Napisałam do nich że nazwa towaru jest niezgodna z tą co ja miałam na zamówieniu. Odpowiedź - taka nazwa jaka jest na dywanie jest nazwą jaka widnieje w ich systemie. Natomiast "Jagodowy" to była nazwa przykładowa >< I nadal twierdzili że to ja wybrałam nieodpowiedni dywan bo mam kiepski monitor (ciekawe że dywan oglądałam na 3 różnych komputerach : 2 stacjonarnych i laptopie, i na każdym dywan był fioletowy).
Na szczęście dywan już udało mi się sprzedać - za tyle ile kupiłam.
Nie tak dawno temu była akcja na jednym z zagranicznych serwisów internetowych "Co wiesz o Polsce". Poza standardowymi odpowiedziami "Jan Paweł II", "Wałęsa", "Adam Małysz", "Solidarność" pojawiło się też kilka komentarzy o...nieprawdopodobnej czystości polskich miast (i ostrzeżenia żeby pod żadnym pozorem nie próbować przepić Polaka :P). Oczywiście, do Japonii czy Finlandii nam jeszcze sporo brakuje, ale nie jest najgorzej.
Nauczona doświadczeniem, wolę wrzucać zbędne rzeczy na allegro - nawet jeśli to ma być za 2 czy 5zł. Zawsze na coś słodkiego starczy a użerać się z ludźmi dla których problemem jest że notatki są w formie elektronicznej (nie mogłam ich od razu wydrukować?) nie mam już ochoty.
Slimhead, a gdybyś ty miał wybór : zgłosić sprawę i w najgorszym razie wylecieć ze studiów (w najlepszym mieć spore problemy z uzyskaniem zaliczeń) czyli stracić np. 4 lata albo siedzieć cicho żeby ukończyć studia, to co byś wybrał? Rzuciłbyś studia żeby pójść na policję? Nawet wiedząc że dany wykładowca może po prostu stwierdzić że "byłeś najgorszym studentem na roku, oblałeś jego przedmiot" i to zawiadomienie na policje jest aktem zemsty? Jak myślisz, komu uwierzą? Tobie czy doktorowi habilitowanemu?
Niektórym ludziom nie wytłumaczysz - jedna moja znajoma się martwiła czy ksiądz może występować w reklamach i czy z tego powodu nie będzie miał problemów u biskupa, na co druga błyskotliwie odpowiedziała że przecież on jest tylko przebrany za księdza na potrzeby reklamy. Na co dzień pracuje w szpitalu jako lekarz!
I spróbuj im wyjaśnić że obie się mylą...
Na szczęście Play chyba zrozumiał że ze mną się nie dogada w kwestii "promocji" i w ciągu ostatnich kilku miesięcy miałam tylko jeden telefon, z propozycją ubezpieczenia na życie. Ale moja mamusia to już się dała wmanewrować - z UPC dzwoniła pani z super hiper promocją. Dwa razy lepszy internet, dwa razy więcej kanałów i więcej minut w telefonie stacjonarnym za tą samą kwotę co teraz. Zapomnieli tylko wspomnieć o kilku kruczkach, dzięki którym płacimy o 50zł więcej niż dotychczas. No ale umowy przed podpisaniem oczywiście nie przeczytała...
Skoro tak myślisz - zapraszam cię na mój były już kierunek Spróbuj podskoczyć, spróbuj reagować, spróbuj dyskutować. Albo poskarżyć się na profesora.Spróbuj. Zobaczymy kto wygra - ty czy może cię zmuszą do rezygnacji z kierunku?
I niby gdzie to ona miałaby zgłosić? Do dyrektora instytutu? Dziekana? Rektora? To wszystko jedna ekipa - nie tylko nie pomogą, jeszcze doniosą wykładowcy kto i na co się skarżył. A wtedy dziewczyn może zapomnieć o ukończeniu studiów...
Walczysz o swoje? Nie podporządkujesz się? Grzech śmiertelny. Na uczelniach liczy się by siedzieć cichutko, robić dokładnie to co mówi wykładowca, nie poprawiać wykładowcy, nie wyskakiwać z inwencją twórczą, nie dyskutować, nie skarżyć się.
Nawet mnie nie denerwuj. Byłam ostatnio ze znajomymi w jednej knajpie gdzie po zakończonym posiłku dostajesz kieliszek alkoholu. Wszyscy moi znajomi dostali alkohol, natomiast ja dostałam lizaka ponieważ kelnerka uznała że jestem nieletnia ><.
I coś czuję że znajomi raczej nie pozwolą mi o tej historii prędko zapomnieć.
Kurcze no, może ja się powinnam podpytać gimnazjalistek jak one to robią że spokojnie uchodzą za maturzystki? Ja w wieku 25 lat wyglądam na początek liceum, co mnie coraz bardziej denerwuje (pal licho że mnie wszędzie legitymują, ale wściekam się gdy obcy ludzie mówią do mnie na "Ty" albo per "Dziecko"). Nawet z mocnym makijażem wyglądem na licealistkę tyle że z mocnym makijażem. Zna ktoś jakieś sztuczki jak tu się można postarzyć na tyle bym przynajmniej wyglądała na pełnoletnią? I proszę bez komentarzy "Za dwadzieścia lat to docenisz".
Mój tatuś się zorientował w której szkole ja jestem w trakcie mojej matury - gdy mnie podwiózł pod szkołę...języków obcych, w których uczyłam się niemieckiego. Był przekonany że to jest ten sam budynek.
Jak kobieta dała się zwyzywać na 1 zajęciach, to nie sądzę by potem opanowała towarzystwo. My na 1 zajęciach z wychowawcą dostaliśmy po pierwsze spis rzeczy których nie można nosić u niego na zajęciach (dekolty, dresy, minispódniczki, szpilki, mocny makijaż - lista miała ze 30 pozycji), po drugie listę kar za niewłaściwe zachowanie się na zajęciach. I przez 1 semestr się buntowaliśmy, w drugim nam przeszło. W III klasie stwierdziliśmy że w sumie to był dobry pomysł, wszyscy wyglądali jak ludzie. I patrzyliśmy z rozbawieniem na I roczniki które usiłowały się buntować :P No ale u nas była żelazna konsekwencja - nie ważne czy urodziny czy zdjęcia czy impreza, za miniówę jest odpytywanie. Albo tablica. Albo karna praca domowa. Zawsze.
Żeby nie było - chodziłam do najzwyklejszego publicznego liceum, gdzieś pośrodku stawki najlepszych szkół.
Chiaccherona - to miałaś szczęście że mogłaś uciekać. My niby nie byliśmy zobowiązani do uczestnictwa ale albo siedział wychowawca i sprawdzał kto przyszedł (kto nie, musiał się tłumaczyć) albo wręcz nauczyciel mówił że impreza jest w godzinach zajęć lekcyjnych i będą obecność sprawdzać :///
To jeszcze nic. Niedawno znalazłam na "Spotted moje miasto" historię o tym jak dziewczyna znalazła w centrum handlowym Iphone'a, z tych najnowszych. Ochroniarze tego centrum stwierdzili że oni nie są od tego by się zajmować takimi idiotyzmami jak odszukiwanie właścicieli zaginionych (i zablokowanych, żeby nie było pytania czemu nie zadzwoniła pod jakiś numer z kontaktów) sprzętów, niech dziewczyna idzie z Iphonem na posterunek policji. Policja sprzęt przyjęła po czym...wezwali dziewczynę na policję jako oskarżoną w sprawie kradzieży telefonu. Teoria policjantów - "Ukradła ale okazało się że jest zablokowany. Sprzedać by nie mogła bo każdy telefon ma swój specjalny numer seryjny i od razu byłoby widać że kradziony. Więc poszła na policję oddać, udając że przypadkiem go znalazła i licząc że dostanie coś w ramach "znaleźnego"". Aha, i mają niepodważalny dowód potwierdzający ich teorię - na Iphonie są tej dziewczyny odciski palców!
Mam dowody (zdjęcie dywanu który zamówiłam i zdjęcie dywanu otrzymanego), mam zapisaną ofertę (która wyraźnie mówi że dywan jest fioletowy) ale nie dało to nic - ich zdaniem, to ja zamówiłam niewłaściwy dywan z powodu niewłaściwego wyświetlania kolorów przez mój monitor i ich winy w tym nie ma żadnej. W dodatku, "ich serwis" wyświetlił że dywan jaki zamówiłam był "Liliowy" (mimo że na moim zamówieniu jest Fioletowy!) a "jedyny liliowy jaki mają" to lila róż.
Boże - ja bym się przeprowadziła do znajomej w te pędy i mieszkała tam tak długo aż ktoś nie pozbędzie się wszelkich śladów po tym potworze. Wpadam w panikę na widok zwykłego pajęczaka a co dopiero jadowitego...przecież nie mogłabym w nocy zasnąć ze strachu!
Właśnie, skąd te niebieskie nicki?
Jak tu się dziwić że nasi księża nie przepadają za papieżem Franciszkiem jeśli ten mówi że ksiądz za sakramenty nie powinien w ogóle brać pieniędzy...
Napisałam do nich że nazwa towaru jest niezgodna z tą co ja miałam na zamówieniu. Odpowiedź - taka nazwa jaka jest na dywanie jest nazwą jaka widnieje w ich systemie. Natomiast "Jagodowy" to była nazwa przykładowa >< I nadal twierdzili że to ja wybrałam nieodpowiedni dywan bo mam kiepski monitor (ciekawe że dywan oglądałam na 3 różnych komputerach : 2 stacjonarnych i laptopie, i na każdym dywan był fioletowy). Na szczęście dywan już udało mi się sprzedać - za tyle ile kupiłam.
Nie tak dawno temu była akcja na jednym z zagranicznych serwisów internetowych "Co wiesz o Polsce". Poza standardowymi odpowiedziami "Jan Paweł II", "Wałęsa", "Adam Małysz", "Solidarność" pojawiło się też kilka komentarzy o...nieprawdopodobnej czystości polskich miast (i ostrzeżenia żeby pod żadnym pozorem nie próbować przepić Polaka :P). Oczywiście, do Japonii czy Finlandii nam jeszcze sporo brakuje, ale nie jest najgorzej.
Nauczona doświadczeniem, wolę wrzucać zbędne rzeczy na allegro - nawet jeśli to ma być za 2 czy 5zł. Zawsze na coś słodkiego starczy a użerać się z ludźmi dla których problemem jest że notatki są w formie elektronicznej (nie mogłam ich od razu wydrukować?) nie mam już ochoty.
Slimhead, a gdybyś ty miał wybór : zgłosić sprawę i w najgorszym razie wylecieć ze studiów (w najlepszym mieć spore problemy z uzyskaniem zaliczeń) czyli stracić np. 4 lata albo siedzieć cicho żeby ukończyć studia, to co byś wybrał? Rzuciłbyś studia żeby pójść na policję? Nawet wiedząc że dany wykładowca może po prostu stwierdzić że "byłeś najgorszym studentem na roku, oblałeś jego przedmiot" i to zawiadomienie na policje jest aktem zemsty? Jak myślisz, komu uwierzą? Tobie czy doktorowi habilitowanemu?
W serialu są teraz dwa psy - Alex i świeżo odratowana od bandziora suczka Malina.
Niektórym ludziom nie wytłumaczysz - jedna moja znajoma się martwiła czy ksiądz może występować w reklamach i czy z tego powodu nie będzie miał problemów u biskupa, na co druga błyskotliwie odpowiedziała że przecież on jest tylko przebrany za księdza na potrzeby reklamy. Na co dzień pracuje w szpitalu jako lekarz! I spróbuj im wyjaśnić że obie się mylą...
Na szczęście Play chyba zrozumiał że ze mną się nie dogada w kwestii "promocji" i w ciągu ostatnich kilku miesięcy miałam tylko jeden telefon, z propozycją ubezpieczenia na życie. Ale moja mamusia to już się dała wmanewrować - z UPC dzwoniła pani z super hiper promocją. Dwa razy lepszy internet, dwa razy więcej kanałów i więcej minut w telefonie stacjonarnym za tą samą kwotę co teraz. Zapomnieli tylko wspomnieć o kilku kruczkach, dzięki którym płacimy o 50zł więcej niż dotychczas. No ale umowy przed podpisaniem oczywiście nie przeczytała...
Od czego? Od donoszenia wykładowcy że ten student był u nich ze skargą. Nic poza tym nie zrobią a już na pewno nie staną po stronie studenta.
Skoro tak myślisz - zapraszam cię na mój były już kierunek Spróbuj podskoczyć, spróbuj reagować, spróbuj dyskutować. Albo poskarżyć się na profesora.Spróbuj. Zobaczymy kto wygra - ty czy może cię zmuszą do rezygnacji z kierunku?
I niby gdzie to ona miałaby zgłosić? Do dyrektora instytutu? Dziekana? Rektora? To wszystko jedna ekipa - nie tylko nie pomogą, jeszcze doniosą wykładowcy kto i na co się skarżył. A wtedy dziewczyn może zapomnieć o ukończeniu studiów...
Walczysz o swoje? Nie podporządkujesz się? Grzech śmiertelny. Na uczelniach liczy się by siedzieć cichutko, robić dokładnie to co mówi wykładowca, nie poprawiać wykładowcy, nie wyskakiwać z inwencją twórczą, nie dyskutować, nie skarżyć się.
Nawet mnie nie denerwuj. Byłam ostatnio ze znajomymi w jednej knajpie gdzie po zakończonym posiłku dostajesz kieliszek alkoholu. Wszyscy moi znajomi dostali alkohol, natomiast ja dostałam lizaka ponieważ kelnerka uznała że jestem nieletnia ><. I coś czuję że znajomi raczej nie pozwolą mi o tej historii prędko zapomnieć.
Kurcze no, może ja się powinnam podpytać gimnazjalistek jak one to robią że spokojnie uchodzą za maturzystki? Ja w wieku 25 lat wyglądam na początek liceum, co mnie coraz bardziej denerwuje (pal licho że mnie wszędzie legitymują, ale wściekam się gdy obcy ludzie mówią do mnie na "Ty" albo per "Dziecko"). Nawet z mocnym makijażem wyglądem na licealistkę tyle że z mocnym makijażem. Zna ktoś jakieś sztuczki jak tu się można postarzyć na tyle bym przynajmniej wyglądała na pełnoletnią? I proszę bez komentarzy "Za dwadzieścia lat to docenisz".
Mój tatuś się zorientował w której szkole ja jestem w trakcie mojej matury - gdy mnie podwiózł pod szkołę...języków obcych, w których uczyłam się niemieckiego. Był przekonany że to jest ten sam budynek.
Jak kobieta dała się zwyzywać na 1 zajęciach, to nie sądzę by potem opanowała towarzystwo. My na 1 zajęciach z wychowawcą dostaliśmy po pierwsze spis rzeczy których nie można nosić u niego na zajęciach (dekolty, dresy, minispódniczki, szpilki, mocny makijaż - lista miała ze 30 pozycji), po drugie listę kar za niewłaściwe zachowanie się na zajęciach. I przez 1 semestr się buntowaliśmy, w drugim nam przeszło. W III klasie stwierdziliśmy że w sumie to był dobry pomysł, wszyscy wyglądali jak ludzie. I patrzyliśmy z rozbawieniem na I roczniki które usiłowały się buntować :P No ale u nas była żelazna konsekwencja - nie ważne czy urodziny czy zdjęcia czy impreza, za miniówę jest odpytywanie. Albo tablica. Albo karna praca domowa. Zawsze. Żeby nie było - chodziłam do najzwyklejszego publicznego liceum, gdzieś pośrodku stawki najlepszych szkół.
Chiaccherona - to miałaś szczęście że mogłaś uciekać. My niby nie byliśmy zobowiązani do uczestnictwa ale albo siedział wychowawca i sprawdzał kto przyszedł (kto nie, musiał się tłumaczyć) albo wręcz nauczyciel mówił że impreza jest w godzinach zajęć lekcyjnych i będą obecność sprawdzać :///
Taaa, anonimowe ankiety. Z miejscem na wpisanie numeru w dzienniku. I odczytywanie który "numer" co napisał.
To jeszcze nic. Niedawno znalazłam na "Spotted moje miasto" historię o tym jak dziewczyna znalazła w centrum handlowym Iphone'a, z tych najnowszych. Ochroniarze tego centrum stwierdzili że oni nie są od tego by się zajmować takimi idiotyzmami jak odszukiwanie właścicieli zaginionych (i zablokowanych, żeby nie było pytania czemu nie zadzwoniła pod jakiś numer z kontaktów) sprzętów, niech dziewczyna idzie z Iphonem na posterunek policji. Policja sprzęt przyjęła po czym...wezwali dziewczynę na policję jako oskarżoną w sprawie kradzieży telefonu. Teoria policjantów - "Ukradła ale okazało się że jest zablokowany. Sprzedać by nie mogła bo każdy telefon ma swój specjalny numer seryjny i od razu byłoby widać że kradziony. Więc poszła na policję oddać, udając że przypadkiem go znalazła i licząc że dostanie coś w ramach "znaleźnego"". Aha, i mają niepodważalny dowód potwierdzający ich teorię - na Iphonie są tej dziewczyny odciski palców!
Proszę bardzo - chciałam kolor #660066, a dostałam #ff0066 :))
Napisałam im tak i owszem, zmienili zdanie - mogę odesłać dywan jeśli sama zapłacę za wysyłkę kurierem, 40zł.
Mam dowody (zdjęcie dywanu który zamówiłam i zdjęcie dywanu otrzymanego), mam zapisaną ofertę (która wyraźnie mówi że dywan jest fioletowy) ale nie dało to nic - ich zdaniem, to ja zamówiłam niewłaściwy dywan z powodu niewłaściwego wyświetlania kolorów przez mój monitor i ich winy w tym nie ma żadnej. W dodatku, "ich serwis" wyświetlił że dywan jaki zamówiłam był "Liliowy" (mimo że na moim zamówieniu jest Fioletowy!) a "jedyny liliowy jaki mają" to lila róż.
A myślisz że nie próbujemy? Ona po prostu nas nie słucha...
Boże - ja bym się przeprowadziła do znajomej w te pędy i mieszkała tam tak długo aż ktoś nie pozbędzie się wszelkich śladów po tym potworze. Wpadam w panikę na widok zwykłego pajęczaka a co dopiero jadowitego...przecież nie mogłabym w nocy zasnąć ze strachu!