Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

digi51

Zamieszcza historie od: 22 września 2010 - 8:54
Ostatnio: 7 maja 2024 - 17:18
  • Historii na głównej: 212 z 236
  • Punktów za historie: 118686
  • Komentarzy: 6074
  • Punktów za komentarze: 48231
 
[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
20 marca 2011 o 16:32

SS, nikt nie pisze, że ma rzucić ten zawód, wojok040 tylko wyraził swoje zdanie. Gdzie dopatrzyłeś się sugestii, aby skończyła ze swoją pracą...?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
20 marca 2011 o 16:08

To w takim razie współczuję, a jednocześnie cieszę się, że moje doświadczenia z PKP są w 99% pozytywne ;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
20 marca 2011 o 10:40

No jednak źle zrozumiałeś, nie przytoczyłam tu całego dialogu, bo wydawało mi się, że wybrany fragment odzwierciedla całkowicie sens rozmowy. Nie było wątpliwości, że dyrektorka chciała całą stronę za darmo. A tego, że praca będzie żmudna, a kasa niezła, nie powiedziała dyrektora, tylko takie przemyślenia robił sobie mój brat w głowie ;)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
19 marca 2011 o 14:01

Prawda

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
18 marca 2011 o 14:36

Tak? To ciekawe co mówisz, bo ja mam sobą sporą ilość podróży pociągami po Polsce i tylko dwa razy miałam opóźnienie. Jedno 15min, drugie 0,5h. Gdzie to "wiecznie"? W moim przypadku był to jakiś 1-2% pociągów

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 marca 2011 o 14:30

Wyjaśnienie co do ustalania ceny pod komentarzem ningyou3 ;)

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
18 marca 2011 o 14:27

Mój brat ma po prostu zasadę, że o kosztach rozmawia po wstępnym projekcie. Kiedyś podawał cenę na początku, przygotowywał projekt, klient wprowadzał zmiany, w jego mniemaniu niewielkie, i miał pretensje, że cena się zmienia. Większość klientów pyta o cenę, otrzymują odpowiedź jaki jest przedział cenowy i że dokładnie cena zostanie ustalona dopiero po ostatecznej akceptacji projektu. Ale są też tacy, którzy nie pytają, bo doskonale orientują się w cenniku takich usług. Brat po prostu uważał, że dyrektorka zalicza się o takich właśnie osób. Poza tym kto mógł się spodziewać, że pani dyrektor uważa, że usługa warta ładne kilkaset zł należy jej się za darmo? Mój brat już wielokrotnie robił strony znajomym i zawsze cena była ustalana dopiero po zaakceptowaniu projektu, nikt nie uważał, że po znajomości należy mu się to za darmo czy za pół darmo. A dyrektorka z tego co wiem, to na pozór poważna osoba.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2011 o 14:33

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
17 marca 2011 o 20:43

Frostu, tak apropos historii takie pytanie. Czy w takich sytuacjach konduktor wypisuje mi nowy, cały bilet czy dopłacam różnicę między swoim biletem a normalnym? PS. Dzięki za przypomnienie, że muszę odwiedzić panie dziekanatu i podbić legitkę :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
16 marca 2011 o 22:01

@Sofcik, nie zgodzę się z ostatnim zdaniem Twojego komentarza. Mój znajomy pracuje na szatni w dużym, rockowym klubie. Często opowiada mi sytuacje, w których ktoś twierdzi, że zgubił numerek (opłata za zgubienie nr jest u nich śmiesznie niska - 5zł) i prosi o wydanie nie swojej kurtki. Szczęście, że mój kolega ma wzrokową pamięć i pamięta mniej więcej kto w czym przyszedł. Raz np przyszedł koleś w starej, znoszonej skórze, potem twierdził, że zgubił nr i poprosił o wydanie niemal nowej, dobrej jakości podobnej kurtki. Kolega podał mu ją po czym spytał kilkakrotnie czy jest pewien, że to jego kurtka. Koleś strasznie się zdenerwował, zaczął się drzeć, że chyba wie w czym przyszedł. Na co kolega: To dziwne, bo jestem niemal pewien, że tamten pan przy barze przyszedł w tej kurtce, może go zawołamy i spytamy czy to jednak nie jego kurtka". Gościu zrobił przestraszoną minę i stwierdził, że może to jednak nie jego kurtka i pomylił się bo przyszedł w podobnej. Ale bez przesady, kurtki można było odróżnić na pierwszy rzut oka, a gość oglądał ją dosyć dokładnie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
16 marca 2011 o 12:11

A gdzie kupiliście bilety i ile kosztowały? Bo coś mi się nie wydaje, aby bilet na koncert bezzębnego dziadka kosztował ok.30zł, czyli tyle ile sobie Kazik liczy

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 10) | raportuj
15 marca 2011 o 12:22

Niezłe. Tylko, co ma do tej historii fakt, że jesteś studentem? Czy brzmiałaby inaczej gdybyś był emerytem?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 marca 2011 o 20:25

Właśnie mnie też zastanawia, kim autor jest w tej historii. Miło by było gdybyś to zaznaczył, w myślach nie czytamy :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
13 marca 2011 o 17:45

Idź z tym na rodzynki, tam to chyba lepiej pasuje...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
13 marca 2011 o 10:53

Prawda, że ludzie w takich sytuacjach zachowują się jak bydło... Wydaje im się, że im mocniej będą napierać tym szybciej pójdzie kolejka, a jest dokładnie na odwrót. Inna sprawa, że jeżeli ktoś podejmuje się organizacji koncertu w swoim klubie to niech, do cholery, będzie na to przygotowany. Kilka tygodni temu byłam na dużym koncercie i w jednym czasie swoje kurtki chciało odebrać 1500 osób. A w szatni tylko jedna osoba je wydawała. Ja czekałam ponad godzinę na swój płaszcz, moi znajomi ponad 3h, międzyczasie ludzie się nawzajem tratowali, parę osób zemdlało. Więc pchanie się to jedna sprawa, druga beznadziejna organizacja w niektórych miejscach

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
12 marca 2011 o 14:50

Mój piesek też ma na imię Misiek ;D

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
12 marca 2011 o 14:49

Oj, tak pewnie rzuciła, żeby się popisać, że niby taka dorosła ;p

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
11 marca 2011 o 15:09

Sądzę, że najwyżej zmusiłby do spisania protokołu

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
10 marca 2011 o 22:25

Nie znoszę takich gderaczy :D miałam podobną sytuację. Ponieważ wysyłam dużo paczek pani z poczty, staram się przychodzić wtedy kiedy jest najmniejszy ruch. Kiedyś jednak byłam zmuszona przyjść ok.0,5h przed zamknięciem. Pani obsługiwała się mnie ok.10 min, ale i tak jakiś facet za mną komentował do innej klientki, że "co to ma być, przyłazi taka tuż przed zamknięciem, a co? nie ma k***a kiedy? I ładuje się z tymi paczkami, wielka biznesmenka! A ja rachunków popłacić nie mogę". Postanowiłam nie komentować, za to pracownica zamknęła mu buzię tekstem: "Panie, poczta jest wysyłania paczek i listów, a rachunki niech pan sobie do agencji opłat 100m dalej popłacić idzie. I niech się pan tak nie drze, bo nie mogę się na pracy skupić"

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
10 marca 2011 o 15:51

Arkady są beznadziejne, omijam to miejsce z daleka ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
10 marca 2011 o 15:50

Ja też jak byłam na wymianie w Niemczech, poszłyśmy do pizzerii od progu dość głośno rozmawiając po polsku. Poszłam zamówić pizzę, co poszło mi dość zgrabnie. Chciałam tylko jeszcze poprosić o dodatkowe oliwki. No i masz! Zapomniałam jak są oliwki, więc tłumaczę na około, że taki mały zielony owoc, na co facet z uśmiechem (po polsku oczywiście): "Oliwki?"

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
10 marca 2011 o 15:08

Cake, Ty przed chwilą dodałeś historię o rozmowie kwalifikacyjnej - gdzie tu klient? Potencjalnego pracownika w żadnym wypadku klientem nazwać nie można

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
9 marca 2011 o 20:33

Vividienne, przykro mi, jeżeli naprawdę jesteś chlubnym wyjątkiem i moja opinia jest dla Ciebie krzywdząca, ale pozwól, że swoje osądy będę wygłaszać na podstawie własnych doświadczeń, a nie opinii obcej osoby po drugiej stronie kabla. A moje doświadczenie mówi, że 70% matek z wózkami w sklepach powoduje kłopoty. Niektórzy są na to mniej lub bardziej wrażliwi, mnie np. bardzo przeszkadza zatarasowane przejście, rozpychanie się, potrącanie. Nie zauważyłam, aby jakaś inna (tak liczna) grupa klientów powodowała takie zamieszanie w sklepie.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
9 marca 2011 o 19:18

Ocelota, komentarz Pizzy był chyba ogólnym komentarzem do historii, a nie odpowiedzą na Twój ;) A tak ode mnie odnośnie Twojego - to jest chyba kwestia tego, że rodzice żyją w błogim przeświadczeniu, że ich dzieciom do seksu to ho ho, jeszcze ładnych parę. A wpadki młodych nie wynikają z tego, że nie zastosują antykoncepcji, bo to grzech, tylko dlatego, że akurat nie mają kasy na gumki, akurat nie chce się iść do sklepu, akurat niespodziewanie jest wolna chata itd. Sądzę, że religijność młodych rodziców z przypadku jest raczej wątpliwa :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
9 marca 2011 o 19:08

Nie jesteś na żadnej łasce czy niełasce, bo nikt Cię zmusza do kupowania w sklepach, w których sprzedawcy nie odpowiadają na "dzień dobry". Widocznie pracodawcy tej dziewczyny nie przeszkadza jej zachowanie, a gdyby było rażące i odstraszało klientów, Twoja skarga pewnie nie była by pierwsza i dziewczyna już bym tam nie pracowała. Załóż swoje swoją firmę i zatrudniaj tam kogo chcesz - najlepiej roboty, one nie mają emocji i odpowiadają mechanicznie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
9 marca 2011 o 11:35

Skarga za przeklinanie w pracy też do mnie nie przemawia ;)

« poprzednia 1 2231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 następna »