Po co ona głupia po odbiorze do ciebie dzwoniła? Zawsze przecież mogła po prostu zamilknąć, a w razie czego po prostu ściemnić, że zapomniała czy cokolwiek. A ona musiała pochwalić się swoją przebiegłością...
Po tej inwazji ciężarnych będzie wyż ;) A tak poważnie to w ogóle ostatnio powstają "serie" - ciężarne, chamskie mohery, dzieci przy kasie+prezerwatywy itd
Prawda, u mnie na osiedlu jest sklep, w którym kiedyś codziennie rano kupowałam jogurt za 1,99zł. Oczywiście zawsze (przez dobre 3 miesiące, przez 5 dni w tygodniu) dawałam 2zł i nigdy nie dostałam grosza z powrotem (zresztą nawet go nie oczekiwałam). Kiedyś byłam jednak totalnie bez gotówki, bo nie wypłaciłam poprzedniego dnia z bankomatu. Poszłam jednak do sklepu, powiedziałam, że mam 1,78 i czy mimo to pani może mi sprzedać jogurt. Miła zazwyczaj ekspedientka wygłosiła mi taką tyradę na temat tego, że jej sklep to nie caritas, że aż przez chwilę było mi głupio, że to zaproponowałam.
Nie wykluczam, że te panie mają swoją pracę i nie twierdzę, że cały dzień siedzą i popijają kawkę (chociaż akurat zawsze kiedy tam wchodzę tak to wygląda - chichotki i ploteczki przy kawie, no ale ok). Chodzi mi raczej o to, że panie poza swoim obszarem działania (nie wnikam jakim) nie mają pojęcia o tym, co się dzieje w banku i naprawdę nie potrafią odpowiedzieć na bardzo proste pytania. Przykład - jakiś rok temu wracając z uczelni zgubiłam portfel i zorientowałam się akurat będąc jakieś 200m od placówki banku. Ponieważ w portfelu miałam kartę płatniczą i kredytową stwierdziłam, że skoro jestem tak blisko to zapytam, co zrobić w tej sytuacji. Weszłam, przedstawiłam kwestię, a pani za biurkiem popatrzyła na mnie jak na kosmitkę i powiedziała po prostu: Nie wiem. Dodam, że nie pytałam co mam zrobić w kwestii np. zgubionych dokumentów, tylko jak mam ochronić moje karty przed użyciem ich przez niepowołane osoby. A pani jako pracownica banku NIE WIE. Pomógł mi ochroniarz, informując jakie kroki mam podjąć. Więc nie dziw się, że mam o osobach tam pracując średnie zdanie. Dodam, że struktura banku akurat bardzo mi odpowiada i dobre zdanie mam także o osobach pracujących w CC. Ale panie pracujące za biureczkiem są (przynajmniej w części) niekompetentne i jak widać na powyższym przykładzie także niemiłe dla klientów.
Nie wiem, zajęcia tych pań są dla mnie głęboką tajemnicą. Jedna jest na pewno od mówienia "Dzień dobry, w czym mogę pomóc", chociaż potem i tak nie jest w stanie w niczym pomóc
Żal czytać te wszystkie komentarze typu "kawał z długą brodą" przy każdej historii wykazującej jakiekolwiek podobieństwo do dowcipu. Myślicie, że kawały biorą się z kosmosu? Podstawą są autentyczne ludzkie wpadki, często powtarzalne. Ja też będąc u okulisty miałam wtopę, bo wydawało mi się, że pogorszył mi się wzrok. Poskarżyłam się okuliście, że trochę kiepsko widzę, ten dał mi kilka szkieł do wypróbowania. W końcu mówię: "Idealne!", na co lekarz:"Ale to są takie same jak ma pani teraz"
Tak, ma, ale widocznie klientka o tym nie wiedziała i sądziła, że usiłuje się dodzwonić do któregoś z biurek. A pracownicy na miejscu to manekiny - nawet najprostszych informacji nie można od nich wydusić, tylko każą dzwonić na mLinię
Po co ona głupia po odbiorze do ciebie dzwoniła? Zawsze przecież mogła po prostu zamilknąć, a w razie czego po prostu ściemnić, że zapomniała czy cokolwiek. A ona musiała pochwalić się swoją przebiegłością...
Proste, że im bliżej śmierci tym więcej się o niej myśli i o tym co jest "potem"
Na czym stanęło? :)
Jechała na poród tramwajem? Oryginalnie
...
A ty myślisz, że przytaczane tu dialogi czy wypowiedzi to są dokładne cytaty? Najważniejsze jest chyba oddanie sensu, a nie cytowanie słowo w słowo
Okres to normalna sprawa, dziwne, że dorosłe kobiety wstydzą się tego, że kupują podpaski :|
Po tej inwazji ciężarnych będzie wyż ;) A tak poważnie to w ogóle ostatnio powstają "serie" - ciężarne, chamskie mohery, dzieci przy kasie+prezerwatywy itd
Coś ty?
W końcu by im się znudziło, a Twoje kolejne komentarze ich tylko podkręcają
Jeśli nie była to kasa pierwszeństwa to miał prawo być obsłużony tak samo jak ciężarna. Ale rzeczywiście zachowanie... bez komentarza
Co powiedziałaś...?
Prawda, u mnie na osiedlu jest sklep, w którym kiedyś codziennie rano kupowałam jogurt za 1,99zł. Oczywiście zawsze (przez dobre 3 miesiące, przez 5 dni w tygodniu) dawałam 2zł i nigdy nie dostałam grosza z powrotem (zresztą nawet go nie oczekiwałam). Kiedyś byłam jednak totalnie bez gotówki, bo nie wypłaciłam poprzedniego dnia z bankomatu. Poszłam jednak do sklepu, powiedziałam, że mam 1,78 i czy mimo to pani może mi sprzedać jogurt. Miła zazwyczaj ekspedientka wygłosiła mi taką tyradę na temat tego, że jej sklep to nie caritas, że aż przez chwilę było mi głupio, że to zaproponowałam.
A jak ktoś wpisze "KFC" w podpisie to też kryptoreklama?
Właśnie, że już nie jest fajna, brzmi jakby czyjaś głupia (bezcenna) mina była pointą całej historii
Nie wykluczam, że te panie mają swoją pracę i nie twierdzę, że cały dzień siedzą i popijają kawkę (chociaż akurat zawsze kiedy tam wchodzę tak to wygląda - chichotki i ploteczki przy kawie, no ale ok). Chodzi mi raczej o to, że panie poza swoim obszarem działania (nie wnikam jakim) nie mają pojęcia o tym, co się dzieje w banku i naprawdę nie potrafią odpowiedzieć na bardzo proste pytania. Przykład - jakiś rok temu wracając z uczelni zgubiłam portfel i zorientowałam się akurat będąc jakieś 200m od placówki banku. Ponieważ w portfelu miałam kartę płatniczą i kredytową stwierdziłam, że skoro jestem tak blisko to zapytam, co zrobić w tej sytuacji. Weszłam, przedstawiłam kwestię, a pani za biurkiem popatrzyła na mnie jak na kosmitkę i powiedziała po prostu: Nie wiem. Dodam, że nie pytałam co mam zrobić w kwestii np. zgubionych dokumentów, tylko jak mam ochronić moje karty przed użyciem ich przez niepowołane osoby. A pani jako pracownica banku NIE WIE. Pomógł mi ochroniarz, informując jakie kroki mam podjąć. Więc nie dziw się, że mam o osobach tam pracując średnie zdanie. Dodam, że struktura banku akurat bardzo mi odpowiada i dobre zdanie mam także o osobach pracujących w CC. Ale panie pracujące za biureczkiem są (przynajmniej w części) niekompetentne i jak widać na powyższym przykładzie także niemiłe dla klientów.
I co było dalej? Jestem bardzo ciekawa ;)
To ciekawe jakim cudem włożyła go do bankomatu...?
która pętla? ;)
Nie wiem, zajęcia tych pań są dla mnie głęboką tajemnicą. Jedna jest na pewno od mówienia "Dzień dobry, w czym mogę pomóc", chociaż potem i tak nie jest w stanie w niczym pomóc
Żal czytać te wszystkie komentarze typu "kawał z długą brodą" przy każdej historii wykazującej jakiekolwiek podobieństwo do dowcipu. Myślicie, że kawały biorą się z kosmosu? Podstawą są autentyczne ludzkie wpadki, często powtarzalne. Ja też będąc u okulisty miałam wtopę, bo wydawało mi się, że pogorszył mi się wzrok. Poskarżyłam się okuliście, że trochę kiepsko widzę, ten dał mi kilka szkieł do wypróbowania. W końcu mówię: "Idealne!", na co lekarz:"Ale to są takie same jak ma pani teraz"
Tak, ma, ale widocznie klientka o tym nie wiedziała i sądziła, że usiłuje się dodzwonić do któregoś z biurek. A pracownicy na miejscu to manekiny - nawet najprostszych informacji nie można od nich wydusić, tylko każą dzwonić na mLinię
Zaiste
Jakim?
Jest :)