są podstawy ich wiary, nadal wielu nudzi się na mszy.
Pamiętaj, że w tamtych czasach ksiądz był odwrócony plecami do ludu, odprawiał mszę po łacinie, a wiele dzisiejszych wspólnot (przy parafii) po prostu nie istniała.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 30 września 2020 o 15:53
Kiedyś byłem w bardzo zabytkowym kościele (jakieś większe opactwo). Usiadłem w ławce i chciałem się pomodlić, ale - jak to bywa - zacząłem czytać napisy:
"Korzeniowski" i inne "ski"
A obok były daty. Takie w granicach 1750-1850.
Wtedy do mnie dotarło, że pisanie po ławkach - mimo, że to działanie naganne - to długoletnia tradycja w Polskich kościołach.
Ja mam tylko takie pytanie trochę spoza tematu (ale nadmienione w tekście):
Czym się różni jedzenie "eko", "bio" i "organiczne" na polskim rynku? Bo wydawało mi się, że to to samo. (O tym, że w Ameryce jest różnica słyszałem.) A jeśli to jest to samo, to dlaczego uparcie stosują nową nomenklaturę, która nie wnosi nic do tematu? (Stawiam na czysty zabieg marketingowy, ale może ktoś coś więcej wie?)
Jak pierwszy raz zobaczyłem na opakowaniu że "organiczne" to pomyślałem, że oni chyba uważają, że kurczaki, jajka czy inne pomidory robią w laboratorium (i się zaśmiałem w duchu).
@Lobo86: Nadal powstają, ale podobnie jak wtedy - trzeba filtrować. A najlepiej oglądać z dzieckiem, żeby mieć pewność, że dany tytuł coś za sobą niesie. Ale to oczywiście moje podejście ;) .
@Lobo86: Trochę proboszczów w swoim życiu spotkałem i żaden z nich nie miał takich "pleców" jak mówisz. Albo to jest tylko spekulacja na pojedynczych przypadkach (gdzie bycie proboszczem nie daje +1000 do charyzmy, ale "sprytnym" już tak), albo wszyscy których spotkałem to fleje.
Proboszcz z powołania nie powinien zajmować się polityką w stopniu większym niż wymaga tego pasterstwo dusz. Czyli poprawne układy z miejscową władzą tak, ale czynne wpływanie na plan zagospodarowania terenu w drugim zakątku wsi - już nie.
@Lobo86: Identyczna sytuacja była w mojej rodzinnej miejscowości. Ścieżka "na skróty" szła środkiem działki pewnego rolnika. Przez lata nie miał nic do tego - ot drobny nieużytek. Ale jak już chciał zmienić przeznaczenie działki, postawił płot. Zwykły, metalowa siatka. Nikt nie narzekał (przynajmniej nie głośno).
Jeśli nie ma innej drogi, to służebność miałaby rację bytu. Ale jeśli można obejść dookoła - to czemu to prawo miałoby być w mocy? A kłótnie o ten stan rzeczy to jak dla mnie kwestia kultury. "Bo tak zawsze było" nie jest argumentem prawnym. (Wiele rzeczy nie istniało kiedyś a dzisiaj jest legalna
albo nielegalna.)
@bazienka: Dlaczego czyny jednego człowieka miałyby blokować dostęp do łaski Bożej innego? Twój proboszcz słusznie nie blokował Ci dostępu do sakramentów.
@toomex: Z tego co wiem, nie można. Możesz jedynie zadzwonić na policję, że masz włamanie i czekać na ich przyjazd.
Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że obezwładnienie włamywacza przekracza "obronę własną".
@nursetka: Drobne wyjaśnienie:
O ile mi wiadomo, prawo do dziedziczenia nie jest zabronione, a jedynie nieco utrudnione (trzeba odpowiednio spisać testament).
Co do informacji medycznej - tutaj jest tak samo trudne jak dla każdego innego obywatela. Na deklaracji możesz wpisać kogokolwiek i dane medyczne będą tej osobie udostępnione.
@mrsrtg, AnitaBlake: O automatycznej ekskomunice słyszałem od innych osób. Dokształciłem się nieco i tak, macie rację - za wspólne mieszkanie razem nie ma ekskomuniki. Natomiast jest problem z sakramentami. Brak łaski uświęcającej oraz brak możliwości zmiany tej sytuacji (rozgrzeszenia) ze względu na brak postanowienia poprawy.
Osoba, która mi mówiła o ekskomunice w tym przypadku najwyraźniej dokonała znaczącego uproszczenia, bo sytuacja z punktu widzenia osoby świeckiej wygląda tak jak ekskomunika. Różni się jedynie tym, że "wyjście" z niej jest dużo łatwiejsze (wystarczy, że przestajesz mieszkać z konkubentem i się wyspowiadasz).
Co do samego istnienia "automatycznej" ekskomuniki, istnieją przypadki w których zaciągana jest kara ekskomuniki niejako "z automatu": https://pl.qwe.wiki/wiki/Canon_1398 / http://www.intratext.com/IXT/POL0025/_P47.HTM (ten sam paragraf)
Jeśli się decydujesz na mieszkanie z chłopakiem, to Twój wybór. Jednak za tym idą konsekwencje prawne w Kościele, a konkretnie automatyczna ekskomunika. Życie w konkubinacie jest traktowane jako wyjście ze wspólnoty Kościoła i uniemożliwienie przystąpienia do sakramentów. Wynika to z narażenia się na grzech cudzołóstwa oraz zgorszenie wśród innych wiernych (grzech zgorszenia - takie coś też istnieje).
Jeśli nie jesteś wierząca i Ci lotto co mówi Kościół Katolicki na ten temat - spoko. Masz tylko konsekwencje ze strony rodzicielki, która przeżywa to podwójnie: raz, bo córka opuszcza dom rodzinny (albo robi ku temu znaczny krok), a dwa, bo ten krok jest wbrew temu w co ona wierzy. A sądząc po Twoich słowach, wiara dla Twojej mamy jest ważnym elementem życia.
Na Twoim miejscu dałbym Twojej mamie trochę czasu. Będzie przeżywać sytuację jeszcze trochę. Jeśli ostatecznie zwiążesz się z tym mężczyzną i pokażecie, że jesteście razem szczęśliwi (czego Ci z całego serca życzę), powinna z czasem zmienić nastawienie do Ciebie i Twojego chłopaka.
@marcelka: Dokładnie. To nie jest popularne, co powiem, ale to przede wszystkim od nas zależy jak wygląda nasze życie.
Jeśli matka chce pracować, to znajdzie sposób na to. Jeśli rezygnuje w przedbiegach, to nic dziwnego, że uważa, że to świat się przeciwko niej obraca.
Życie nie jest łatwe i jest wiele problemów, ale każdy z nich da się rozwiązać.
@krzychum4: I tak i nie. Zależy od kontekstu wypowiedzi.
Akronim LGBT można rozumieć na kilka sposobów. Współcześnie dorobił się chyba 3 znaczeń (przynajmniej ja tyle znam). Dwa z nich dotyczą grupy ludzi, ale ostatnie z nich - skrajnego sposobu myślenia, które ma wszystkie znamiona ideologii.
Tak więc jeśli słyszysz o "ideologii LGBT", to dotyczy to sposobu myślenia, a nie człowieka (lub grupy ludzi). I z tego, co obserwuję, reprezentanci tej ideologii już dawno nie walczą o dobro osób nieheteroseksualnych.
@Jorn: To, czy przy okazji ktoś na tym zarobił - to inna sprawa, nie szukałem potwierdzeń albo zaprzeczeń tej tezy. Mnie interesowały przede wszystkim naukowe przesłanki, a takowe były.
@brutalxpussy: Owszem, raz było powiedziane że maseczki nie pomagają, a drugim razem - pomagają. Ale to było zupełnie z innego powodu. Za pierwszym razem była mowa o WDYchanym powietrzu, a drugim - WYDYchanym. I raz była mowa o całkowitym usunięciu wirusa, a w drugim o ograniczeniu zasięgu.
Wychowanie dzieci to temat rzeka. A narzekanie innych na Twoje wychowanie to chyba ocean.
Nie dogodzisz nikomu, dlatego zacznij robić po swojemu. Jeśli się gdzieś pomylisz - będziesz mógł/mogła narzekać tylko na siebie i swoje decyzje.
Co więcej, każde pokolenie wychowuje kompletnie inaczej. A każdy rodzaj wychowania ma swoje konsekwencje.
Upraszczając: wychowany bez swojego zdania będzie zahukany, wychowany bezstresowo - rozpieszczony, a wychowany z możliwościami wyboru - będzie miał swoje zdanie na każdy temat.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2020 o 14:49
@Xynthia: Zapewne masz rację, że to bigamia w świetle prawa. Spodziewam się jednak (po ilości podobnych podwójnych ślubów w moim otoczeniu), że w tym konkretnym przypadku prawo jest martwe.
@justangela: Dotychczas sądziłem, że rozmawiam z osobą, która nie jest zamknięta na inne poglądy i szanuje innych. Ostatnie Twoje komentarze wskazują jednak na podejście opisane przez obydwoje z nas jako zindoktrynowane i ideologiczne. Niestety z taką postawą dyskusja nie jest możliwa. Dlatego na ten moment z przykrością muszę zakończyć tę rozmowę. Życzę Ci wszystkiego dobrego.
@mesing: Wprawdzie w wojsku nie byłem, ale obstawiam, że istnieje coś takiego jak musztra, która stołówkę też obejmuje. Odpowiednie zarządzanie zarówno kucharzami jak i obsługiwanymi, i dajesz radę.
@justangela: Z tego, co pamiętam, to ten napis wyglądał identycznie jak te z dzisiejszych czasów. Czyli bez zbędnej kaligrafii, w "losowym" miejscu, wyskrobany czymś ostrym. Tak, uważam że ludzie nie zmienili się zbytnio między tamtymi czasami a dzisiaj. (jeśli mówimy o wierze) Nadal niewielu czyta Biblię, nadal wielu nie potrafi odpowiedzieć jakie są podstawy ich wiary, nadal wielu nudzi się na mszy. Pamiętaj, że w tamtych czasach ksiądz był odwrócony plecami do ludu, odprawiał mszę po łacinie, a wiele dzisiejszych wspólnot (przy parafii) po prostu nie istniała.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 30 września 2020 o 15:53
Kiedyś byłem w bardzo zabytkowym kościele (jakieś większe opactwo). Usiadłem w ławce i chciałem się pomodlić, ale - jak to bywa - zacząłem czytać napisy: "Korzeniowski" i inne "ski" A obok były daty. Takie w granicach 1750-1850. Wtedy do mnie dotarło, że pisanie po ławkach - mimo, że to działanie naganne - to długoletnia tradycja w Polskich kościołach.
Ja mam tylko takie pytanie trochę spoza tematu (ale nadmienione w tekście): Czym się różni jedzenie "eko", "bio" i "organiczne" na polskim rynku? Bo wydawało mi się, że to to samo. (O tym, że w Ameryce jest różnica słyszałem.) A jeśli to jest to samo, to dlaczego uparcie stosują nową nomenklaturę, która nie wnosi nic do tematu? (Stawiam na czysty zabieg marketingowy, ale może ktoś coś więcej wie?) Jak pierwszy raz zobaczyłem na opakowaniu że "organiczne" to pomyślałem, że oni chyba uważają, że kurczaki, jajka czy inne pomidory robią w laboratorium (i się zaśmiałem w duchu).
@Lobo86: Nadal powstają, ale podobnie jak wtedy - trzeba filtrować. A najlepiej oglądać z dzieckiem, żeby mieć pewność, że dany tytuł coś za sobą niesie. Ale to oczywiście moje podejście ;) .
Super, że się dobrze historia kończy. Piekielności sporo, ale możesz już iść do przodu! :)
@Error505: Nie znasz chyba emerytek! :D
@Lobo86: Trochę proboszczów w swoim życiu spotkałem i żaden z nich nie miał takich "pleców" jak mówisz. Albo to jest tylko spekulacja na pojedynczych przypadkach (gdzie bycie proboszczem nie daje +1000 do charyzmy, ale "sprytnym" już tak), albo wszyscy których spotkałem to fleje. Proboszcz z powołania nie powinien zajmować się polityką w stopniu większym niż wymaga tego pasterstwo dusz. Czyli poprawne układy z miejscową władzą tak, ale czynne wpływanie na plan zagospodarowania terenu w drugim zakątku wsi - już nie.
@Lobo86: Identyczna sytuacja była w mojej rodzinnej miejscowości. Ścieżka "na skróty" szła środkiem działki pewnego rolnika. Przez lata nie miał nic do tego - ot drobny nieużytek. Ale jak już chciał zmienić przeznaczenie działki, postawił płot. Zwykły, metalowa siatka. Nikt nie narzekał (przynajmniej nie głośno). Jeśli nie ma innej drogi, to służebność miałaby rację bytu. Ale jeśli można obejść dookoła - to czemu to prawo miałoby być w mocy? A kłótnie o ten stan rzeczy to jak dla mnie kwestia kultury. "Bo tak zawsze było" nie jest argumentem prawnym. (Wiele rzeczy nie istniało kiedyś a dzisiaj jest legalna albo nielegalna.)
@nyktimene: O tym nie pomyślałem :) . Jeszcze dyspozytorowi powiedzieć, że włamywacz jest agresywny mimo obezwładnienia ;) .
@bazienka: Dlaczego czyny jednego człowieka miałyby blokować dostęp do łaski Bożej innego? Twój proboszcz słusznie nie blokował Ci dostępu do sakramentów.
@toomex: Z tego co wiem, nie można. Możesz jedynie zadzwonić na policję, że masz włamanie i czekać na ich przyjazd. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że obezwładnienie włamywacza przekracza "obronę własną".
@nursetka: Drobne wyjaśnienie: O ile mi wiadomo, prawo do dziedziczenia nie jest zabronione, a jedynie nieco utrudnione (trzeba odpowiednio spisać testament). Co do informacji medycznej - tutaj jest tak samo trudne jak dla każdego innego obywatela. Na deklaracji możesz wpisać kogokolwiek i dane medyczne będą tej osobie udostępnione.
@hulakula: Tak też napisałem w drugim komentarzu (nie wspomniałem tylko o procesie).
@mrsrtg, AnitaBlake: O automatycznej ekskomunice słyszałem od innych osób. Dokształciłem się nieco i tak, macie rację - za wspólne mieszkanie razem nie ma ekskomuniki. Natomiast jest problem z sakramentami. Brak łaski uświęcającej oraz brak możliwości zmiany tej sytuacji (rozgrzeszenia) ze względu na brak postanowienia poprawy. Osoba, która mi mówiła o ekskomunice w tym przypadku najwyraźniej dokonała znaczącego uproszczenia, bo sytuacja z punktu widzenia osoby świeckiej wygląda tak jak ekskomunika. Różni się jedynie tym, że "wyjście" z niej jest dużo łatwiejsze (wystarczy, że przestajesz mieszkać z konkubentem i się wyspowiadasz). Co do samego istnienia "automatycznej" ekskomuniki, istnieją przypadki w których zaciągana jest kara ekskomuniki niejako "z automatu": https://pl.qwe.wiki/wiki/Canon_1398 / http://www.intratext.com/IXT/POL0025/_P47.HTM (ten sam paragraf)
Jeśli się decydujesz na mieszkanie z chłopakiem, to Twój wybór. Jednak za tym idą konsekwencje prawne w Kościele, a konkretnie automatyczna ekskomunika. Życie w konkubinacie jest traktowane jako wyjście ze wspólnoty Kościoła i uniemożliwienie przystąpienia do sakramentów. Wynika to z narażenia się na grzech cudzołóstwa oraz zgorszenie wśród innych wiernych (grzech zgorszenia - takie coś też istnieje). Jeśli nie jesteś wierząca i Ci lotto co mówi Kościół Katolicki na ten temat - spoko. Masz tylko konsekwencje ze strony rodzicielki, która przeżywa to podwójnie: raz, bo córka opuszcza dom rodzinny (albo robi ku temu znaczny krok), a dwa, bo ten krok jest wbrew temu w co ona wierzy. A sądząc po Twoich słowach, wiara dla Twojej mamy jest ważnym elementem życia. Na Twoim miejscu dałbym Twojej mamie trochę czasu. Będzie przeżywać sytuację jeszcze trochę. Jeśli ostatecznie zwiążesz się z tym mężczyzną i pokażecie, że jesteście razem szczęśliwi (czego Ci z całego serca życzę), powinna z czasem zmienić nastawienie do Ciebie i Twojego chłopaka.
@marcelka: Dokładnie. To nie jest popularne, co powiem, ale to przede wszystkim od nas zależy jak wygląda nasze życie. Jeśli matka chce pracować, to znajdzie sposób na to. Jeśli rezygnuje w przedbiegach, to nic dziwnego, że uważa, że to świat się przeciwko niej obraca. Życie nie jest łatwe i jest wiele problemów, ale każdy z nich da się rozwiązać.
Czyżby https://piekielni.pl/87074 ?
Czyżby https://piekielni.pl/87081 ?
@krzychum4: I tak i nie. Zależy od kontekstu wypowiedzi. Akronim LGBT można rozumieć na kilka sposobów. Współcześnie dorobił się chyba 3 znaczeń (przynajmniej ja tyle znam). Dwa z nich dotyczą grupy ludzi, ale ostatnie z nich - skrajnego sposobu myślenia, które ma wszystkie znamiona ideologii. Tak więc jeśli słyszysz o "ideologii LGBT", to dotyczy to sposobu myślenia, a nie człowieka (lub grupy ludzi). I z tego, co obserwuję, reprezentanci tej ideologii już dawno nie walczą o dobro osób nieheteroseksualnych.
@Jorn: To, czy przy okazji ktoś na tym zarobił - to inna sprawa, nie szukałem potwierdzeń albo zaprzeczeń tej tezy. Mnie interesowały przede wszystkim naukowe przesłanki, a takowe były.
@brutalxpussy: Owszem, raz było powiedziane że maseczki nie pomagają, a drugim razem - pomagają. Ale to było zupełnie z innego powodu. Za pierwszym razem była mowa o WDYchanym powietrzu, a drugim - WYDYchanym. I raz była mowa o całkowitym usunięciu wirusa, a w drugim o ograniczeniu zasięgu.
Wychowanie dzieci to temat rzeka. A narzekanie innych na Twoje wychowanie to chyba ocean. Nie dogodzisz nikomu, dlatego zacznij robić po swojemu. Jeśli się gdzieś pomylisz - będziesz mógł/mogła narzekać tylko na siebie i swoje decyzje. Co więcej, każde pokolenie wychowuje kompletnie inaczej. A każdy rodzaj wychowania ma swoje konsekwencje. Upraszczając: wychowany bez swojego zdania będzie zahukany, wychowany bezstresowo - rozpieszczony, a wychowany z możliwościami wyboru - będzie miał swoje zdanie na każdy temat.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2020 o 14:49
@Xynthia: Zapewne masz rację, że to bigamia w świetle prawa. Spodziewam się jednak (po ilości podobnych podwójnych ślubów w moim otoczeniu), że w tym konkretnym przypadku prawo jest martwe.
@justangela: Dotychczas sądziłem, że rozmawiam z osobą, która nie jest zamknięta na inne poglądy i szanuje innych. Ostatnie Twoje komentarze wskazują jednak na podejście opisane przez obydwoje z nas jako zindoktrynowane i ideologiczne. Niestety z taką postawą dyskusja nie jest możliwa. Dlatego na ten moment z przykrością muszę zakończyć tę rozmowę. Życzę Ci wszystkiego dobrego.