Profil użytkownika
Bryanka ♀
Zamieszcza historie od: | 18 maja 2011 - 15:50 |
Ostatnio: | 22 kwietnia 2024 - 14:53 |
O sobie: |
Siedzę w UK. Trenuję konie i ludzi.. |
- Historii na głównej: 35 z 53
- Punktów za historie: 12619
- Komentarzy: 4882
- Punktów za komentarze: 42060
Mąż pracował w takim "burdelu" gdy przyjechał lata temu do Anglii. Przez pierwsze dwa tygodnie nikt mu nie powiedział co ma robić i jaki ma zakres obowiązków. Musiał obserwować innych pracowników i tak "domyślał się" co ma w zasadzie robić :D
@iks: Jestem empatyczna, ale mam problem gdy ktoś ma np. zły dzień i potrzebuje pocieszenia. Nauczyłam się, że wtedy trzeba przytulić i powiedzieć dobre słowo. Swego czasu miałam konflikt w pracy z jedną dziewczyną, bo ciągle mówiła, że jest zmęczona i boli ją głowa. No to ja za każdym razem odpowiadałam "to idź do lekarza". Podobno było to chamskie i krótkowzroczne z mojej strony. Bardzo dobrze dogaduję się ze zwierzętami i z dziećmi.
@singri: Na terapii powiedzieli mi to w ten sposób, że to jest moja "supermoc". Może i naiwne, ale bardzo mi to pomogło i pozwoliło poukładać sobie wszystko w głowie i w życiu. Tylko szkoda, że przez całą edukację wczesnoszkolną, gimnazjum i liceum musiałam się męczyć. Dlatego uważam, że dobrze robisz, że drążysz.
@iks: Dalej mam problem z żartami, potrzebuję chwili, żeby zrozumieć, że to nie na serio. Po terapii hamuję się z mówieniem co myślę obcym ludziom, nauczyłam się naśladować normalne, grzeczne zachowania w relacjach z klientami w pracy. Dalej wkurzają mnie nielogiczne i głupie zachowania, ale potrafię nad tym zapanować. W pracy wiedzą, że jestem tzw. Aspergirl i potrafią mnie uspokoić gdy wpadnę w złość gdy moja rutyna jest zachwiana, albo coś nie jest perfekcyjne. Odkąd jestem leczona i po terapii, to zdecydowanie jest mniej skarg na mnie do szefostwa :D
Taaak, o mnie też mówili "zdolna, ale leniwa". Awantury były, że hej. Od kilku lat jestem "szczęśliwą posiadaczką" diagnozy - autyzm. Dokładniej zespół Aspergera. Bardzo mi ulżyło.
Chyba masz raczej normalná wagę. Nie jarzę tego gadania o wadze na imprezach rodzinnych. Według BMI mam wiecznie skrajną niedowagę, taka moja uroda, a ZAWSZE na każdej imprezie rodzinnej słyszałam komentarze na ten temat.
Odkąd pamiętam chciałam oddawać krew/być zarejestrowana jako dawca. Do oddawania krwi nie kwalifikuję się wagowo, ale w końcu mogłam się zarejestrować jako potencjalny dawca szpiku. Jaka w tym piekielność? eoretycznie żadna oprocz tego, że przy wszelkich wampiriadach, czy akcjach oddawania krwi słyszałam, że wydziwiam i pewnie mi wstyd, że nie mogę oddać.
@Armagedon: Zazwyczaj oficjalne wpisy do indeksów następują później. Nie wiem jak to teraz jest, czy dalej są papierowe indeksy, ale za moich czasów indeksy zbierał starosta pod koniec sesji, a oceny z terminów zerowych były wpisywane tylko w raczkującym wtedy systemie. Można było je wtedy zmienić. I też miałam takich troglodytów na studiach, którzy za punkt honoru stawiali sobie uprzykrzanie życia innym. Dlaczego? Cholera wie...
@Crannberry: Ja pierdziu, nie wiem co jest z tym twierdzeniem "bo ona jest bogata, więc powinna mi dać!". Trafiałam na takie, jak tłumaczyłam w urzędach, gdy niektóre panie próbowały skladać papiery o wszystkie benefity jak leci (w większości kłamiąc w podaniach). Też mi odpowiadały, że tu wszyscy bogaci, więc powinni im dać.
Nigdy nie byłam dobra z matmy. Za to fizyka, biologia i chemia były dla mnie zrozumiałe. Matma to było tylko klepanie wzorów i pamięciówa. Podejrzewam, że po prostu była kiepso prowadzona w szkole i dlatego miałam takie odczucia.
@Ohboy: Byłam w życiu na kilku ślubach i weselach, na każdą tego typu imprezę musiałam brać wolne w pracy. Nie czułam się "zmuszona". Ślub w piątek, czy w sobotę, to też "marnowanie wolnego" ;) Po to wysyła się zaproszenia bardzo wcześnie, żeby właśnie goście mogli sobie wszystko zorganizować.
A co takiego złego jest w braniu ślubu w tygodniu? Ja miałam ślub we czwartek i też miałam gości z różnych stron świata, więc zaproszenia wysłaliśmy ponad pół roku wcześniej. Przyjechali wszyscy zaproszeni oprócz czwórki moich (wtedy) najlepszych przyjaciół, którzy wymówili się brakiem urlopu, chociaż dostali zaproszenia jako pierwsi, żeby mogli sobie właśnie ten urlop ustawić ;)
Spoko, moja mama uważa, że mąż zmarnował mi życie, bo nie mamy jeszcze dzieci, bo ja więcej zarabiam i pracuję, bo mieszkamy "na zadupiu".
Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy mieszkając w blokach, wypuszczają swoje koty luzem.
Brzmi jak opis co drugiego nauczyciela akademickiego.
Dziwię się, że mąż się nie postawił. Jak matka naszego zięcia zaczęła za bardzo szaleć z małą, to zięć krótko jej zwrócił uwagę, że ma tak dziecku nie robić.
@KatzenKratzen: Zaraz, zaraz... gdzie niby zmusili? Chcą nagle robić po swojemu, to niech sobie uzbierają. Mnie mama próbowała wcisnąć dodatkowych gości, jej gości, ale nie miała punktu zaczepienia, bo za ślub płaciliśmy sami + suknię kupił mi ojciec.
@Xynthia: Brzmi znajomo. Hermiona też wyzywała ludzi naokoło od debili i idiotów :)
Tak, masz rację - menadżer nie powinien nakładać zakaz wstępu za byle co. Więc ciekawi mnie wersja drugiej strony.
U mnie w rodzinie jest zwyczaj, że na egzaminy kupujemy sobie nawzajem śmieszne/fikuśne majtki na szczęście. Spotykałam się z pewnym kolesiem i on kiedyś zauważył u mnie takie. Zniesmaczyło go to, a jeszcze bardziej się zapowietrzył gdy mu powiedziałam, że kupiła mi je mama :D
@Athleta1997: Czy zwróciłeś się z tym problemem do zarządcy/właściciela drogi?
@Ohboy: Xynthia odpowiedziała za mnie, ale dodam, że ostatni raz konno w Polsce jeździłam 12 lat temu, po drogach podmiejskich publicznych, których zarządcy nie wymagali sprzątania po koniach. Dlatego też napisałam, że zależy to od zarządcy/właściciela drogi. Jeżeli zdarzyło mi się wjechać na teren prywatny, to owszem, potem człowiek wracał i sprzątał po koniu. A co do logiki - psy są mięsożerne/wszystkożerne, czyli to co wydalają może zawierać różne pasożyty. Również leki przyjmowane przez czworonoga mogą dostawać się do środowiska wraz z kałem i zatruwać bytujące w okolicy zwierzęta. Dlatego m.in należy po nich sprzątać, a nie dlatego, że inaczej dają mandat. Końskie gówno to głównie przetrawiona zielenina, która bardzo szybko rozkłada się pod wpływem czynników środowiskowych.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2023 o 18:30
Przykre, że właściciele stadniny są bucami. Niestety później kładzie to cień na całe jeździeckie środowisko. Co do końskich kup, to zależy do kogo należy droga i jak zarządca zapatruje się na ten problem. Osobiście ani w Anglii, ani w Polsce nigdy nie sprzątałam po swoich koniach jeżeli poruszałam się po drogach publicznych.
@Samoyed: To dziwne, że jej przyznali. Pewnie z racji posiadania dzieci. Jakiś czas temu bardzo źle nam się wiodło i mąż wystąpił o dodatek do pensji dla słabo zarabiających (był przestój w branży). Nie przyznali nam, bo ja "za dobrze zarabiam", no i dzieci nie mamy. Potem znajoma mi powiedziała, że trzeba było naściemniać, że jesteśmy w separacji, mieszkamy oddzielnie, a mąż w ogóle nie zarabia, a z szefem ułożyć się, żeby dawał w gotówce. Ona tak robi i ma dobrze. Jakoś tak zniesmaczyło mnie to...
Z tymi councilowskimi domami to też są czasem jaja. Teoretycznie zapisujesz się na listę i czekasz na przydział. Praktycznie niezłe wałki na tym kręcą. Osobiście znam dwie rodziny, które z palcem w tyłku po łokieć, mogły kupić dom na kredyt, albo wynająć, ale ponieważ mieli "kogoś" w urzędzie, to dostali socjalne i to w dobrym standardzie. I skubańcy chwalili się jacy są obrotni.