Profil użytkownika
Bryanka ♀
Zamieszcza historie od: | 18 maja 2011 - 15:50 |
Ostatnio: | 22 kwietnia 2024 - 14:53 |
O sobie: |
Siedzę w UK. Trenuję konie i ludzi.. |
- Historii na głównej: 35 z 53
- Punktów za historie: 12619
- Komentarzy: 4882
- Punktów za komentarze: 42060
Nie przeszkadza mi to. Sama, jeżeli mam ze sobą mojego szczeniaka i tak się złoży, że muszę wejść do sklepu, to biorę go na ręce i pytam obsługę, czy mogę z nim wejść. W żadnym sklepie mi nie odmówiono.
Mój ojciec dawno temu założył nową rodzinę. Mam też 10 lat młodszego przyrodniego brata. Macocha traktuje mnie jak swoje drugie dziecko. Moja matka robiła mi podobne jazdy, kompletnie nie akceptuje mojego brata ani jego matki. Moim zdaniem pogadaj z ojcem, do matki nie wracaj. Zostań u ciotki. Ja dopiero odżyłam jak się wyniosłam od mojej matki i dopiero wtedy zyskałam dobry kontakt z moim ojcem.
@Ohboy: I trzeba mieć wsparcie. Mnie wtedy nic nie wierzył, "bo to taki dobry chłopak".
To nie sá trudne sprawy tylko z zycia wziete. Znajomy z pracy mojej mamy mial podobna sytuacje, tylko tam bylo dwoch synow.
No i jest to tzw. Polska w pigulce... 10 lat temu probowalam zglosic stalking i zastraszanie na policje. Pan "policjant" mnie wysmial.
Co do pkt. 1 to za każdym razem gdy muszę zadzwonić na infolinię, modlę się, żeby odebrał Brytyjczyk. Z całym szacunkiem dla Indusów i osób innych narodowości, ale bardzo często nie idzie ich zrozumieć przez telefon i bardzo często ich angielski jest po prostu kiepski, ale wystarczający na dukanie ze skryptu. Szczerze współczuję tym pracownikom i nigdy nie proszę o innego konsultanta, ale męczę się wtedy okrutnie.
W Anglii lekarz nawet mnie nie obejrzał tylko dał prochy i powiedział, że przejdzie :P Do fizjoterapeuty chodzę prywatnie raz w miesiącu.
Takie targowanie się wynikające z kultury danego narodu akurat mnie tak bardzo nie drażni. Za to cholery dostaję jak przyjdzie dziad (albo baba) i próbuje coś ugrać z racji bycia "stałym klientem od xxxx lat" albo "kolegą właściciela".
Czyżby UK? :D Zabytkowe rury i zapychające się kible, to słowa-klucze. Z sąsiadami mamy wspólny odcinek kanalizacji. Rury mają ze sto lat, więc wąskie i zapychają się dosyć często, pomimo normalnego użytkowania.
Płaciliśmy za nasz ślub sami, mieliśmy wesele bez tańców i tylko 40 osób - najbliższa rodzina i przyjaciele. Moja mama próbowała wcisnąć nam jakieś randomowe osoby, więc zastosowaliśmy na to bardzo krótkie zaklęcie - NIE. Na wszystkie jej jazdy było krótkie NIE. Największą akcję próbowała zrobić już pod kościołem, bo zażądała, żeby do ołtarza prowadził mnie ojczym, a nie biologiczny ojciec. Ojczym kazał jej przestać się wygłupiać.
I tak źle, i tak niedobrze. U mnie w pracy temat jakoś zszedł na MM i karmienie piersią. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że moja mama straciła pokarm dosyć szybko, więc byłam dokarmiana przez jej koleżankę, która miała niekończące się zasoby. Na to mój kolega z pracy wielce się oburzył, że mamy XXI wiek i to obrzydliwe karmić cudze dziecko, nie jesteśmy zwierzętami i jeżeli moja matka nie miała pokarmu, to powinna była poić mnie wodą :D
Niestety mieliśmy takiego stażystę. Gówniarz 18letni czuł się od nas lepszy, bo chodził do collegu. Co z tego, że sam z siebie gówno potrafił. Jestem strasznie cięta na takich ludzi.
A żona całą niedzielę w tym kościele siedzi?
W dzieciństwie zawsze chorowałam bez gorączki. Gdy termometr dobijał do 37, to już byłam ciężko chora. Do tej pory tak mam i ogólnie spotkałam się wielokrotnie z tekstami, że "37 to normalna temperatura". Do tego stopnia, że jak trafiłam na ostry dyżur z podejrzeniem zapalenia wyrostka i zgłosiłam, że temperaturę mam 37.5, to lekarz zażartował, że "trzeba wzywać NASA".
Mnie tak "załatwili" z kręgosłupem. Niemalże od małego miałam zakaz jakichkolwiek mocniejszych aktywności, zakaz gry w kosza, zakaz jazdy konnej (olewałam), zakaz na treningi taneczne, itp. Wszystko z powodu ciężkiej skoliozy. Ciągle tylko kontrole, rentgeny i sanatorium, oraz straszenie operacją. A mimo rehabilitacji rentgeny ciągle wychodziły źle :) W końcu moja mama zasięgnęła rady innego specjalisty, który jak zobaczył wyniki i te nieszczęsne RTG, to się za głowę złapał. Okazało się, że przez lata byłam mierzona i prześwietlana według starej metody, bo i pani doktor była starej daty :D Mam tylko lekkie skrzywienie odcinka lędźwiowego i wręcz powinnam być aktywna fizycznie. Po latach ta lekarka zadzwoniła do mojej mamy z przeprosinami, że "chyba postawiła błędną diagnozę".
Uwielbiam takie dewoty... W kościele leżą krzyżem, ale drugiemu człowiekowi chętnie wydłubią łyżką oko.
Takie rzeczy nie tylko w Polsce. Od niedawna mamy szczeniaka, którego zabieram ze sobą do pracy. Ludzie notorycznie włażą do części pracowniczej "bo tam jest piesek". Mamy jeszcze dwa psy w zakładzie i akurat wczoraj krzyknęłam do klientki, żeby ich nie karmiła. Dostałam standardową odpowiedź "ale to taki mały smaczek tylko!". Dostałam piany, bo suka jest uczuleniowcem i ma szeroką obrożę z napisem "nie karm mnie!".
"darujcie sobie komentarze typu "kiciuś domowy nigdy nie naszcza poza kuwetą, nawet jeśli jest wychodzący". No, te jakoś szczały." Daruj sobie sarkazm. Niekastrowane kiciusie i te żyjące w stadzie, będą znaczyć teren.
"Madka 500+ w natarciu". A z Ciebie wyszła wielka, zadzierająca nosa Grażyna. Czytałam i byłam coraz bardziej zniesmaczona Twoim podejściem.
W sumie to nie wiem. Mamy w pracy 20-paroletnią gwiazdę, która też najchętniej to spędza czas siedząc w kiblu, na telefonie. Mamy też 32-letniego gwiazdora, który robi wszystkim łachę, że w ogóle pracuje. Z drugiej strony mamy 18-latka, który przychodzi pracować w weekendy i wakacje i jest to tak miły i pracowity chłopak, że szok. Ponad rok jest już z nami i nie można się do jego pracy ani sposobu bycia przyczepić. Mamy też 20-letniego studenta, który pracuje z nami sezonowo i też jest pracowity i dobrze wychowany.
@Armagedon: Mam podobne odczucia, chociaż trenuję inny sport wyczynowy. W czerwcu miałam kontuzję pleców, dokładniej odcinka lędźwiowego i miednicy. Fizjoterapeuta zalecił mi w dalszym ciągu wykonywać te ćwiczenia treningowe, które nie powodują u mnie bólu. Czyli mam np. nie robić ćwiczeń w galopie, ale w stępie, powoli, bez spinania się. Miałam też zakaz schylania się i samodzielnego siodłania konia. Powód tego wszystkiego jest bardzo prosty - mamy wrzesień, a ja dalej mam rekonwalescencję. Gdybym rzuciła treningi na kilka miesięcy, to mój organizm nie byłby zbyt szczęśliwy, a powrót do formy zawodniczej byłby dłuższy i ryzykowałabym kolejne kontuzje.
To w ogóle jest legalne, żeby odmawiać zapisania do rodzinnego?
Mieszkam na angielskiej wsi i ostatnio najlepsze skargi jakie wpłynęły do gminy, to m.in. od babki, ktora kupiła dom koło wioskowej szkoły - że dzieci jej hałasują, od innej babki - że kombajny pracują i traktory jeżdżą. Na nas była skarga, że koński nawóz śmierdzi. Hitem była babka, która obfotografowała furtkę sąsiada i kawałek ścieżki na jego terenie i napisała skargę, że posadził ZŁE gatunki krzewów i to tragicznie wygląda i niech gmina zwróci mu uwagę. Wszystkie skargi są od miastowych, którzy sprowadzili się na wieś.
@Crannberry: Jak teraz tak o tym myślę, to stwierdzam, że jest kilku klientów, których mogłabym o taką akcję posądzić.
@Armagedon: Szefowa dobrodusznie stwierdziła, że fekalia w umywalce wynikały z tego, że ktoś próbował to wszystko umyć. Szef za to uważa, że jeżeli ktoś ma TAKĄ srakę, to powinien trafić na sygnale do szpitala, a nie łazić po firmach. Czy konkurencja, to nie wiem, ale jestem w stanie uwierzyć w zemstę niezadowolonego klienta :)