Do tej pory zastanawiam się, jak można oddać paczkę jakimśtam sąsiadom, gdzieś na środku wsi, wierząc na słowo, że "ja ich znam"? - Można, bo to Siódemka.
Kilka razy zdarzyło mi się wyłożyć wszystkie zakupy na taśmę, a gdy nie zostałam obsłużona zostawiałam je tam i wychodziłam. - a ja bym je sobie do torby schowała i próbowała wyjść, może wtedy ktoś by zareagował ;D
@bloodcarver, cuda niewidy... nie mówię tego złośliwie, ale naprawdę w TAKĄ głupotę ciężko uwierzyć. I jeszcze zniszczyć sprzęt bardziej, żeby nie było śladów po poprzedniej szkodzie. Natomiast co do Twojego poprzedniego komentarza to się nie zgodzę. Przed zgłoszeniem szkody zasięgnęłam języka wśród znajomych i w internecie, wszyscy raczej chwalili sobie Hestię, nikt nie wspominał o takim przesłuchaniu i insynuacjach. Sądzę, że dyspozytorka była po prostu nadgorliwa, chyba, że to jakaś bardzo świeża polityka firmy. Ja rozumiem, że ubezpieczyciel nie chce tracić, natomiast sugerowanie każdemu klientowi, że jest oszustem i wyłudzaczem nie stawia firmy w dobrym świetle.
Aha, więc niektórzy jednak widzą logikę w psuciu sobie komputera, aby wyłudzić naprawę, która nie byłaby konieczna gdyby go nie zepsuć? Hmmm...
A swoją drogą jeśli ktoś zna warunki umowy to na pewno przygotuje sobie taką historyjkę, żeby wyszło na to, że szkoda powstała przez przypadek - nawet jeśli rzeczywiście ochlapał lapka sobie specjalnie kawą :D
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 października 2011 o 10:36
Pewnie, nie powinno się. Ja w ogóle uważam, że przy rozmowach z Allegrowiczami nie powinno się robić żadnych prywatnych wycieczek. A tym bardziej wyzywać kogokolwiek od oszustów (nawet w uzasadnionych przypadkach, którym ten nie był)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 października 2011 o 23:37
Tylko akurat w tej historii nie widzę nikogo słabego, ani krzywdzonego. Dla mnie zachowanie tej baby jest raczej komiczne, ale przepraszam, jak mieli zareagować inni pasażerowie? Opieprzyć ją, że się przeciska przez tłok? Opieprzyć, że chce usiąść na miejscu walizki? To, że Tobie coś przeszkadza nie znaczy, że wszyscy są tym równie zbulwersowani jak Ty. Więc nie nazywaj kogoś baranem dlatego, że nie jest zainteresowany awanturowaniem się w autobusie. A skoro jeszcze nie widziałaś, aby ktoś wstawił się za kimś słabszym i krzywdzonym to rozumiem, że sama też tego nie zrobiłaś ;)
A czy kodeks cywilny nie mówi tylko o zwrocie towaru w ramach rękojmi? Tzn w przypadku, kiedy towar okaże się wadliwy? Troszkę się kiedyś w tym orientowałam i zdaje mi się, że osoba prywatna nie ma obowiązku przyjąć zwrotu jeżeli stan towaru jest zgodny z umową? Cóż, przydałby się tu jakiś prawnik, niestety nie potrafię ocenić na ile roszczenia matki zasadne w świetle prawa ;)
No właśnie niekoniecznie, bo sklep (firma) ma obowiązek umożliwić zwrot towaru bez podania przyczyny, natomiast osoba prywatna nie. Generalnie fajnie by było jakby trafił tu ktoś naprawdę kompetentny w temacie i rozwiał wątpliwości ;)
Byłam w podobnej sytuacji. Na mieście "zaginął" mi portfel, nawet miałam podejrzenia kto mi go ukradł (nie wdając się w szczegóły lekko podejrzany typ na przystanku miał sposobność ku temu, a brak portfela odkryłam zaraz po tym jak się oddalił). Na pierwszym komisariacie pani policjantka zadawała mi podobne pytania. Zapytała czy istnieje możliwość, że portfel nie został skradziony tylko go zgubiłam. Odpowiadam, że nie. Policjantka dalej pyta czy na 100% portfel mi gdzieś nie wypadł. I tak w kółku z 10 razy - ja mówię, że portfel mi na pewno nie wypadł, a ona: ale na 100%? Odpowiedziałam, że na 100% to nie można być niczego pewnym. Policjantka chyba tylko na to czekała, bo stwierdziła, że zgłoszenia nie przyjmie, bo równie dobrze portfel mogłam zgubić. Cóż zrobić? Poszłam na inny komisariat, gdzie zgłoszenie przyjęto bez problemu ;)
Jednak nie :)
Do tej pory zastanawiam się, jak można oddać paczkę jakimśtam sąsiadom, gdzieś na środku wsi, wierząc na słowo, że "ja ich znam"? - Można, bo to Siódemka.
prv :)
Kilka razy zdarzyło mi się wyłożyć wszystkie zakupy na taśmę, a gdy nie zostałam obsłużona zostawiałam je tam i wychodziłam. - a ja bym je sobie do torby schowała i próbowała wyjść, może wtedy ktoś by zareagował ;D
Miałam taką koleżankę w podstawówce, która za załatwienie się u niej w domu kazała sobie płacić po 5ogr :D
"nie zadzwoniła do mnie po ślubie by wyrazić swoje zadowolenie także nie" - aha
Tudzież=oraz, trochę nie pasuje w tym zdaniu.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 26 października 2011 o 11:05
@bloodcarver, przecież ja nie twierdzę, że wymyślasz, mówię tylko, że jest to dla mnie nie do pomyślenia takie durnoty robić.
Poleci do obsługi opieprzyć, że słoiki za nisko stały ;)
@bloodcarver, cuda niewidy... nie mówię tego złośliwie, ale naprawdę w TAKĄ głupotę ciężko uwierzyć. I jeszcze zniszczyć sprzęt bardziej, żeby nie było śladów po poprzedniej szkodzie. Natomiast co do Twojego poprzedniego komentarza to się nie zgodzę. Przed zgłoszeniem szkody zasięgnęłam języka wśród znajomych i w internecie, wszyscy raczej chwalili sobie Hestię, nikt nie wspominał o takim przesłuchaniu i insynuacjach. Sądzę, że dyspozytorka była po prostu nadgorliwa, chyba, że to jakaś bardzo świeża polityka firmy. Ja rozumiem, że ubezpieczyciel nie chce tracić, natomiast sugerowanie każdemu klientowi, że jest oszustem i wyłudzaczem nie stawia firmy w dobrym świetle.
Wtedy by się darli, że kretyn, bo stoi na przystanku zamiast jechać ;)
Aha, więc niektórzy jednak widzą logikę w psuciu sobie komputera, aby wyłudzić naprawę, która nie byłaby konieczna gdyby go nie zepsuć? Hmmm... A swoją drogą jeśli ktoś zna warunki umowy to na pewno przygotuje sobie taką historyjkę, żeby wyszło na to, że szkoda powstała przez przypadek - nawet jeśli rzeczywiście ochlapał lapka sobie specjalnie kawą :D
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 października 2011 o 10:36
@Kalipso, ale w mailach zawsze mówią prawdę, co nie? :)
Bo listonosze "chodzący" nie roznoszą paczek, są przywożone samochodami.
Idiotka? Jak można w nocy zabrać trzech obcych kolesi na stopa i jeszcze zostawić ich samych w aucie, a samej pójść w las sikać?
No tak właśnie myślałam ;D
Pewnie, nie powinno się. Ja w ogóle uważam, że przy rozmowach z Allegrowiczami nie powinno się robić żadnych prywatnych wycieczek. A tym bardziej wyzywać kogokolwiek od oszustów (nawet w uzasadnionych przypadkach, którym ten nie był)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 października 2011 o 23:37
Może za więcej, sprzedawca może usunąć ograniczenie cenowe z aukcji. A nie wiem za ile konsola poszła, ale na pewno więcej niż 500zł.
W przypadku kupna na Allegro, czyli sprzedaży na odległość przedsiębiorca ma obowiązek przyjąć zwrot.
Tylko akurat w tej historii nie widzę nikogo słabego, ani krzywdzonego. Dla mnie zachowanie tej baby jest raczej komiczne, ale przepraszam, jak mieli zareagować inni pasażerowie? Opieprzyć ją, że się przeciska przez tłok? Opieprzyć, że chce usiąść na miejscu walizki? To, że Tobie coś przeszkadza nie znaczy, że wszyscy są tym równie zbulwersowani jak Ty. Więc nie nazywaj kogoś baranem dlatego, że nie jest zainteresowany awanturowaniem się w autobusie. A skoro jeszcze nie widziałaś, aby ktoś wstawił się za kimś słabszym i krzywdzonym to rozumiem, że sama też tego nie zrobiłaś ;)
A czy kodeks cywilny nie mówi tylko o zwrocie towaru w ramach rękojmi? Tzn w przypadku, kiedy towar okaże się wadliwy? Troszkę się kiedyś w tym orientowałam i zdaje mi się, że osoba prywatna nie ma obowiązku przyjąć zwrotu jeżeli stan towaru jest zgodny z umową? Cóż, przydałby się tu jakiś prawnik, niestety nie potrafię ocenić na ile roszczenia matki zasadne w świetle prawa ;)
Nie, jak na razie dobrze w babskim ciele, a skąd taki pomysł?
No właśnie niekoniecznie, bo sklep (firma) ma obowiązek umożliwić zwrot towaru bez podania przyczyny, natomiast osoba prywatna nie. Generalnie fajnie by było jakby trafił tu ktoś naprawdę kompetentny w temacie i rozwiał wątpliwości ;)
Spoko, tylko ciekawe czy tak samo wygląda sprawa zwrotu zakupu dokonanego u osoby prywatnej?
Byłam w podobnej sytuacji. Na mieście "zaginął" mi portfel, nawet miałam podejrzenia kto mi go ukradł (nie wdając się w szczegóły lekko podejrzany typ na przystanku miał sposobność ku temu, a brak portfela odkryłam zaraz po tym jak się oddalił). Na pierwszym komisariacie pani policjantka zadawała mi podobne pytania. Zapytała czy istnieje możliwość, że portfel nie został skradziony tylko go zgubiłam. Odpowiadam, że nie. Policjantka dalej pyta czy na 100% portfel mi gdzieś nie wypadł. I tak w kółku z 10 razy - ja mówię, że portfel mi na pewno nie wypadł, a ona: ale na 100%? Odpowiedziałam, że na 100% to nie można być niczego pewnym. Policjantka chyba tylko na to czekała, bo stwierdziła, że zgłoszenia nie przyjmie, bo równie dobrze portfel mogłam zgubić. Cóż zrobić? Poszłam na inny komisariat, gdzie zgłoszenie przyjęto bez problemu ;)