Profil użytkownika
Bryanka ♀
Zamieszcza historie od: | 18 maja 2011 - 15:50 |
Ostatnio: | 22 kwietnia 2024 - 14:53 |
O sobie: |
Siedzę w UK. Trenuję konie i ludzi.. |
- Historii na głównej: 35 z 53
- Punktów za historie: 12619
- Komentarzy: 4882
- Punktów za komentarze: 42060
@Armagedon: Coś co jest głupie, ale działa, wcale nie jest głupie :P
@Jorn: Zdecydowanie nietypowe, ale spotkałam już kilka par gdzie kobieta była starsza od partnera i w sumie nie było tego widać.
U mnie "na wiosce" jest pewna baba, która swego czasu wyrzygała na wioskowej grupie, że ludzie powinni trzymać swoje kocice pozamykane, ale tak, żeby nawet przez okno nie było ich widać. Wszystko przez to, że jej kocur chodził na łajdactwa. Baba twierdziła, że to wina wszystkich innych miejscowych kociarzy. Na stwierdzenie, że może jednak wykastrowałaby swojego kocura, to przestałby się łajdaczyć, stwierdziła, że nie będzie go "okaleczać".
RSPCA nigdy nie odbiera, a osoba odpowiedzialna za "moje" hrabstwo odrzuca połączenia. Pamiętam, że kiedyś w podobnej sytuacji najbardziej pomocna była pani z dyspozytorni policji (tak, odbiłam się od takiego muru, że zadzwoniłam na 112)
U mnie na angielskiej wsi, też jest bardzo ładna ścieżka rowerowa, z której sama chętnie korzystam. Za to większość rowerzystów z uporem maniak pcha się na główną drogę. Zwłaszcza teraz, w okresie żniw, jest to wybitnie wkurzające.
@Jorn: Brat mojej koleżanki z pracy jest w związku z kobietą starszą o 17 lat. Razem są chyba już ładne 15 lat.
Rozumiem Cię. Mój mąż jest ode mnie starszy o 20+ lat, to możesz sobie wyobrazić jakie ja miałam jazdy :D Mój tata nie miał problemu, właściwie nikt z rodziny nie miał problemu oprócz mojej mamy, która od 11 lat marudzi. Na początku też się przejmowałam, ale po takim czasie mam to już generalnie w dupie.
Z moim partnerem mieliśmy wesele z dziećmi - przedział wiekowy był od 1.5 roku do 16 lat. Nie było żadnych kwasów, może dlatego, że rodzice tych dzieci, to nie jakaś patola i potrafią się swoim potomstwem zająć. Tyle, że my jako para młoda, byliśmy nastawieni na bardzo rodzinną imprezę.
Trochę się wpakowałyście, bo z Raszyna najprościej podjechać do pętli Okęcie i stamtąd niemal wszystkie tramwaje jadą do Centrum :)
Jak pracowałam w sąsiedniej wiosce, to też dojeżdżałam rowerem. Rano wyjeżdżałam około 6.30 więc w zimie było jeszcze ciemno. Zaliczyłam raz zderzenie z drugim rowerzystą. Facet był ubrany na czarno i nie miał żadnych lampek ani odblasków. Nie rozumiał czemu się wkurzyłam, przecież ta ścieżka rowerowa jest mało uczęszczana. Taaa..
Mieliśmy dokładnie tak samo. W gruncie rzeczy olaliśmy to, bo nasze wesele było na tyle elastyczne, że nawet gdyby ktoś się na ostatnią chwilę zdecydował, to było ok. Jednak najbardziej zawiodłam się na moim długoletnim przyjacielu. Specjalnie daliśmy mu znać na długo przed rozesłaniem zaproszeń, bo mówił, że musi urlop ustawić i na bank wtedy będzie. Potem też mnie zwodził, a na końcu w ostatniej chwili stwierdził, że nie będzie bo i tak nie ma już urlopu. Zużyli go z dziewczyną na 3 tygodniowy wypad w bieszczady.
Też miałam takich dziwnych nauczycieli w liceum. Przy awarii ogrzewania w zimie, normalny dyrektor zwalnia uczniów do domu. Ale nie nasz :D Do tego nie wolno było siedzieć w klasie w kurtkach, bo "to jak siedzieć w łóżku w butach".
U nas jeden koleś poszedł z tą pulą pytań do profesora i spytał czy to na pewno będzie na egzaminie...
Jakbym słyszała osoby z mojej rodziny "A dlaczego ślub nie w Polsce i bez hucznego wesela?"
Przez 1.5 roku miałam "przyjemność" uczęszczać do liceum artystycznego i wyniosłam z niego nerwicę, PTSD i absolutną niechęć do "ludzi sztuki". Tak samo nauczyciele jak i uczniowie uważali się za absolutne dary od bogów, a cała reszta "nieutalentowanych" była zwykłym plebsem i podludźmi.
Kiedy w końcu ludzie się nauczą, że prawidłowa opieka nad psem nie zależy od metrażu.
@Samoyed: Akurat jestem ostatnią osobą, która oddałaby zwierzę gdziekolwiek i nigdy tego nie zrobiłam. Z alergią bardzo nietrafione gdyż sama mam astmę i na to się bierze leki ;) Tak, jeśli bombelek będzie miał alergię, to też będzie brał leki. Zakładanie, że każdy kto chce adoptować, na bank jest czubem, który za chwilę zwierzę odda, albo porzuci, jest prostym strzelaniem sobie w stopę. Jak na razie wychodzi na to, że fundacje i schroniska niekoniecznie chcą oddawać zwierzaki do adopcji. I co? Lepiej uśpić niż oddać? W UK usypiają "nadmiar".
Babka z fundacji też się nas pytała czy planujemy dzieci. Powiedzieliśmy, że tak. To wtedy stwierdziła, że powinniśmy bardziej przemyśleć adopcję psa. Trochę się zagotowałam, bo mamy też kota i konie i do głowy by nam nie przyszło oddać/sprzedać którekolwiek ze zwierząt z powodu mojej ciąży. Pewnie paniusia teraz chodzi i opowiada, że była "u takich jednych" co to chcą psa przy małym metrażu i dziecku w planach :D No skandal!
Tak to już jest, że dzieciaki wrzeszczą, nieporadnie jedzą i zdarza im się zeszczać w gacie. A tak poza tym, to ja też noszę w torbie zapasowe majty i skarpetki.
@krzycz: Może pyknąć, bo jak kumpela adoptowała psa, to wolontariuszka ze schroniska wytłumaczyła jej jak dobrze wypaść na takiej rozmowie. Kumpela jak najbardziej nadawała się do przygarnięcia psa, ale trzeba jeszcze przejść casting.
@marcelka: Moja mama chciała wziąć drugiego psa i "odpadła" na tym samym - babcia nie będzie miała siły wyprowadzać jak mama będzie w pracy. Śmiać mi się chciało, bo mama pracuje w biurze 2-3 dni w tygodniu, a resztę zdalnie :P Dom ma też duży ogród. My za to ostatnio nie zostaliśmy zaakceptowani gdyż mamy za mały metraż. Na nic był fakt, że pies będzie non stop ze mną lub z mężem, bo możemy zabierać zwierzaka do pracy.
Wiem co czujesz, bo czuję to samo i pomimo tego, że działam dosyć intensywnie w wolontariacie, to cały czas mam wrażenie, że mogłabym zrobić więcej. Dodatkowo z racji tego, że mieszkam w UK, to jestem swego rodzaju "okolicznym punktem informacyjnym" dla sąsiadów. Pytają się teraz bardzo dużo o historię Polski, związki z Rosją i Ukrainą, itp.
No cóż... u mnie zaburzenia ze spektrum autyzmu zdiagnozowano dopiero po 25tym roku życia. Szkoda, że tak późno, bo być może dostałabym pomoc gdy chodziłam do szkoły i zaoszczędzono by mi cierpienia.
Słuchaj ja byłam w takiej sytuacji jak Młoda. Zakwalifikowałam się na mistrzostwa krajowe i nie miałam za co pojechać. Potrzebną kwotę "pożyczyła" mi ciocia ("oddacie jak będziecie mieli"). Pojechałam, nie wygrałam, ale uplasowałam się całkiem nieźle w rankingu. Ten wyjazd mnie po części ukształtował, ugruntował moją pasję, która potem stała się zawodem.
Jak tak słucham i czytam co się odwala w tych elitarnych zawodach, to cieszę się z tego co mam. Od dziecka lubiłam sadzić, zbierać i dłubać w ziemi, i teraz też sadzę, zbieram i dłubię w ziemi.