Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Crannberry

Zamieszcza historie od: 21 czerwca 2018 - 18:11
Ostatnio: 7 kwietnia 2024 - 11:23
  • Historii na głównej: 109 z 109
  • Punktów za historie: 17863
  • Komentarzy: 2272
  • Punktów za komentarze: 17762
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
19 stycznia 2023 o 13:16

@Samoyed: dodałabym jeszcze, że z zacięciem do babysittingu, kiedy przełożony dzwonił o 23:15, mówiąc, że właśnie wylądował np w Moskwie i taksówkarz do niego zadzwonił, że spóźni się 10 min, więc co on ma przez te 10 min robić. I trzeba pohamować sarkazm i z pełną powagą mu na to pytanie odpowiedzieć :D

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
18 stycznia 2023 o 18:55

@Samoyed: Przez kilka lat pracowałam na stanowiskach chief of staff/ exec assistant różnych korpopreziów i nigdy więcej… Mało jest stanowisk tak wymagających i jednocześnie tak pogardzanych w strukturach firmy. O ile nie masz wyjątkowego szczęścia do bezpośredniego przełożonego, to robisz za połączenie 24-godzinnej Alexy (telefony o 1 w nocy, bo coś się preziowi przypomniało) z workiem treningowym, na którym prezio odreagowuje stresy i zły humor. Do tego przekonanie, że wszystko robi się samo, a ciebie w każdej chwili można zastąpić zielonym dzieciakiem (a potem shocked Pikachu, kiedy okazuje się, że nic się jednak samo nie robi, a zielony dzieciak nie ogarnia). Owszem, praca bardzo ciekawa, rozwijająca i świetnie płatna (porównywalnie z doświadczonym inżynierem), ale nie wiem, czy ten stres jest na dłuższą metę tego wart

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
18 stycznia 2023 o 18:26

@Takeshi_Hikaru: w Polsce kultura saunowania nie trafiła jeszcze "pod strzechy", do tego mamy pruderyjne społeczeństwo, dla którego nagość jest tabu i automatycznie kojarzy się z seksem. Sama będąc przyzwyczajona do saunowania od lat nastoletnich, byłam w lekkim szoku, kiedy przeczytałam komentarze na temat jakiegoś nowootwartego w Polsce saunarium, gdzie ludzie prześcigali się w wymysłach, do jakich bezeceństw tam na pewno dochodzi, bo skoro do sauny wchodzi się bez kostiumu, to na pewno wyłącznie w celu grupowej orgii.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
18 stycznia 2023 o 12:06

@digi51: to coś jak szef mojego męża. Przesympatyczny, bardzo kulturalny, dusza-człowiek, super szef dla wszystkich z wyjątkiem asystentki, którą traktuje jak gówno - wrzeszczy, wyzywa, poniża, wyładowuje frustracje. Asystentka jako jedyna nie jest zapraszana na imprezy czy wyjazdy które szef organizuje (a zaproszeni są wszyscy pracownicy z działu razem z rodzinami), bo on „zaprasza pracowników, a nie przybory biurowe”. Rotacja na tym stanowisku jest dość spora i każdą kolejną traktuje tak samo.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
17 stycznia 2023 o 16:56

@Pantagruel: z jednej strony umiera, a z drugiej niekoniecznie - przy okazji dyskusji na temat "quiet quitting" (beznadziejna nazwa, swoją drogą) okazuje mamy gros ludzi (pracowników!) wpatrzonych w amerykański patoetos pracy, którzy będą się wykłócać i bronić napie*dalania miliona bezpłatnych nadgodzin i pracy na urlopie, a jak masz z tym problem, to jesteś roszczeniowym nierobem, który nie niczego w życiu nie dojdzie. I to nie dotyczy tylko Polski. W niemieckim korpo tez spotkałam laski zatrudnione na pół etatu, a pracujące na cały lub więcej, "bo tak trzeba" i "bo musza udowodnić swoją wartość"

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
17 stycznia 2023 o 12:02

@pasjonatpl: Mnie śmieszy, jak Niemcy narzekają na swoją "fatalną służbę zdrowia", bo termin niezbyt pilnej konsultacji u obleganego specjalisty mają za całe 2 tygodnie ;) A co do Irlandii, to faktycznie, jak trafisz. Może być bardzo dobrze albo bardzo źle. W Polsce przez cały okres studiów cierpiałam na potworne migreny, bujałam się z nimi od lekarza do lekarza, wszędzie słyszałam, że "taka już moja uroda" i przepisywali mi tylko coraz mocniejsze środki przeciwbólowe. Mój pierwszy GP w Irlandii w 3 minuty postawił diagnozę, skąd te migreny się biorę i pomógł mi się ich pozbyć. Po przeprowadzce do innej części miasta musiałam zmienić GP i u tego nowego przy pierwszej wizycie z ropną anginą dostałam paracetamol i opie*dol na temat leniwych cudzoziemców, którym nie chce się pracować i tylko by zwolnienia wyłudzali (skończyło się szpitalem). Tak że jak trafisz.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 16) | raportuj
16 stycznia 2023 o 14:11

@meliegree: jezeli ktoś jest tak nadwrażliwy akustycznie, że nawet czajnik z gotującą się wodą odbiera jako hałas przyprawiający go o zawał serca, to może powienien rozważyc wyprowadzkę do leśnej głuszy (o ile tam mu ptaki nie będa za głośno śpiewać), zamiast pchać się na siłę mieszkać między ludźmi.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
13 stycznia 2023 o 23:29

@pasjonatpl: Wzrost stóp mieli już w 2006 i w niczym ich to nie powstrzymało. Koniunktura koniunkturą, ale Niemcy nie prowadzili Irlandczyków pod bronią i nie zmuszali ich do brania 17 kart kredytowych i kredytów, których rata kilkakrotnie przekraczała ich miesięczny dochód. Owszem, banki wciskały na potęgę, ale rozsądny człowiek powinien wiedzieć, kiedy odmówić. „Ireneusz” jest z dublińskich felietonów Piotra Czerwinskiego. Nota bene, jeśli są jeszcze gdzieś dostępny, to polecam lekturę - bardzo trafna i humorystyczna obserwacja irlandzkiego społeczeństwa

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
13 stycznia 2023 o 16:24

Przypomina mi się Irlandia wczasach końcówki tygrysa celtyckiego. Banki wciskały ludziom kredyty hipoteczne, a ludzie brali po kilka. Kupowali mieszkania, które wynajmowali polskim budowlańcom, polscy budowlańcy budowali więcej mieszkań (na szybko i fatalnej jakości), Ireneusze brali kolejne kredyty, traktując je jak darmową gotówkę, i kupowali kolejne mieszkania, które wynajmowali kolejnym polskim budowlańcom. Dochodziło już do tego, że człowiek z miesięcznym dochodem ok 2500€ miał ratę kredytu wynoszącą czterokrotność jego pensji. I tak się to bańka pompowała, aż pękła. Przyszła recesja, rynek koncertowo je*nął, polscy budowlańcy wrócili do Polski, a Ireneusz został z czterema pustymi mieszkaniami z kartonu i kredytem, którego nie był w stanie ugryźć. A kogo obarczano za to winą? „Niedobre niemieckie banki”

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
13 stycznia 2023 o 14:03

Co prawda nie higiena osobista, ale w liniach lotniczych miałam paru kolegów, którzy z bardzo graficznymi szczegółami opowiadali o swoim życiu erotycznym. I za każdym razem, kiedy ktoś im zwrócił uwagę, że niekoniecznie ma ochotę w pracy wysłuchiwać, kto komu co gdzie wkładał i na jaką głębokość, biegali na skargę, że się ich dyskryminuje ze względu na orientację

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 12) | raportuj
12 stycznia 2023 o 23:48

@bazienka: jeżeli inicjatywa takiej „nierówności” wyjdzie od Ciebie, bo ktoś ci np. zaproponuje obustronnie przejście na ty, a Tobie jest niezręcznie np. z racji różnicy wieku, to jest inna sprawa. Tobie to pasuje i nie ma tematu. Natomiast jeśli ktoś, wykorzystując zależność służbowa, wymusza, że on się do Ciebie będzie zwracał jak do parobka, a Ty do niego masz jak do jaśnie pana, to jest mocno nie halo i świadczy o srogich kompleksach takiej osoby. Ze swojego doświadczenia - pracowałam z prorektorem dość prestiżowej uczelni, z wierchuszką Microsoftu na poziomie EMEA czy jednym z dyrektorów generalnych z Big4, i ci ludzie ze wszystkimi swoimi pracownikami byli po imieniu, obustronnie. Natomiast radosną masturbację stanowiskiem uprawiają wszelkiej maści kierowniczki sklepików z ciuchami, osiedlowych zakładzików fryzjerskich czy gminnych urzędów

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 13) | raportuj
12 stycznia 2023 o 19:12

@digi51: dopuszczalne formy zwracania się do siebie dorosłych osób w sytuacji służbowej to albo "pan", albo "ty", w obu przypadkach obustronnie. Jednostronne "tykanie", jeszcze wymuszone przez pracodawcę, jest nieakceptowalne. To nie jest "trochę protekcjonalne", tylko folwarczne, burackie i wbrew nie tylko etykiecie biznesowej, ale też kulturze osobistej. Niezależnie od stanowiska, wieku czy stażu pracy, nikomu nie wolno się zwracać do innych jak pan do służącego.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
6 stycznia 2023 o 15:45

@pasjonatpl: Dokładnie tak mieliśmy z moją babcią. 4 lata temu babcia leżała ze złamanym biodrem. Po uruchomieniu wszelkich możliwych znajomosci udało się zorganizować fizjoterapeutę, który w miarę szybko mógł z nią zacząć rehabilitację. I za każdym razem, jak przyszedł na umówioną wizyte, babcia mówiła, że teraz nie, bo teraz odmawia różaniec, ogląda Familiadę czy coś innego. Rehabilitacja była niezbędna, żeby babcia mogła znowu zacząć chodzić, przynajmniej na tyle, żeby móc chociażby samodzielnie skorzystać z toalety. W przeciwnym wypadku babcia pozostalaby przykuta do łóżka, a ktoś z rodziny zostałby zmuszony do porzucenia pracy i zostania 24-godzinnym opiekunem

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 34) | raportuj
4 stycznia 2023 o 15:57

Jeżeli chcesz chcesz opisać czyjś brzydki charakter, skup się na opisaniu charakteru. Cisnąc bekę z wyglądu czy niewystarczająco prestiżowego stanowiska brzydki charakter pokazujesz głównie własny, a historia przez to brzmi jak z magla

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
3 stycznia 2023 o 11:02

@Shido: to w Niemczech było. Nie ma 999, jest tylko 112

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
2 stycznia 2023 o 21:03

W czerwcu miałam wypadek, który skończył się dość paskudnym złamaniem. Przypadkowy rowerzysta mnie pozbierał i zadzwonił po karetkę (na pewno miałam złamaną rękę, nie wiadomo było, jakie jeszcze urazy, bo grzmotnęłam o beton). Wydawałoby się, że przypadek jak najbardziej kwalifikował się do wezwania karetki, mimo to facet musiał toczyć długi telefoniczny bój z dyspozytorką. Poddała się dopiero, kiedy już wku*wiony spytał, czy ma mnie sobie zarzucić na plecy i na tym rowerze wozić od szpitala do szpitala, bo innych opcji za bardzo nie ma. Ratownikom, którzy przyjechali, nie mieściło się w głowie, że w takiej sytuacji mogła mieć w ogóle jakieś wątpliwości, czy wysyłać karetkę

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 24) | raportuj
1 stycznia 2023 o 18:32

@ZawszeRacja: No wiadomix, prawdziwy ultramęski samiec alfa zimą hasa z zapaleniem pęcherza

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
30 grudnia 2022 o 20:58

Telefony kontrolne to była tez popisowa akcja mojego szefa na samym początku. O 9:03, żeby sprawdzić czy wszyscy już są, i o 17:58, czy nikt nie wyszedł wcześniej. Dopiero jak przyszedł covid i przymusowa praca zdalna, to ogarnął zadaniowy system pracy, bo się nie dało kontrolować dupogodzin

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
30 grudnia 2022 o 20:53

@helgenn: @katem: W Hiltonie to chyba mocno zależy od konkretnego hotelu. Pamiętam, że krakowski mocno rozczarował (nie pamietam już czym, bo byłam tam dobre 13 lat temu), natomiast sztokholmski mogę bardzo polecić - bardzo fajny hotel w świetnej lokalizacji (przy samej starówce), za przystępną jak na Skandynawię cenę (tylko prosić o pokój w nowym skrzydle)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
30 grudnia 2022 o 20:40

@Error505: jak wrócimy do domu, mamy ochotę napisać do HQ i spytać, czy to oficjalna polityka sieci, czy tez własna inwencja tego konkretnego hotelu/recepcjonistki ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
30 grudnia 2022 o 12:30

@Jorn: osobiście się nie spotkałam z dopłatami w hotelach za cokolwiek. Ale to, co piszesz, brzmi ciekawie, bo prędzej wyobrażałabym to sobie na odwrót - tak jak w liniach lotniczych, w budżetowych dopłacasz za wszystko, a w tych z górnej półki „wieszają ci firanki w oknach”. Ten opisany nie był akurat ani budżetowy, ani wysokogwiazdkowy - taki typowy przeciętniak, sieciówa w rodzaju Novotelu

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
28 grudnia 2022 o 12:53

@mama_muminka: @kojot__pedziwiatr: Zrezygnował z tej poduszki, zamiast tego włożył album ślubny pod materac. 3 euro zaoszczędzone, a album się w końcu do czegoś przydał ;)

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 29) | raportuj
27 grudnia 2022 o 21:14

@unitral: Nie "za darmo", tylko w ramach opłaty za dobę hotelową, co jest starndardem raczej wszędzie. "Cennik" był wyłącznie podany ustnie przez recepcjonistkę. Takiej informacji nie było ani w rezerwacji, ani na piśmie w recepcji. Z kolei informacja na stronie sieci hoteli podaje coś wprost przeciwnego. Trochę jakby w jednym samolocie Lufthansy nagle zaczęto pobierać od pasażerów opłaty za toaletę.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
27 grudnia 2022 o 19:55

@HelikopterAugusto: to raczej zależy od indywidualnej "wrażliwości" danej osoby. Bliski przyjaciel mojego męża jest trzeźwym alkoholikiem (nie pije od 20 lat), normalnie chodzi na imprezy, wszyscy przy nim piją, jak przyjdziesz w gości do nich, postawią postawią na stole alkohol. Tylko on sam nie będzie pił. W sumie byliśmy u nich po moim ostanim pobycie w Polsce. Chcąc kupić mu jakąś polską bombonierkę, zauważyłam, jak trudno jest znaleźć ładnie zapakowane czekoladki z Wedla czy Wawelu, które nie byłyby alkoholizowane...

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
27 grudnia 2022 o 19:15

W okresie świątecznym na fejsie wyświetliło mi się kilka artukułów na temat "nietrafionych" prezentów. Słowo "nietrafiony" jest eufemizmemn, gdyż były to właśnie pomysły w stylu alkohol dla trzeźwego alkoholika czy śpioszki niemowlęce dla kobiety, która właśnie straciła dziecko. Co mnie zaskoczyło, to liczba komentarzy broniących takich "darczyńców" i zarzucających obdarowanym materializm i że im się "od dobrobytu w dupach poprzewracało", bo przecież liczy się wspólnie spędzony czas z bliskimi, a nie prezenty. No faktycznie, z takimi "bliskimi", którzy próbują komuś dowalić w tak prymitywny sposób (bo nie wierzę, że to bezmyślność - bezmyślny może być trzylatek, dorosły człowiek ma pełną świadomość tego, co robi), to nic, tylko spędzać czas i "cieszyć się ich bliskością". Ludzie albo mają problem ze zrozumieniem prostego tekstu, albo panuje takie przyzwolenie społeczne na podłość wobec najbliższych

« poprzednia 1 26 7 8 9 10 11 12 13 14 15 1690 91 następna »