Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

anulla89

Zamieszcza historie od: 4 marca 2011 - 3:58
Ostatnio: 21 lipca 2020 - 7:53
O sobie:

Skoro już tu zajrzałeś, to Ci powiem co nieco... Urodziłam się w 89' w najpiękniejszym polskim mieście (czyli oczywiście we Wrocławiu). Mam wspaniałego, gburowatego męża, i dwie wiecznie uśmiechnięte córki (roczniki 2008 i 2018). Poza tym jestem fanką kotów, mam jednego biało czarnego, przygarniętego wprost z chodnika pod blokiem, lenia o niesamowicie miękkim futerku, i drugiego, szroburego rozrabiakę, uzyskanego w identyczny sposób :) Tyle chyba Ci wystarczy? Miłego dnia życzę:)

  • Historii na głównej: 12 z 19
  • Punktów za historie: 2471
  • Komentarzy: 403
  • Punktów za komentarze: 1568
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
20 czerwca 2011 o 17:39

Koło Krakowa to albo Tymbark,albo Tenczynek. Chociaż Tymbark chyba gdzie indziej ma fabrykę,ale nie wiem na pewno. Tarczyn jest niedaleko Warszawy i ja osobiście nie kupuję soków Tarczyna od kiedy mój były stawiał tam regały na hali produkcyjnej. Po jego opowieściach, niektórych udokumentowanych zdjęciami odechciało mi się jakichkolwiek gotowych soków,a zwłaszcza tych z Tarczyna...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 17:43

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
20 czerwca 2011 o 4:32

Co za baba... Zresztą nie rozumiem co jej nie pozwoliło "wysadzic" dzieciaka gdzieś pod krzaczkiem/drzewkiem? Jak nie ma mrozu poniżej -10st., to takiemu maluchowi nic nie będzie. Wiem,bo sama mam trzy letnią córę,a i pamiętam jak ja byłam jeszcze dzieciakiem. Pamiętam jeden jedyny raz kiedy musiałam skorzystac z cudzej toalety-jechałam w trasę z moim tatą-kierowcą ciężarówki,była zima,mróz poniżej -20st(i to grubo..),nie zrobiłam nic na poprzednim postoju,bo mi się przysnęło,a do najbliższej st.benzynowej było prawie 20min. drogi (dla siedmiolatki z pełnym pęcherzem to cała wiecznośc..). Na szczęście przejeżdżaliśmy przez jakąś wioseczkę i tato zagadał z panem który właśnie odśnieżał sobie podjazd. Jego żona zaprosiła nas na gorącą herbatę i ciasteczko :) I co najlepsze,tak się zgadali z moim tatuśkiem, że do dziś utrzymują ze sobą kontakt i niejednokrotnie się potem odwiedzaliśmy. Ale z moim tatą już tak jest,że gdzie się nie pojawi,tam zjednuje sobie ludzi :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 czerwca 2011 o 12:42

W sumie to nie dosłownie kończy się rondem,ale rondo jest zaraz obok. A z drugiej strony można dojechać do wylotówki na Warszawę.:) Zresztą masz google,nie? ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
27 maja 2011 o 3:43

Aleście się przyczepili do ceny tego nieszczęsnego jednośladu... ;) Jakby to było najważniejsze w tej historii. Ja rower moich marzeń i snów ;)(przecudnej urody, zgrabna i delikatna holenderka, starsza ode mnie o dobre 15 lat) kupiłam od kolegi, który czyścił piwnicę babci, za 30zł i jeżdżę na niej z dumą, radością i wiatrem we włosach już ponad 8 lat :D I będę jeździć póki "śmierć nas nie rozłączy", czyli dopóki nie rozpadnie się doszczętnie ;) Wiem, że nikogo to nie obchodzi, ale uwielbiam ten rower i musiałam wam o tym powiedzieć ;) A historia dobra-aż czułam wkurzenie autorki. Cieszę się,że w końcu udało Ci się załatwić sprawę tak jak chciałaś-przykro mi tylko,że musiałaś kombinować,żeby Twoje prawa zostały uznane..

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
27 maja 2011 o 2:58

Usługi owszem-sprzedania wystawionego towaru już nie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
9 maja 2011 o 0:53

Oj tam,nie wszystkie kanary są takie straszne jak je malują :) Co prawda od kilku lat już prawie nie korzystam z komunikacji miejskiej,ale kiedy jeszcze to robiłam, nieraz mnie puszczali bez mandatu, jedynie z "ostrzeżeniem" i pobłażliwym uśmieszkiem :) Nigdy nie spotkałam się z próbą wyłudzenia łapówki, nigdy nikt mi nie robił problemów kiedy bilet był pognieciony,czy niewyraźnie skasowany,a kiedyś nawet jeden kanar krył mnie i koleżankę przed swoim wspólnikiem-jemu powiedział że jedziemy na komendę (była na naszej trasie),a kiedy wysiedliśmy kazał nam przebiec kawałek, żeby jego kolega myślał,że uciekłyśmy ;) A jakoś w zeszłe wakacje wracałam z córą od lekarza z takiej okolicy,że nie miałam gdzie kupić biletu,a kierowcy się już skończyły. Było okropnie gorąco,nie było gdzie usiąść,a mała zasnęła mi na rękach(a musicie wiedzieć,że swoje już waży,a jechałyśmy spory kawałek). Kontroler nie dość,że puścił nas bez mandatu,to życzył mi miłego dnia i dał mi cukierka dla córy :) W każdym zawodzie są ludzie i taborety,nie ma co generalizować. (Choć z tego co słyszę,to przyznam, że wśród kanarów jakby więcej taboretów) ;)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
30 kwietnia 2011 o 7:23

Moja córa często tak robi,a ja i tak za każdym razem idę z nią do tej toalety,bo 10 razy może udawać,a za 11 zrobi w majtki i będzie kłopot... Ale ja akurat to lubię,bo moja córa najśmieszniejsze historie wymyśla właśnie siedząc na kibelku :D Nie wiem co to za rodzic który ignoruje podstawowe potrzeby swojego dziecka. Ciekawe czy jak mówi,że jest głodny/zimno mu/coś go boli, to też machają ręką i mówią "zaraz"...?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
28 kwietnia 2011 o 12:14

Ja chyba mam wyjątkowe szczęście do kurierów. Wszyscy którzy obsługują mój rejon są mili i kulturalni,z niektórymi jestem na "ty"(jeden nawet pamięta,że mam zepsuty domofon i dzwoni do sąsiada,żebym nie musiała wychodzić na klatkę). A ostatnio kiedy coś zamawiałam za pobraniem i sprzedawca tak długo wysyłał,że zdążyłam już o tym zapomnieć (nie była to rzecz dla mnie,więc zbytnio się nią nie przejmowałam), i kiedy kurier pojawił się pod drzwiami akurat byłam sama w domu i nie miałam przy sobie gotówki, to sam zaproponował, że przyjedzie później jak już ktoś wróci (byłam tuż przed wypłatą, więc konto też było puste.) Nie robił żadnych problemów i cały czas się uśmiechał :) Życzę wam żebyście też trafiali na takich sympatycznych kurierów jak ja :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2011 o 12:15

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 kwietnia 2011 o 11:42

@czytyzartujesz- Mojej mamie też lekarz powiedział,że ma raka piersi,kiedy w rzeczywistości była w czwartym miesiącu ciąży ze mną. Nie zorientowała się sama,bo cały czas miała regularną miesiączkę(czasem tak się zdarza,ja też tak miałam do drugiego miesiąca). Była załamana, już godziła się z rychłą śmiercią i osieroceniem mojego starszego brata. Na szczęście mój ojciec ma znajomych w każdym możliwym zawodzie i zaprowadził ją do bardzo dobrego ginekologa,który stwierdził,że raka to ona będzie miała,ale za 6 miesięcy,bo urodzi w czerwcu,a wtedy panuje zodiakalny rak ;) No i miał rację, bo z terminem porodu pomylił się o trzy dni i rzeczywiście jestem zodiakalnym rakiem ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
25 kwietnia 2011 o 8:53

Nie wiem kto Ci plusy daje,ale trochę mnie to martwi... http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2486820

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
18 kwietnia 2011 o 20:01

Podejrzewam,że nie masz dzieci? Bo gdybyś miał/a to byś wiedział/a,że na dużych zakupach trzymanie dziecka cały czas za rękę jest cholernie trudne,jeśli wręcz nie niemożliwe. ;) Ja moją córę zwykle wiozę w siedzonku w wózku sklepowym,bo jeszcze się tam mieści(ma 2,5 roku),a i tak mniej więcej w połowie zakupów muszę ja postawić na nogi i pilnować na każdym kroku,bo siedzenie zwyczajnie jej się nudzi,a w sklepie jest tyle ciekawych rzeczy,że za nic w świecie nie chce chodzić za rękę(mimo,że na co dzień podaje mi rączkę nawet na ścieżce prowadzącej do naszej działki). A co dopiero starsze,w tym wypadku pięcioletnie dziecko! :) Co do historii: dobrze,że małemu nic się nie stało,a zachowanie babci godne pożałowania. Jak mówi stare przysłowie: wyżej sra niż dupę ma... Trzeba było zawołać ochronę kiedy odchodziła,bo powinna była zapłacić za zniszczony towar,ale jestem w stanie zrozumieć,że nie w głowie Ci było walczyć o 5zł w takiej chwili. A student zachował się bardzo w porządku i podejrzewam,że też bym się odwdzięczyła w taki sposób,bo gdyby nie on,to z małym mogło być naprawdę nie wesoło..

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
12 kwietnia 2011 o 9:42

Matko,też kiedyś się tak pomyliłam.. Facet dał mi 100zł,a ja wydałam mu do 200zł.. Też mi kazał przeliczyć,a że miałam paskudny dzień to mnie tym kompletnie skołował... Za trzecim razem już miałam łzy w oczach (zawsze lecą mi łzy kiedy się zdenerwuję),bo minę miał taką jakbym mu za mało wydała,a byłam pewna,że nie jest za mało i kompletnie nie wiedziałam czemu się "przyczepił". Jak zobaczył,że już prawie płaczę,to oddał mi pieniądze i przeprosił,ze słowami,że nie chciał mnie aż tak zdenerwować,ale widzi,że jestem "świeża" i chciał mi dać nauczkę,żebym się w przyszłości nie myliła. I udało mu się! :) Ale zestresowana byłam jeszcze dobrą godzinę... Mimo wszystko jestem mu bardzo wdzięczna i serdecznie go pozdrawiam! :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
12 kwietnia 2011 o 8:41

Dlatego właśnie ja jeśli mam wziąć ze sobą namiot który jest nowy,albo pożyczony,zawsze najpierw zabieram go na działkę i robię próbę generalną,żeby potem z nim nie walczyć ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 kwietnia 2011 o 23:11

Oj,starsze panie u lekarza są straszne... Dziś rano miałam z takimi kontakt w przychodni i gdyby nie to,że to nie ja tylko moja córa miała wizytę,to pewnie bym sobie darowała... I zgadzam się z przedmówcami-ostatnie zdanie było jak wisienka na torcie tej historyjki ;D

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 kwietnia 2011 o 23:12

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
31 marca 2011 o 14:03

Jak ja nie znoszę takich matek! Sama jestem mamą i nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko niszczyło czyjąś pracę, lub komuś jej przysparzało, jeszcze za moim przyzwoleniem(!). To jakieś nienormalne jest- bo małe, to się musi 'wyszaleć'- co za pierdoły! Moja córa ma 2,5 roku i doskonale wie co i kiedy jej wolno,a jak się zapomni to jest upominana. I nie wygląda mi na nieszczęśliwą czy pozbawioną wolności. Takie mamusie powinny własnoręcznie naprawiać to co pozwoliły zniszczyć swoim pociechom,może wtedy doceniłyby pracę innych i nauczyły się,że dziecku nie wolno na wszystko pozwalać. Aż się wkurzyłam!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
30 marca 2011 o 2:46

Mój teść ostatnio niechcący stał się złodziejem na stacji i też oczywiście wrócił zapłacić.. Pojechał zatankować nasze auto i miał przy sobie tylko tyle kasy,za ile miał zalać,ale kiedy skończył lanie i sięgnął po pieniądze,okazało się,że nie ma ich w kieszeni. Spanikował i uciekł ze stacji,przyjechał do domu i opowiada co zaszło. Daliśmy mu pieniądze i wrócił na stację się wytłumaczyć,niestety pracownicy już zgłosili kradzież i pewnie mieli przez niego trochę odkręcania... A pieniądze znalazł wracając drugi raz ze stacji,koło swojego samochodu...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 marca 2011 o 19:45

Czasem zdarza się,że dzieciaki "namówią" wychowawcę na film czy inne wyjście niekoniecznie dla nich odpowiednie,a nauczyciel się nie zorientuje co ich czeka,bo ufa swoim uczniom... Nie mówię,że akurat w tym wypadku tak było,ale zdarza się.. :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 marca 2011 o 8:45

A ja wam na pocieszenia powiem,że są ludzie który potrafią się odwdzięczyć :) Niecały rok temu wyjeżdżałam z mężem z parkingu pod hipermarketem,na zakręcie coś spadło z auta jadącego przed nami(też wyjeżdżało z parkingu). Zatrzymaliśmy się i podniosłam wypchany portfel.. Próbowaliśmy dogonić to auto,ale się nie udało. W domu sprawdziliśmy zawartość i w środku było trochę ponad 1000zł,kilka kart(również z pinami-kto tak robi??),dodatkowo wydruk z bankomatu na którym widniało,że na którymś z kont jest jeszcze ponad 20 000zł,oraz wszystkie dokumenty jakie człowiek może przy sobie nosić-dowód osobisty,książeczka wojskowa,prawo jazdy,książeczka zdrowia(?) i piec dowodów rejestracyjnych(dwa od osobówek,jeden od jakiegoś busa i dwa na jakieś maszyny rolnicze)... Czyli w razie straty-masa czasu w urzędach żeby to wszystko wyrobić od nowa... Zapakowałam portfel i zaniosłam na pocztę żeby wysłać na adres z dowodu. Niestety był za duży na zwykły list,więc musiałam nadać jako paczkę(a więc z danymi nadawcy). Jakież było nasze zdziwienie kiedy po kilku dniach w skrzynce znalazłam list z gorącymi podziękowaniami i 500zł...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
15 marca 2011 o 8:00

Każdy alkohol(nawet już "zapłacony" w osobnej kasie) musi,a przynajmniej powinien przejść przez zwykłą kasę,bo zazwyczaj na butelkach jest zabezpieczenia,które tylko tam można "zneutralizować" żeby nie piszczało na bramce. A skąd wiedział ile kosztuje? Może kiedyś ją kupował? Albo widział na półce? Poćwicz wyobraźnie,zamiast zarzucać ludziom kłamstwo. Pzdr. ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
4 marca 2011 o 12:07

Zajebiste! tym bardziej,że mam świadomość,że moja córa zareagowałaby tak samo,tyle,że bez przekleństw(a ma dopiero 2,5 roku! :D )

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 marca 2011 o 8:34

Kiedyś pracowałam w tesco i doskonale pamiętam,że te same ogórki jednego dnia kierowniczka kazała kasować na sztuki,a następnego przyszedł pan z trzema kartonami(zafoliowanymi,z karteczką z wagą) i twierdził,że są na wagę. Ponieważ już sama nie wiedziałam co robić,zadzwoniłam na mostek gdzie dowiedziałam się,że dziś ten pan ma rację,bo od rana jest promocja,tylko jakoś wszyscy zapomnieli mnie o niej poinformować(zazwyczaj na jeszcze zamkniętej kasie wyświetlały się komunikaty o takich rzeczach,ale akurat ogórek nie dostąpił tego zaszczytu..) I wyszłoby na to,że oszukałabym gościa na ładnych parę zł...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 marca 2011 o 4:09

Ewidentnie Pani kasjerka nie zachowała się wybitnie kulturalnie,ale mam dla was ćwiczenie na dziś-spróbujcie się postawić na jej miejscu. Byłam kasjerką,w kilku sklepach i naprawdę MASA ludzi próbuje wyłudzić pieniądze twierdząc,że dała więcej,a dostała za mało reszty... Nie wspominam o tym,że mogła mieć zły dzień itp. Na pierwszym szkoleniu na kasę szefowa powiedziała mi coś co zapamiętałam na długo i kilka razy uratowało mnie to przed pomyłką,a mianowicie: "jeśli masz JAKIEKOLWIEK wątpliwości,to nie zapominaj,że każdy potencjalny klient może być oszustem". Co oczywiście nie oznacza,że mam być wredna ;) A dla wszystkich przyszłych kasjerów i kasjerek mam radę-nie chowaj pieniędzy dopóki nie przeliczysz reszty!To naprawdę dobry sposób,który wielokrotnie mi i innym kasjerkom pozwolił nie dać się oszukać,lub nie oszukać klienta. Bo nie wiem czy wiecie,ale w dużych sklepach dostaje się reprymendy nie tylko za braki w kasie,ale i za nadwyżki ;) A w mniejszych manko oddaje się zwykle z własnej kieszeni,a o plusie zapomina...

« poprzednia 1 27 8 9 10 11 12 13 14 15 16 następna »