Spółdzielnie mieszkaniowe to generalnie (z nielicznymi wyjątkami) patologia: korupcja, kolesiostwo i pochłaniacz kasy. 90% pracujących nich ludzi nie ma minimalnych kompetencji do tego co robi. Spółdzielnia ma sens na etapie BUDOWANIA domu. W momencie, kiedy dom jest zbudowany, a mieszkania mają właścicieli, powinni oni natychmiast wyłączać się spod spółdzielni, stworzyć wspólnotę mieszkaniową i wynająć profesjonalnego zarządcę, który będzie działa sprawniej i skuteczniej niż spółdzielnia, a kosztował połowę.
A już takie spółdzielnie mieszkaniowe, które od lat nic nowego nie budują, to patologia do kwadratu: ciepłe posadki dla prezesów, wiceprezesów, pierdyliarda urzędników…
Przepraszam, ale nie kupuję.
Problemy koszmarne, straszliwe i stale rosnące, jest coraz gorzej, obrazki jak z kurierskiej apokalipsy, paczki rozrzucone i otwierane przez koszmarnych kurierów… - a wy wciąż przy nich trwacie? Bo w Polsce nie ma w tej dziedzinie konkurencji?
"(…) ostatecznie podjedź do naszej firmy i połóż paczki, uszkodzone zwroty i paczki wszystkich sąsiadów w obrębie 1km na parapet przed drzwiami wejściowymi do firmy."
I co, zgłosiliście to i ten kurier dalej pracuje?
"Ewentualnie jak kurier ma gorszy dzień to rzuci je na przed wjazdem na posesji (na pobocze drogi). Kilkukrotnie zbieraliśmy paczki wywiane przez wiatr na środek ulicy..."
A smoków w tej bajce nie było?…
@Grav:
"…w historii jest przecież napisane, że chcieli się dogadać z kurierem na odbiory u nich"
Takich rzeczy nie "dogaduje się z kurierem". Takie rzeczy załatwia się umową z firmą na odbiór hurtowej ilości kilkudziesięciu przesyłek dziennie.
Hmmm. Ojciec zachował się niefajnie, stawiać Cię przed faktem dokonanym - to fakt. Z drugiej strony… NIe poczuj się dotknięta, ale może spróbowałabyś czasami pomyśleć nie tylko o sobie i swoich urażonych uczuciach…?
(Zanim mnie objedziesz: też jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców).
Wybaczcie, że się wyłamię z chóru, ale…
Paczkomaty NIE SĄ opcją do wysyłanie 2000 paczek miesięcznie. Wystarczy jedna taka firma i wszystkie paczkomaty w okolicy są bez przerwy "zatkane", a zwykli klienci nie są w stanie z nich skorzystać. Jak się wysyła 2000 paczek miesięcznie - czyli, licząc tylko dni robocze, koło 80 dziennie! - to się ma umowę z firmą kurierska albo z pocztą.
@Armagedon:
Na etapie "chrzest, komunia" to jeszcze raczej nie są "niepraktykjący" (chyba, że "niepraktykująca" jest cała rodzina, ale wtedy to już pytanie do rodziców, po co pchają dziecko do sakramentów, skoro sami w nich nie uczetsniczą).
Na etapie "bierzmowanie" - OK, jestem w stanie zrozumieć, że kogoś rodzice zmuszają (co jest oczywiście bez sensu).
Ale ślub?
Dwoje DOROSŁYCH I SAMODZIELNYCH ludzi bierze ślub - skoro są niewierzący, albo wierzący ale trzymający się z dala od Kościoła, naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, że mogą dać sie "zmusić".
A Autorka szła nawet nie na swój ślub, tylko cudzy…
Nie jesteś złym człowiekiem i piekło pewnie Cię nie przyjmie z takimi referencjami ;-) - ale musisz mieć świadomość, że gdyby tę sytuację zobaczyła policja czy straż miejska, to mogłabyś dostać mandat za puszczanie psa bez smyczy (i nic by ich nie obchodziło, czy go puściłaś, czy się wyrwał: obowiązkiem właściciela jest… i tal dalej). A jakby jeszcze przez ten psi pościg pan na skuterku się wywalił i zrobił sobie kuku, to mogłabyś mieć poważne nieprzyjemności (i fakt, że on dostałby mandat za jazdę po chodniku, nic by tu nie zmienił).
@Morog:
Nie.
Tajemnice spowiedzi obowiązuje spowiednika. Osoby "przypadkowe" oczywiście także, ale to zupełnie inna historia. JA o swoich grzechach mam prawo mówić ile chcę. I proszę - zanim zaczniesz się dalej mądrzyć, zajrzyj do prawa kanonicznego (podpowiem: kanony 983 i 1388).
Moja święte pamięci babcia - skądinąd osoba mądra, doktor nauk etc. - miała taki sposób mówienia:
"Bo tam na tym za tymi stoi ten taki duży z tymi dwoma, to tam w środku są takie trzy z tymi, to przynieś mi jeden".
I sprawa była absolutnie jasna: tam na balkonie, za skrzynkami, stoi taki duży garnek z dwoma uszami, a w garnku są trzy słoiki z kiszonymi ogórkami i trzeba babci jeden przynieść. No przecież to oczywiste ;-)
@Bubu2016:
Tajemnica spowiedzi obowiązuje SPOWIEDNIKA, nie penitenta. Ksiądz, u którego się spowiadam, nie ma prawa nikomu powiedzieć, co ode mnie usłyszał. Ale jeśli JA chcę komuś powiedzieć, co nabroiłem i jak nagrzeszyłem - to jak najbardziej mogę.
@mki:
To się wytłumaczę.
Moja główna działalność (główny kod PKD) to tłumaczenia. Co prawda nie tłumaczenia umów czy dokumentów, tylko tekstów literackich, ale jednak. I tak, tu akurat znalezienie okazało się dość proste - jak napisałem w tekście.
Natomiast te dodatkowe rzeczy - to także działalność związana z wydawaniem książek: redakcja językowa, czasami korekta. I tu już jest kłopot. Hasło "korekta" można znaleźć w jednym z punktów (mówiącym jednakowoż o bezpośrednim przygotowaniu do druku, co nie do końca zgadza się z ideą korekty typu wydawniczego). Hasło "redakcja" nie pada chyba nigdzie, a punktów, które teoretycznie mogą odpowiadać temu, co robię, znalazłem trzy. I dalej nie jestem pewien, czy wpisałem ten właściwy.
@bloodcarver
Mnie nie chodziło nadanie NOWEGO numeru. Mnie chodziło (i jasno to pani na infolinii powiedziałem) o uzyskanie PORADY co do tego, który z kodów lepiej odpowiada temu, o co mi chodzi. I na TAKIE pytanie miałem dostać odpowiedź "w ciągu dwóch miesięcy".
BTW - zrobiłem w końcu dokładnie tak, jak pisze @mesing: napisałem do dwóch firm, które zajmują się typową redakcją tekstów, i zapytałem, jakie kody mają wpisane. Podali mi dwa różne, oczywiście, choć robią to samo :-) - więc wpisałem oba, co sobie będę żałować…
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 lutego 2021 o 18:04
DPD to porażka. Już tak miałem kilka razy: najpierw informacja, że dziś dostarczą przesyłkę, a potem (najczęściej wieczorem), że kurier próbował, ale mnie nie było. Następnego dnia koło południa - kolejny mail, że próba doręczenia została podjęta TRZY RAZY bezskutecznie, więc paczka do odbioru w punkcie…
Ja pracuję w domu, siedzę cały dzień. I z żadną inną firmą kurierską takich akcji nie było.
@Crannberry:
W tym absurdzie nie ma nic niezrozumiałego, logika jest bardzo prosta: mniej testów = mniej zarażonych (…wprawdzie tylko w statystykach, ale co tam) = większy sukces rządu w zwalczaniu pandemii.
@bloodcarver:
Może i "robie problem" - ale zważywszy, że założyć firmę można on-line, cała procedura zajmuej kwadrans, a kod PKD są (bądźmy szczerzy) potrzebne WYŁĄCZNIE urzędnikom z GUS, to sytuacja, w której pani na infolinii nie może mi udzielić informacji, tylko każe składać na piśmie i czekać na odpowiedź dwa miesiące (w tak idiotycznej sprawie) jest jednak niepoważna.
@didja:
1. Jestem osobą wierzącą, wiem, ile "daje się" księdzu - a że mam w rodzinie osoby niewierzące, to wiem także, ile kosztuje pogrzeb "świecki". I uwierz mi, że różnice są niewielkie (i nie zawsze w tę samą stronę).
2. Tak się składa, że kilka lat temu byłem zmuszony pochować najbliższą osobę. Wiem, jak się rozkładają koszty i znam "procedury".
3. Tak, rozliczałem się "bezgotówkowo", ale w zakładzie pogrzebowym zostałem poproszony o wybór trumny - i oczywiście podano mi koszty każdej z nich. I tu punkt, który jest istotny: wybrałem jedną z najtańszych. Nie dlatego, że "szkoda mi było pieniędzy na porządny pogrzeb", bo akurat wtedy finansowo stałem całkiem nieźle i bez problemu byłoby mnie stać na dużo droższy "model". Dlatego, że (o czym zresztą kiedyś wcześniej z tą zmarłą osobą rozmawiałem) pakowanie dużych pieniędzy w drewniane pudełko, które i tak pójdzie do ziemi i nikt go więcej na oczy nie zobaczy jest po prostu głupotą. Jest zaspokajaniem własnej potrzeby "błyśnięcia" albo "pokazania się światu", dla osoby zmarłej nie ma żadnego znaczenia. Naprawdę wobec śmierci lepszy jest chyba minimalizm i pokora (zobacz - wystarczy użyć Google'a - w takiej trumnie był np. pochowany papież Jan Paweł II: prosta, prostopadłościenna drewniana skrzynia…).
4. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że nie każdy musi mieć takie podejście jak ja. Wydaje mi się jednak, że w takiej sytuacji (pandemia, kryzys, spadek zarobków, brak oszczędności) można postawić na skromność i prostotę.
Jestem w stanie zrozumieć, że kwota 4 tys. zł. zasiłku pogrzebowego z ZUS może nie wystarczyć (poza wszystkim - ceny wzrosły przez te kilka lat). Rozumiem, że całość kosztowałaby tego pana np. 6 tysięcy - i te pozostałe 2 musiałby zdobyć.
Ale 12 tysięcy na pogrzeb w sytuacji, kiedy osobę zmarłą chowa się w już istniejącym grobie, to przesada. To znaczy: jeśli ktoś te pieniądze ma, to szczęść mu Boże, jego pieniądze, jego decyzja. Ale jeśli ich nie ma i prosi o pomoc, to liczyłbym, że zachowa umiar…
Muszę dodać:
NAPRAWDĘ nie trzeba mieć 12 tys. zł., żeby pochować osobę zmarłą (i - uprzedzając pytania - niestety wiem to z doświadczenia).
Najdroższą część tej "operacji" jest sam grób - jego "wykupienie" na cmentarzu. To rzeczywiście potrafi być spora suma, zwłaszcza w Warszawie, gdzie ten pan chowa swoją Mamę. ALE - ponieważ czytałem opis tej sytuacji w prasie, to wiem, że tu taka sytuacja nie zachodzi: grób już jest, jest w nim pochowany tata aktora. Czyli główny koszt odpada.
Więc dlaczego 12 tysięcy? Ja oczywiście rozumiem, że człowiek chce, aby wszystko było pięknie i dobrze zrobione - ale naprawdę MOŻNA to zrobić za ZNACZNIE mniejsze pieniądze. Naprawdę nie trzeba wybierać trumny z górnej półki, najdroższych kwiatów i tak dalej. ZWŁASZCZA w sytuacji, kiedy jest pandemia, pogrzeb i tak będzie bardzo skromny i tylko z gronie najbliższej rodziny. I ZWŁASZCZA w sytuacji problemów finansowych.
Podsumowując: mnie także ta akcja zniesmaczyła.
@maat_:
Skoro dobrze zarabiają to to mogą wydawać pieniądze na co chcą. To bałwochwalcze myslenie o weselu na 200 osósb to jakaś pozostałość komuny. ;-)
@Crannberry:
Tak mi się przypomniało, jak przeczytałem, co napisałaś…
W mojej rodzinie (w pokoleniu moich dziadków) było takie małżeństwo: ona była (podobno, znam to z opowieści) wyjątkowo piękną kobietą: nieprzeciętna uroda, naturalna platynowa blondynka, błękitne oczy, super figura i takie tam. On był fizycznie mało atrakcyjny, miał nieciekawą twarz, był tęgawy a w dodatku niższy od niej o pół głowy (kiedy NIE nosiła obcasów ;-)
Im to zupełnie nie przeszkadzało, byli szczęśliwi, kochali się, przeżyli razem całe życie jako wyjątkowo zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Ale ludzie… Jego urodę jeszcze jakoś byli w stanie strawić (zgodnie z założeniem, że "mężczyzna nie musi być piękny"), ale wzrost… Podobno to był stały punkt programu na wszelkich większych spotkaniach, weselach etc., że jak już panowie sobie trochę wypili, to zawsze któryś do tego wujka przychodził i zaczynał go pytać, "jak on to zrobił" - że ta jego żona, taka piękna kobieta, I W DODATKU WYŻSZA OD CIEBIE?!
W ten gość miał już gotową odpowiedź, która ucinała wszelkie dyskusje i sprawiała, że czepialscy się odczepiali. Patrzył takiemu w oczy i mówił spokojnym, chłodnym głosem: "Ja się z kobietami NA STOJĄCO nie mierzę".
Tekst trochę czerstwy, ale w takich sytuacjach działał perfekcyjnie :-)
Spółdzielnie mieszkaniowe to generalnie (z nielicznymi wyjątkami) patologia: korupcja, kolesiostwo i pochłaniacz kasy. 90% pracujących nich ludzi nie ma minimalnych kompetencji do tego co robi. Spółdzielnia ma sens na etapie BUDOWANIA domu. W momencie, kiedy dom jest zbudowany, a mieszkania mają właścicieli, powinni oni natychmiast wyłączać się spod spółdzielni, stworzyć wspólnotę mieszkaniową i wynająć profesjonalnego zarządcę, który będzie działa sprawniej i skuteczniej niż spółdzielnia, a kosztował połowę. A już takie spółdzielnie mieszkaniowe, które od lat nic nowego nie budują, to patologia do kwadratu: ciepłe posadki dla prezesów, wiceprezesów, pierdyliarda urzędników…
@Michail: Dokładnie. Gdyby połowa tej opowieści była prawdziwa, można by zrobić aferę na pół Polski z policją i prokuraturą.
Przepraszam, ale nie kupuję. Problemy koszmarne, straszliwe i stale rosnące, jest coraz gorzej, obrazki jak z kurierskiej apokalipsy, paczki rozrzucone i otwierane przez koszmarnych kurierów… - a wy wciąż przy nich trwacie? Bo w Polsce nie ma w tej dziedzinie konkurencji? "(…) ostatecznie podjedź do naszej firmy i połóż paczki, uszkodzone zwroty i paczki wszystkich sąsiadów w obrębie 1km na parapet przed drzwiami wejściowymi do firmy." I co, zgłosiliście to i ten kurier dalej pracuje? "Ewentualnie jak kurier ma gorszy dzień to rzuci je na przed wjazdem na posesji (na pobocze drogi). Kilkukrotnie zbieraliśmy paczki wywiane przez wiatr na środek ulicy..." A smoków w tej bajce nie było?…
Coraz więcej science fiction w kolejnych historiach…
@Grav: "…w historii jest przecież napisane, że chcieli się dogadać z kurierem na odbiory u nich" Takich rzeczy nie "dogaduje się z kurierem". Takie rzeczy załatwia się umową z firmą na odbiór hurtowej ilości kilkudziesięciu przesyłek dziennie.
@BordoKropka: Oczywiście. Skoro TY tak mówisz, to po prostu MUSI być prawda.
Hmmm. Ojciec zachował się niefajnie, stawiać Cię przed faktem dokonanym - to fakt. Z drugiej strony… NIe poczuj się dotknięta, ale może spróbowałabyś czasami pomyśleć nie tylko o sobie i swoich urażonych uczuciach…? (Zanim mnie objedziesz: też jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców).
Wybaczcie, że się wyłamię z chóru, ale… Paczkomaty NIE SĄ opcją do wysyłanie 2000 paczek miesięcznie. Wystarczy jedna taka firma i wszystkie paczkomaty w okolicy są bez przerwy "zatkane", a zwykli klienci nie są w stanie z nich skorzystać. Jak się wysyła 2000 paczek miesięcznie - czyli, licząc tylko dni robocze, koło 80 dziennie! - to się ma umowę z firmą kurierska albo z pocztą.
@Mementomoris: W ramach Smarta Allegro dopuszcza także darmowych kurierów, zdaje się.
@Armagedon: Na etapie "chrzest, komunia" to jeszcze raczej nie są "niepraktykjący" (chyba, że "niepraktykująca" jest cała rodzina, ale wtedy to już pytanie do rodziców, po co pchają dziecko do sakramentów, skoro sami w nich nie uczetsniczą). Na etapie "bierzmowanie" - OK, jestem w stanie zrozumieć, że kogoś rodzice zmuszają (co jest oczywiście bez sensu). Ale ślub? Dwoje DOROSŁYCH I SAMODZIELNYCH ludzi bierze ślub - skoro są niewierzący, albo wierzący ale trzymający się z dala od Kościoła, naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, że mogą dać sie "zmusić". A Autorka szła nawet nie na swój ślub, tylko cudzy…
Nie jesteś złym człowiekiem i piekło pewnie Cię nie przyjmie z takimi referencjami ;-) - ale musisz mieć świadomość, że gdyby tę sytuację zobaczyła policja czy straż miejska, to mogłabyś dostać mandat za puszczanie psa bez smyczy (i nic by ich nie obchodziło, czy go puściłaś, czy się wyrwał: obowiązkiem właściciela jest… i tal dalej). A jakby jeszcze przez ten psi pościg pan na skuterku się wywalił i zrobił sobie kuku, to mogłabyś mieć poważne nieprzyjemności (i fakt, że on dostałby mandat za jazdę po chodniku, nic by tu nie zmienił).
@Morog: Nie. Tajemnice spowiedzi obowiązuje spowiednika. Osoby "przypadkowe" oczywiście także, ale to zupełnie inna historia. JA o swoich grzechach mam prawo mówić ile chcę. I proszę - zanim zaczniesz się dalej mądrzyć, zajrzyj do prawa kanonicznego (podpowiem: kanony 983 i 1388).
Moja święte pamięci babcia - skądinąd osoba mądra, doktor nauk etc. - miała taki sposób mówienia: "Bo tam na tym za tymi stoi ten taki duży z tymi dwoma, to tam w środku są takie trzy z tymi, to przynieś mi jeden". I sprawa była absolutnie jasna: tam na balkonie, za skrzynkami, stoi taki duży garnek z dwoma uszami, a w garnku są trzy słoiki z kiszonymi ogórkami i trzeba babci jeden przynieść. No przecież to oczywiste ;-)
@Bubu2016: Tajemnica spowiedzi obowiązuje SPOWIEDNIKA, nie penitenta. Ksiądz, u którego się spowiadam, nie ma prawa nikomu powiedzieć, co ode mnie usłyszał. Ale jeśli JA chcę komuś powiedzieć, co nabroiłem i jak nagrzeszyłem - to jak najbardziej mogę.
@mki: To się wytłumaczę. Moja główna działalność (główny kod PKD) to tłumaczenia. Co prawda nie tłumaczenia umów czy dokumentów, tylko tekstów literackich, ale jednak. I tak, tu akurat znalezienie okazało się dość proste - jak napisałem w tekście. Natomiast te dodatkowe rzeczy - to także działalność związana z wydawaniem książek: redakcja językowa, czasami korekta. I tu już jest kłopot. Hasło "korekta" można znaleźć w jednym z punktów (mówiącym jednakowoż o bezpośrednim przygotowaniu do druku, co nie do końca zgadza się z ideą korekty typu wydawniczego). Hasło "redakcja" nie pada chyba nigdzie, a punktów, które teoretycznie mogą odpowiadać temu, co robię, znalazłem trzy. I dalej nie jestem pewien, czy wpisałem ten właściwy. @bloodcarver Mnie nie chodziło nadanie NOWEGO numeru. Mnie chodziło (i jasno to pani na infolinii powiedziałem) o uzyskanie PORADY co do tego, który z kodów lepiej odpowiada temu, o co mi chodzi. I na TAKIE pytanie miałem dostać odpowiedź "w ciągu dwóch miesięcy". BTW - zrobiłem w końcu dokładnie tak, jak pisze @mesing: napisałem do dwóch firm, które zajmują się typową redakcją tekstów, i zapytałem, jakie kody mają wpisane. Podali mi dwa różne, oczywiście, choć robią to samo :-) - więc wpisałem oba, co sobie będę żałować…
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 lutego 2021 o 18:04
DPD to porażka. Już tak miałem kilka razy: najpierw informacja, że dziś dostarczą przesyłkę, a potem (najczęściej wieczorem), że kurier próbował, ale mnie nie było. Następnego dnia koło południa - kolejny mail, że próba doręczenia została podjęta TRZY RAZY bezskutecznie, więc paczka do odbioru w punkcie… Ja pracuję w domu, siedzę cały dzień. I z żadną inną firmą kurierską takich akcji nie było.
@Crannberry: W tym absurdzie nie ma nic niezrozumiałego, logika jest bardzo prosta: mniej testów = mniej zarażonych (…wprawdzie tylko w statystykach, ale co tam) = większy sukces rządu w zwalczaniu pandemii.
@bloodcarver: Może i "robie problem" - ale zważywszy, że założyć firmę można on-line, cała procedura zajmuej kwadrans, a kod PKD są (bądźmy szczerzy) potrzebne WYŁĄCZNIE urzędnikom z GUS, to sytuacja, w której pani na infolinii nie może mi udzielić informacji, tylko każe składać na piśmie i czekać na odpowiedź dwa miesiące (w tak idiotycznej sprawie) jest jednak niepoważna.
@Armagedon: Nie karm trolla…
@whateva: Jasne, przepraszam, odruchowo "pojechałem Internetem" - dla mnie "nosz" to już mem, taki jak "madka" czy "boszsz…" ;-)
@didja: 1. Jestem osobą wierzącą, wiem, ile "daje się" księdzu - a że mam w rodzinie osoby niewierzące, to wiem także, ile kosztuje pogrzeb "świecki". I uwierz mi, że różnice są niewielkie (i nie zawsze w tę samą stronę). 2. Tak się składa, że kilka lat temu byłem zmuszony pochować najbliższą osobę. Wiem, jak się rozkładają koszty i znam "procedury". 3. Tak, rozliczałem się "bezgotówkowo", ale w zakładzie pogrzebowym zostałem poproszony o wybór trumny - i oczywiście podano mi koszty każdej z nich. I tu punkt, który jest istotny: wybrałem jedną z najtańszych. Nie dlatego, że "szkoda mi było pieniędzy na porządny pogrzeb", bo akurat wtedy finansowo stałem całkiem nieźle i bez problemu byłoby mnie stać na dużo droższy "model". Dlatego, że (o czym zresztą kiedyś wcześniej z tą zmarłą osobą rozmawiałem) pakowanie dużych pieniędzy w drewniane pudełko, które i tak pójdzie do ziemi i nikt go więcej na oczy nie zobaczy jest po prostu głupotą. Jest zaspokajaniem własnej potrzeby "błyśnięcia" albo "pokazania się światu", dla osoby zmarłej nie ma żadnego znaczenia. Naprawdę wobec śmierci lepszy jest chyba minimalizm i pokora (zobacz - wystarczy użyć Google'a - w takiej trumnie był np. pochowany papież Jan Paweł II: prosta, prostopadłościenna drewniana skrzynia…). 4. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że nie każdy musi mieć takie podejście jak ja. Wydaje mi się jednak, że w takiej sytuacji (pandemia, kryzys, spadek zarobków, brak oszczędności) można postawić na skromność i prostotę. Jestem w stanie zrozumieć, że kwota 4 tys. zł. zasiłku pogrzebowego z ZUS może nie wystarczyć (poza wszystkim - ceny wzrosły przez te kilka lat). Rozumiem, że całość kosztowałaby tego pana np. 6 tysięcy - i te pozostałe 2 musiałby zdobyć. Ale 12 tysięcy na pogrzeb w sytuacji, kiedy osobę zmarłą chowa się w już istniejącym grobie, to przesada. To znaczy: jeśli ktoś te pieniądze ma, to szczęść mu Boże, jego pieniądze, jego decyzja. Ale jeśli ich nie ma i prosi o pomoc, to liczyłbym, że zachowa umiar…
Muszę dodać: NAPRAWDĘ nie trzeba mieć 12 tys. zł., żeby pochować osobę zmarłą (i - uprzedzając pytania - niestety wiem to z doświadczenia). Najdroższą część tej "operacji" jest sam grób - jego "wykupienie" na cmentarzu. To rzeczywiście potrafi być spora suma, zwłaszcza w Warszawie, gdzie ten pan chowa swoją Mamę. ALE - ponieważ czytałem opis tej sytuacji w prasie, to wiem, że tu taka sytuacja nie zachodzi: grób już jest, jest w nim pochowany tata aktora. Czyli główny koszt odpada. Więc dlaczego 12 tysięcy? Ja oczywiście rozumiem, że człowiek chce, aby wszystko było pięknie i dobrze zrobione - ale naprawdę MOŻNA to zrobić za ZNACZNIE mniejsze pieniądze. Naprawdę nie trzeba wybierać trumny z górnej półki, najdroższych kwiatów i tak dalej. ZWŁASZCZA w sytuacji, kiedy jest pandemia, pogrzeb i tak będzie bardzo skromny i tylko z gronie najbliższej rodziny. I ZWŁASZCZA w sytuacji problemów finansowych. Podsumowując: mnie także ta akcja zniesmaczyła.
@maat_: Skoro dobrze zarabiają to to mogą wydawać pieniądze na co chcą. To bałwochwalcze myslenie o weselu na 200 osósb to jakaś pozostałość komuny. ;-)
@niki1990: Zgadza się, Autorze / Autorko: po tym zdaniu wyraźnie widać Twój brak oczytania i ograniczony zasób słownictwa.
@Crannberry: Tak mi się przypomniało, jak przeczytałem, co napisałaś… W mojej rodzinie (w pokoleniu moich dziadków) było takie małżeństwo: ona była (podobno, znam to z opowieści) wyjątkowo piękną kobietą: nieprzeciętna uroda, naturalna platynowa blondynka, błękitne oczy, super figura i takie tam. On był fizycznie mało atrakcyjny, miał nieciekawą twarz, był tęgawy a w dodatku niższy od niej o pół głowy (kiedy NIE nosiła obcasów ;-) Im to zupełnie nie przeszkadzało, byli szczęśliwi, kochali się, przeżyli razem całe życie jako wyjątkowo zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Ale ludzie… Jego urodę jeszcze jakoś byli w stanie strawić (zgodnie z założeniem, że "mężczyzna nie musi być piękny"), ale wzrost… Podobno to był stały punkt programu na wszelkich większych spotkaniach, weselach etc., że jak już panowie sobie trochę wypili, to zawsze któryś do tego wujka przychodził i zaczynał go pytać, "jak on to zrobił" - że ta jego żona, taka piękna kobieta, I W DODATKU WYŻSZA OD CIEBIE?! W ten gość miał już gotową odpowiedź, która ucinała wszelkie dyskusje i sprawiała, że czepialscy się odczepiali. Patrzył takiemu w oczy i mówił spokojnym, chłodnym głosem: "Ja się z kobietami NA STOJĄCO nie mierzę". Tekst trochę czerstwy, ale w takich sytuacjach działał perfekcyjnie :-)