Też miałam taką sytuację, że w "systemie" mieli mój poprzedni adres (czy to w ogóle legalne tak sobie przechowywać czyjeś dane?). Tylko, że dowiedziałam się o tym, kiedy zadzwonił kurier, że paczkę zostawił u ochrony osiedla. Plus jest taki, że sklep przyznał się do błędu i zwrócił mi koszty przesyłki.
Trochę nie rozumiem o co chodzi z tym podchodzeniem do swojego dziecka - skoro z nim mieszkasz to trzymanie dystansu w szkole jest trochę niedorzeczne...
@Puszczyk: tylko, że tekst "trzeba było się uczyć" sugeruje, że wykonujesz jakiś zawód z lenistwa, braku ambicji lub niedostatków intelektualnych. To tekst mniej więcej na poziomie madki, która wskazuje dzieciom kelnerki lub kasjerki, mówiąc: "jak się nie będziesz uczył to skończysz tak jak ta pani".
Trochę nie rozumiem tych komentarzy. Serio? Kurier nie przywiózł paczki do odbiorcy, a dziewczyna jest leniwą bułą bo nie ma ochoty zasuwać po nią kilku kilometrów? Jasne, można się przejść, a nawet przejechać, ale po to się płaci za przesyłkę kurierską, żeby za nią nie ganiać po mieście...
A Ty, autorko, nie proś o wyrozumiałość przy "pierwszej historii", skoro wspominasz o studiach to napisanie kilkunastu zdań nie jest wyzwaniem, które wymaga wyrozumiałości...
@Daro7777: nie chodzi o zasady tylko o sposób egzekwowania. Po prostu macie wytyczne niedostosowane do specyfiki sklepu, więc nie dziw się, że rodzic z ośmiolatkiem nie chce chodzić z dwoma koszykami, bo to po prostu nieprzemyślane rozwiązanie.
I "w sklepie", nie "na sklepie" nie wiem, skąd u pracowników maniera używania przyimka "na"...
W jakiejś obuwniczej sieciówce spotkałam się z o wiele łatwiejszym rozwiązaniem - na wejściu dostajesz klips zabezpieczający. Możesz wrzucić do kieszeni lub torby, a nie zapomnisz zwrócić, bo zapiszczy przy wychodzeniu.
Obowiązek wzięcia dwóch koszyków przy wchodzeniu np. z dzieckiem jest idiotyczny, nie jesteście też w stanie dezynfekować koszyków po każdym kliencie.
@Ohboy: Tu nawet nie chodzi o próbę wciśnięcia czegoś innego, niż szukasz. Niestety w internecie to norma - ludzie nie potrafią czytać, choćby to były 2 zdania, zobaczą hasło "strój do tańca" i wystarczy. Przecież tak samo jest, jak chcesz coś sprzedać, robisz dokładny opis, a i tak większość pyta o informacje, zawarte w ogłoszeniu...
"Przepisów tych nie stosuje się w przypadku, gdy wydanie produktu leczniczego, wyrobu medycznego albo środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego następuje w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia" - warto poznać zasady, żeby nie dać sobą na przyszłość pomiatać.
W moim mieście jest zasada, że na podstawie wystawionego mandatu można jechać bez biletu przez pół godziny - teraz widzę że nie tylko ze względu na potrzeby pasażerów, ale też po to by uniknąć tego typu sytuacji...
Inwigilacja na każdym kroku, ale na własne życzenie, nikt ci smartfona nie kazał kupować.
Niby tak wszystko te telefony kontrolują, ale właściwego użycia imiesłowów nadal nie sugerują...
@Saszka999: Na HBO można mieć 5 zalogowanych użytkowników, ale jednocześnie może korzystać dwóch. Na Netfix wykupiliśmy najdroższy pakiet na 6 osób. Więc nie nazywałabym tego piractwem - w żaden sposób nie naginamy zasad operatorów.
@JohnDoe: można współdzielić konto. Wykupiłam Netflixa, znajomi mają HBO, wymieniliśmy się hasłami i wszyscy zadowoleni. Oczywiście zdarza się, że poszukiwany film jest niedostępny, wtedy zostaje np. CDA, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby płacić za konto na tego typu stronie...
"Dostałem od ojca takie manto kablem, że mało nie zemdlałem. Po wszystkim przyszła mama, przytuliła mnie i wytłumaczyła mi na spokojnie dlaczego nie wolno nikogo bić w innych okolicznościach niż samoobrona". Dobre!
Takie sytuacje spotyka się coraz częściej i to w miejscach, które do niedawna służyły właśnie po to, żeby pogadać - restauracja, bar, kawiarnia.
Chyba jestem niedzisiejsza, bo dla mnie gapienie się w telefon w sytuacji typowo towarzyskiej (jak np. wyjście do knajpy) jest brakiem kultury po prostu.
A może nie doceniam pełni możliwości wirtualnego świata i przebywanie w nim jest ciekawsze niż rozmowa z rodziną lub przyjaciółmi (tylko po co się wtedy umawiać)...
Rzeczywiście sytuacja piekielna, ale rezydentka akurat miała rację: ona jest od sprzedaży wycieczek fakultatywnych, ewentualnie rozwiązywania problemów na miejscu (np. z hotelem). Na pewno nie ma możliwości przyznawania darmowych wycieczek ludziom, którzy twierdzą, że przez pomyłkę biura podróży nie mają kasy na wycieczki fakultatywne...
Też jeżdżę chodnikiem, głównie w miejscach, gdzie na ulicy jest niebezpiecznie, ale z dala od centrum, więc ruch pieszy jest tam nieduży. Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy mieć pretensje do pieszych, że mi przeszkadzają. Chodnik jest dla nich, nie dla mnie. Jeśli nie mogę przejechać idę, prowadząc rower.
@szafa: jakoś nigdy nie pracowałam przy "naciąganiu", zawsze to było właśnie umawianie spotkań, przedłużanie abonamentów itp., więc ominęłam najciemniejszą stronę tej profesji. I mam wrażenie że te 10 lat temu jednak ludzie inaczej reagowali na telemarketerów - choć oczywiście natrętni naciągacze skutecznie ich pogrążyli. I ja sama też obecnie rozłączam się, gdy do mnie dzwonią...
Też miałam taką sytuację, że w "systemie" mieli mój poprzedni adres (czy to w ogóle legalne tak sobie przechowywać czyjeś dane?). Tylko, że dowiedziałam się o tym, kiedy zadzwonił kurier, że paczkę zostawił u ochrony osiedla. Plus jest taki, że sklep przyznał się do błędu i zwrócił mi koszty przesyłki.
Trochę nie rozumiem o co chodzi z tym podchodzeniem do swojego dziecka - skoro z nim mieszkasz to trzymanie dystansu w szkole jest trochę niedorzeczne...
@Puszczyk: tylko, że tekst "trzeba było się uczyć" sugeruje, że wykonujesz jakiś zawód z lenistwa, braku ambicji lub niedostatków intelektualnych. To tekst mniej więcej na poziomie madki, która wskazuje dzieciom kelnerki lub kasjerki, mówiąc: "jak się nie będziesz uczył to skończysz tak jak ta pani".
"... trzeba się było uczyć, to by pralek nie musieli nosić" - serio? Jak pracujesz fizycznie to jesteś nieukiem?
Trochę nie rozumiem tych komentarzy. Serio? Kurier nie przywiózł paczki do odbiorcy, a dziewczyna jest leniwą bułą bo nie ma ochoty zasuwać po nią kilku kilometrów? Jasne, można się przejść, a nawet przejechać, ale po to się płaci za przesyłkę kurierską, żeby za nią nie ganiać po mieście... A Ty, autorko, nie proś o wyrozumiałość przy "pierwszej historii", skoro wspominasz o studiach to napisanie kilkunastu zdań nie jest wyzwaniem, które wymaga wyrozumiałości...
@Daro7777: nie chodzi o zasady tylko o sposób egzekwowania. Po prostu macie wytyczne niedostosowane do specyfiki sklepu, więc nie dziw się, że rodzic z ośmiolatkiem nie chce chodzić z dwoma koszykami, bo to po prostu nieprzemyślane rozwiązanie. I "w sklepie", nie "na sklepie" nie wiem, skąd u pracowników maniera używania przyimka "na"...
W jakiejś obuwniczej sieciówce spotkałam się z o wiele łatwiejszym rozwiązaniem - na wejściu dostajesz klips zabezpieczający. Możesz wrzucić do kieszeni lub torby, a nie zapomnisz zwrócić, bo zapiszczy przy wychodzeniu. Obowiązek wzięcia dwóch koszyków przy wchodzeniu np. z dzieckiem jest idiotyczny, nie jesteście też w stanie dezynfekować koszyków po każdym kliencie.
@Ohboy: Tu nawet nie chodzi o próbę wciśnięcia czegoś innego, niż szukasz. Niestety w internecie to norma - ludzie nie potrafią czytać, choćby to były 2 zdania, zobaczą hasło "strój do tańca" i wystarczy. Przecież tak samo jest, jak chcesz coś sprzedać, robisz dokładny opis, a i tak większość pyta o informacje, zawarte w ogłoszeniu...
@bazienka: dzięki adblockowi dopiero z tej historii się dowiedziałam, że na piekielnych są jakieś reklamy...
@Bryanka: Ale wiesz, że problemy z jajeczkowaniem często są skutkiem nieprawidłowej wagi?
Może warto w lekcjach polskiego też uczestniczyć, bo ciężko się to czyta z taką ilością błędów...
"Przepisów tych nie stosuje się w przypadku, gdy wydanie produktu leczniczego, wyrobu medycznego albo środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego następuje w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia" - warto poznać zasady, żeby nie dać sobą na przyszłość pomiatać.
A może to mąż naciska, żeby zerwała kontakty, bo teraz ma jego i po co jej znajomi?
W moim mieście jest zasada, że na podstawie wystawionego mandatu można jechać bez biletu przez pół godziny - teraz widzę że nie tylko ze względu na potrzeby pasażerów, ale też po to by uniknąć tego typu sytuacji...
Inwigilacja na każdym kroku, ale na własne życzenie, nikt ci smartfona nie kazał kupować. Niby tak wszystko te telefony kontrolują, ale właściwego użycia imiesłowów nadal nie sugerują...
@Saszka999: Na HBO można mieć 5 zalogowanych użytkowników, ale jednocześnie może korzystać dwóch. Na Netfix wykupiliśmy najdroższy pakiet na 6 osób. Więc nie nazywałabym tego piractwem - w żaden sposób nie naginamy zasad operatorów.
@JohnDoe: można współdzielić konto. Wykupiłam Netflixa, znajomi mają HBO, wymieniliśmy się hasłami i wszyscy zadowoleni. Oczywiście zdarza się, że poszukiwany film jest niedostępny, wtedy zostaje np. CDA, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby płacić za konto na tego typu stronie...
"Dostałem od ojca takie manto kablem, że mało nie zemdlałem. Po wszystkim przyszła mama, przytuliła mnie i wytłumaczyła mi na spokojnie dlaczego nie wolno nikogo bić w innych okolicznościach niż samoobrona". Dobre!
Nie rozumiem, po co kupować konto na pirackim portalu w dobie Netfixa, HBOgo i innych tego typu platform...
@Crannberry: pomysły możesz czerpać z życia, taką historię z Hansem można efektownie zakończyć jakimś morderstwem i kryminał gotowy :)
Takie sytuacje spotyka się coraz częściej i to w miejscach, które do niedawna służyły właśnie po to, żeby pogadać - restauracja, bar, kawiarnia. Chyba jestem niedzisiejsza, bo dla mnie gapienie się w telefon w sytuacji typowo towarzyskiej (jak np. wyjście do knajpy) jest brakiem kultury po prostu. A może nie doceniam pełni możliwości wirtualnego świata i przebywanie w nim jest ciekawsze niż rozmowa z rodziną lub przyjaciółmi (tylko po co się wtedy umawiać)...
@misiafaraona: Tak by było najkorzystniej. Sprezentować mu na Gwiazdkę jakiegoś niedrogiego peceta i niech tam sobie gromadzi co chce.
Rzeczywiście sytuacja piekielna, ale rezydentka akurat miała rację: ona jest od sprzedaży wycieczek fakultatywnych, ewentualnie rozwiązywania problemów na miejscu (np. z hotelem). Na pewno nie ma możliwości przyznawania darmowych wycieczek ludziom, którzy twierdzą, że przez pomyłkę biura podróży nie mają kasy na wycieczki fakultatywne...
Też jeżdżę chodnikiem, głównie w miejscach, gdzie na ulicy jest niebezpiecznie, ale z dala od centrum, więc ruch pieszy jest tam nieduży. Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy mieć pretensje do pieszych, że mi przeszkadzają. Chodnik jest dla nich, nie dla mnie. Jeśli nie mogę przejechać idę, prowadząc rower.
@szafa: jakoś nigdy nie pracowałam przy "naciąganiu", zawsze to było właśnie umawianie spotkań, przedłużanie abonamentów itp., więc ominęłam najciemniejszą stronę tej profesji. I mam wrażenie że te 10 lat temu jednak ludzie inaczej reagowali na telemarketerów - choć oczywiście natrętni naciągacze skutecznie ich pogrążyli. I ja sama też obecnie rozłączam się, gdy do mnie dzwonią...