Profil użytkownika
Goszka ♀
Zamieszcza historie od: | 10 czerwca 2011 - 20:19 |
Ostatnio: | 14 kwietnia 2015 - 13:44 |
Gadu-gadu: | 3563781 |
- Historii na głównej: 36 z 77
- Punktów za historie: 34849
- Komentarzy: 473
- Punktów za komentarze: 3406
a mi się przypomniała w sumie sytuacja... lekarz publiczny, bo moj staly doktor zlamal reke, diagnozuje ciaze. Ja z radosci zaczynam plakac, a on na mnie w krzyk, ze nie moze pomoc, ze trzeba bylo wczesniej myslec, ze to grzech i wiezienie za takie cos, i tak dalej. Na odpowiedz, ze ja sie ciesze, naprawde, krotkie burknięcie: wie pani, dzis juz dwie tu plakaly, ze nie chca dziecka, i az mi nerwy puscily, przepraszam, myslalem, ze pani tez chce usunac.
Mira2510 ma w jakiś straszliwy sposob rację. Nie wszystkie kobiety planowały ciążę, nie wszystkie chcą mieć dzieci. Ja sama poroniłam kilka razy. Wiele bym dała za dziecko, a ostatnio moja koleżanka, ktora "wpadła", pytala, co takiego zrobilam, zeby stracic ciąże, bo tez by chciala. Nie, nie usprawiedliwiam palacych pan. Ilekroc taka widze, mam ochote krzyknąc do Boga, czemu komus takiemu dajesz dziecko, a nie mi, choc ja bym umiala zadbac o nie lepiej. Ale wiem, że nie dla kazdej kobiety zajscie to powod do rzucenia palenia. Smutne. Ale chyba jestem w stanie zrozumiec.
o konflikcie synowa-teściowa nie wiemy wiele. Nie wiemy, kto i kiedy go zapoczatkował, a że teściowej nie mozna o to zapytac, sluszną uwagę zwraca się na fakt, w jak paskudny sposob Autrka o niej pisze. I myślę, że jesli nawet tesciowa w czyms zawinila, to i Autorka anioleczkiem nie jest.
Ichiban, nie jestem Ci w stanie tego udowodnić ani zmusić Cię do uwierzenia. Mogę jedynie powiedzieć, że istnieją, niestety, ludzie, którzy nie potrafią prosić. I, jak pisze Urielpp, gdyby podeszła, gdyby poprosiła, być może wszystko potoczyłoby się inaczej, choć nie jestem w stanie stwierdzić teraz (ani ja, ani moja mama), czy śmierć nie była konsekwencją awantury, zdenerwowania, które, połączone ze złym stanem zdrowia zabiły tę nieszczęsną kobietę. Nie wiem, jaka ona była, czy miała zawsze taki trudny charakter, czy może życie ją taką uczyniło. Ale wywarła na moje życie olbrzymi wpływ, chyba dlatego, że wtedy po raz pierwszy z tak bliska zobaczyłam śmierć, i dlatego bardzo chciałam Wam o tym opowiedzieć.
Ludzie, błagam... wspólnie oburzamy się na sytuacje, kiedy ktoś nad ocenia pochopnie, a skąd mamy prawo, żeby oceniać te dwie kobiety? Skąd wiemy, że (bo tak chyba jest w domyśle) szły nad jezioro, same kupiły dla siebie piwo, a dziecku tylko jedną butelkę soku? I już osądzamy, już potępiamy, już litujemy się nad niewinnym maluchem... rówie dobrze kobiety mogły wracać do domu, kupować piwo dla partnerów, mówiąc: więcej nie dostaniesz, mieć na myśli: potem nie będzie soku, będziesz musiał pić wodę, podczas gdy dziecko nalegało właśnie na sok. Nie bądźmy piekielni i nie doszukujmy sie wszędzie elementów zaniedbania!
dwa podobnie głupie komentarze w ciągu kilku minut...? zaiste, ciekawy zbieg okoliczności...
naprawdę koperty daje się na weselu? W takim razie mam na koncie kilka faux pas... ja zawsze je wręczałam przed kościołem, razem z kwiatami. Ale z drugiej strony, może właśnie przed kościołem młodzi otrzymali tylko jedną kopertę i dlategoo otworzyli ją od razu...
Jotka, w wyliczaniu mód na piekielnych zapominasz o modzie na "mam ci ja"...
Voima: Autorka nie wspomina, kto płacił za wesele. Jeśli rodzice (a tak bywa bardzo często i w tym przypadku prawdopodobnie też rodzice się dołożyli, w mniejszym, większym stponiu), mieli pewne (choć nie nieograniczone) prawa, by wskazać gości, których "wyada" zaprosić. Gdyby państwo młodzi zdecydowali sami opłacić wszystko, od sukni po miejsca na sali, mogliby nie ulegać naciskom.
a ja myślę, że dzieci się zawstydziły i po raz kolejny takiego cyrku nie odwalą. I że ta pokazówka była potrzebna. Może nie wyrosną z nich dorośli, którzy zrobiliby coś takiego w hotelu (a i tacy bywali, jako na piekielnych opisywano). Czasy Marii Antoniny, chowającej w zakamarkach celi zakrwawioną bieliznę minęły.
Ewilek: nie w temacie, ale ja mam 25 lat i nigdy nie farbowałam włosow, nie mialam pasemek ani szamponu koloryzujaceg nalozonego:)
lampiony są w ogóle niebezpieczne... byłam w kwietniu na weselu koleżanki, goście puszczali lampiony. Zajęła się stodoła sąsiada, bo lampion spadł na dach. Wybuchła panika, sporo gości było nietrzeźwych, mężczyźni noszący wodę przewracali się, potykali, kobiety na szpilkach i w sukienkach biegały z wiaderkami... takie rzeczy winny odbywać się pod opieką straży
Jotka, akurat się z Tobą zgadzam. Moim zdaniem, takie zdjęcia są zwyczajnie sztuczne, ale każdy ma swój gust. Jedni lubią takie jak ze starego portretu, w zamkniętych pomieszceniach, inni - w polu pszenicy, jeszcze inni leżąc na torach (widziałam! widziałam! w ramce z kwiatuszkami, przysięgam).
nie chcę się wymądrzać, ale pieluchy dla takiego dużego dziecka? jak ono musiało się czuć... przecież narażono je na wyśmiewanie rówieśników... ja swoim dzieciakom zakładam ceratkę na łóżko, chociaż w śpiworze może być o to trudno. Chyba żeby się dało załatwić materac i jakąś kołderkę, ale z drugiej strony, czyniłoby to ogromny kłopot opiekunom (pranie prześcieradła, czasem rzeczonej kołderki). Ech, w sumie najbardziej piekielni są rodzice...
Przypomniała mi się historia z "Traktatu o łuskaniu fasoli", o mężczyźnie, który zawsze siadał w restauracji przy tym samym stoliku... mistrz Myśliwski jednak chyba nie opisałby większego absurdu niż wykłócanie się o ławkę w kościele, odkąd czasy imiennych ławek (lub właściwie ław) dla rodzin przeminęły bezpowrotnie.
historia piekielna, ale za mało przekleństw, złośliwych straszych pań, roszczeniowo nastawionych kobiet w ciąży, olewającej wszystko młodziezy, żeby dostała dużo plusów. A szkoda, bo piekielność opisana przez Ciebie zdarza się najczęściej i mocno utrudnia życie.
Alien: są ludzie o silnych i słabych instynktach macierzyńskich. Zaraz Cię zminusują, nie zdziw się, ale jeśli pytasz poważnie, a masz więcej niż 25 lat, ja też lekko się dziwię, czemu jeszcze nie rozumiesz, że dla niektórych dziecko to sens życia.
Starsze panie mają prawdpodobnie problemy ze zdrowiem. Dlatego chodzą. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka z napisem: hipochondrycy
Thelighthouse: owszem, nawet skoro dziecko zrobiło swoje, warto było zwrócić jego mamie uwagę, choćby po to, żeby pamiątkę usunęła z piaskownicy.
Bastet: oddalasz się od problemu poruszonego przeze mnie, czytaj ze zrozumieniem... nie twierdzę, że sytaucja nie jest piekielna, mówię o czymś zupełnie innym!
Koralinawind: Twoje ostatnie pytanie było niejako podsumowaniem moich dwóch komentarzy. Bo to bardzo ważne: czy taki menel jest tak samo ważny jak Ty i ja... pod względem społecznym, oczywiście, nie. Bo, jak sama napisałaś, nie płaci sporej części podatków (bo podatki od pewnych artykułów płaci, nabywając je, więc to zbytnia generalizacja, mówić, że ktoś podatków nie płaci w ogóle), a kiedy zachoruje albo umrze, pośrednio my go wyleczymy i pochowamy. Ale jest też inny wzgląd. Ważniejszy. Wzgląd moralny. Ani Ty ani ja, ani Autorka, nie wiemy, co stało się w życiu tego człowieka, że upadł tak nisko. Nie wiemy, czemu zareagował taką złością na widok ciąży. I pod względem moralnym jest ważny tak samo jak Ty, jak ja, jak każdy. Idąc Twoim tropem myślenia i abstrahując zupełnie od historii, wartościowi są tylko ci ludzie, którzy przynoszą społeczeństwu zysk. Więc co zrobić z chorymi? niepełnosprawnymi? starymi? niezdolnymi do pracy i płacenia rachunków? też są ludźmi gorszej kategorii?
Koralinawind: oczywiście, że nie! co jasno napisałam w komentarzu, a teraz powtórze: nikt, absolutnie nikt nie ma prawa na ulicy zwracać komuś uwagi na fakt ciąży. I nie chodzi mi o głaskanie po główce ani akceptowanie nieprzyjemnych uwag, tylko o sugerowanie, że ktoś, kto grzebie po śmietnikach, jest uzależniony od alkoholu, nieprzyjemnie pachnie, jest człowiekiem gorszej kategorii.
droga Autorko, tylko to Cię bulwersuje, że śmiał Cię skrytykować mężczyzna zbierający śmieci? ja wiem, sytuacja piekielna, nikt nie powinien nikomu na ulicy zwracać uwagi na tak osobiste sprawy, ale mnie jakoś zasmucił fakt podkreślania statusu społecznego tego pana
zupełnie nie w związku z historią, ale z komentarzami, przypomniała mi się historia pewnej pani, która po urodzeniu dziecka, opisywała ze szczegółami m. in. każdą jego infekcję oraz sposób leczenia, dodawała mnóstwo informacji na temat, co dziecko zrobiło (zapłakało, śmiało się). Ale poddałam się w momencie, gdy opisała, że mały zrobił paskudną, zieloną kupę z niestrawionymi resztkami obiadku...
Vella: albo autorka usłyszałaby dziękuję. Nie generalizujmy, naprawdę.