Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

janhalb

Zamieszcza historie od: 4 lutego 2011 - 17:48
Ostatnio: 25 kwietnia 2024 - 19:27
  • Historii na głównej: 69 z 77
  • Punktów za historie: 22862
  • Komentarzy: 1238
  • Punktów za komentarze: 9753
 
[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
7 czerwca 2011 o 15:40

@yasu: kawał z g..nem w płonącej gazecie jest stary jak świat. Nie sądzę, aby miał cokolwiek wspólnego z potwierdzaniem danych akwizytorowi przez telefon. Natomiast takie "potwierdzanie danych" owocuje zwykle tym, że pod "potwierdzony" adres przychodzą potem kilogramy niechcianej poczty reklamowej, a Ty nawet nie możesz nic z tym zrobić ("...bo przecież sam nam pan podał swój adres!").

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
7 czerwca 2011 o 15:36

@shadow: chyba przesadzasz. Tak ordynarny przekręt nie przeszedłby - może jedna pani blondynka da się na to zrobić, ale na pewno nie cała firma / biuro, a już NA PEWNO nie księgowy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
7 czerwca 2011 o 14:36

No przecież nawet dwa... W berecikach z antenkami, nie czytałeś? ;-)

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
7 czerwca 2011 o 13:05

To nie tyle piekielny, co psychicznie chory zapewne... Współczuję. Ale na policjantów powinieneś złożyć skargę - biletu nie miał, powinni Ci pomóc.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
7 czerwca 2011 o 10:57

I sprawa z prywatnego oskarżenia siostry, która została w sądzie załatwiona w parę tygodni czy nawet szybciej... Pitu-pitu...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2011 o 10:57

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 czerwca 2011 o 9:27

Kandy: czy Ty masz dziecko jakieś kompleksy? Cy po prostu trollujesz?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
7 czerwca 2011 o 9:25

Lekko po czasie odpowiadam. "Pryszczem" to byłem w czasach, kiedy Twoi rodzice się w piaskownicy bawili, więc bądź uprzejmy zachować minimum kultury, dziecko. A poza tym - przeczytaj, proszę, uważniej moją historię (czytanie ze zrozumieniem, to się w życiu przydaje, naprawdę), a dowiesz się, dlaczego przemokłem. Podpowiem - informacje znajdziesz w drugim akapicie tekstu. Dalej - było OBIEKTYWNIE zimno i nie byłem bynajmniej jedynym pasażerem, który tak uważał. I na koniec: nie "ubrać czegoś przeciwdeszczowego", tylko "ZAŁOŻYĆ...". Ubrać mogę siebie. Ubranie się zakłada. Pozdrawiam.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
6 czerwca 2011 o 20:20

Nigdy, NIGDY, N I G D Y nie zgadzam się na "pomoc" panów na stacjach. Zawsze bardzo grzecznie dziękuję i leję sam. Moja żona też - choć jej jako kobiecie jeszcze bardziej się "narzucają" ("Pani se siądzie, ja naleję!"). I zawsze (ale to ZAWSZE sprawdzam, czy pistolet który biorę to na pewno diesel... Współczuję.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
6 czerwca 2011 o 18:45

No pewnie tak... :-)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
6 czerwca 2011 o 16:49

A wiesz, że na to nie wpadłem :-D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 czerwca 2011 o 16:28

@tomate: przecież klient sam powiedział, że nie chce lokaty, tylko inne formy inwestowania. Tak sobie myślę, że jeśli facet ma ot, tak 200 tysięcy do inwestowania, to raczej WIE co robi.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
6 czerwca 2011 o 15:26

@kicu: Beethoven w odpowiednim natężeniu działa NA KAŻDEGO. ;-)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
6 czerwca 2011 o 9:04

Możliwe jest też, że naprawdę _jakiś_ autobus jechał w stronę pętli, a ta pani nie załapała, że to nie ten. Albo że pojechał na pętlę, a potem zjechał do zajezdni bo kończył pracę. Wychodzenie z założenia że ktoś w takiej sytuacji celowo kłamie jest trochę niepoważne...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
3 czerwca 2011 o 19:48

@ksys: po pierwsze, bardzo proszę: Polakiem, Polacy. Nazwy narodowości wielką literą. Po drugie: a czy są czarni Francuzi? Jak widać są. A czy są czarni Brytyjczycy? Czy zatem może być czarny Polak? Myślę, że ta dziewczynka była właśnie czarną Polką, podobnie jak inne dzieci urodzone w Polsce, wychowane w Polsce, mówiące po polsku, mające polskie obywatelstwo - ale kolor skóry odziedziczony po rodzicach czy dziadkach którzy przyjechali kiedyś do Polski i tu zostali. Odpowiadam zatem: tak, są czarni Polacy. Sam znam przynajmniej dwóch.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
3 czerwca 2011 o 19:43

Arai: chylę czoło, doceniam zarówno historię, jak sposób jej podania (poziom nieczęsty niestety...) - ale także Twojego szefa i jego manewr z pojechaniem z dziećmi do zoo.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
2 czerwca 2011 o 19:18

@tttt: a Ty nie łapiesz, że ta końcówka była z przymrużeniem oka? Ach, no tak, nie było emotikonki ";-)", więc to na pewno było serio... Nie wiem, śmiać się czy płakać... @Loszinda, Kkwwm: nawet jeśli to BYŁ ewidentny flirt, to etap "łapania za tyłek" następuje dużo, dużo później. Na pewno nie w ciągu kwadransa od poznania się, po paru chwilach rozmowy. Gnojek dostał w pysk - i należało mu się (i mówię to jako facet, żeby nie było). A teraz możecie mnie zaminusować na śmierć.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
2 czerwca 2011 o 14:48

Ja bym stawiał jednak na chorobę psychiczną...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
2 czerwca 2011 o 10:26

@Gorn: dorośniesz (może) to zrozumiesz. Fakt zrozumienia tego jest właśnie linią graniczną między byciem gnojkiem a byciem mężczyzną. Niektórzy - niestety - muszą właśnie dostać w mordę, żeby tę granicę załapać. A są i tacy, którym nawet to nie pomaga...

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
2 czerwca 2011 o 10:15

Do klasy mojej córki chodzi czarnoskóry chłopak - ma zresztą białych rodziców, jest adoptowany. Od urodzenia w Polsce, mówi jak każdy z nas - tyle, że ma ciemna skórę. W klasie jest bardzo lubiany. Ale napatoczył się jakiś "starszak" (podobno z szóstej klasy, moja córka jest w pierwszej) który chciał się wyraźnie zabawić jego kosztem. No i zadał mu na korytarzu, tubalnym głosem, pytanie typu "A co ty robiłeś, że taki czarny jesteś?". Na co moje dziecię (wyszczekane, po tatusiu... ;-) wrzasnęło na cały korytarz: "A co TY robiłeś, że jesteś taki głupi?". Dzieciaki dookoła gruchnęły śmiechem, "żartowniś" zmył się jak niepyszny przy wtórze kpin kolegów...

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
2 czerwca 2011 o 9:13

Mój pies - całkiem nawet rasowy malamut - NIE ZNOSI wszystkich drogich, "najlepszych" karm. Najlepsze (czyt. najdroższe) co w ogóle raczy do pyska wziąć to jakieś Chappi, ale też się przy tym krzywi. A najbardziej kocha (pasjami!) najtańszą, badziewną karmę z supermarketu po 15-20 zł za dziesięciokilowy worek. Ile ja się już nasłuchałem od różnych fachowców, że jak ja traktuję takiego rasowego psa, że na nim oszczędzam kupując najtańsze badziewie, że jestem fatalnym właścicielem... A co ja mam robić, jak po wsypaniu w michę super-hiper-mega karmy w cenie na wagę porównywanej z dobrym mięsem moja Szelma krzywi pysk i patrzy na mnie w wyrzutem, oczami w których widać komunikat: "A coś ty mi za paskudztwo przyniósł?... I ja to niby mam jeść?..."

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
2 czerwca 2011 o 9:08

NIE ZNASZ PANI KAZI? To po prostu niemożliwe, przecież WSZYSCY znają panią Kazię! No wiesz, tę z centrum!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
1 czerwca 2011 o 19:11

Ja już chyba przy trzecim akapicie załapałem - najbardziej typowe jest to, że po wyjściu z domu zaczęło "przechodzić", a po powrocie - znowu... A lekarze tez powinni szybciej załapać - naprawdę dra House'a do tego nie trzeba.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
1 czerwca 2011 o 18:59

Ludzie... No dajcie spokój... Jak kobieta mówi że telefon _nie_działa_, to raczej nie chodzi jej o to, że słabo słychać, ani o to że _aparat_ nie zapisuje numerów w pamięci... "Nie działa" znaczy "nie działa" (a nie "źle działa", "działa wadliwie", "wydaje mi się że jest uszkodzony"). Po prostu NIE DZIAŁA. Więc pytanie "czy chodzi o numer z którego pani dzwoni" jest po prostu dowodem bezmyślności albo (w najlepszym razie) rutyniarstwa...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
1 czerwca 2011 o 14:43

@Dungeon: to nie takie proste. Może nasze babcie (czy raczej prababcie) miały dzieci w wieku 16 lat, pewnie także (jak to zawsze w historii bywało...) zdarzało im się zajść w ciążę przed ślubem - ale raczej nie bywało tak, że trzynastoletnia gówniara zaczepiała faceta i oznajmiała mu, że "jest gotowa z nim stracić dziewictwo". To niestety syndrom czasów po tak zwanej "rewolucji seksualnej" lat sześćdziesiątych, tak wychwalanej jako "uwolnienie od pruderii" etc.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
1 czerwca 2011 o 11:15

1. W znakomitej większości parafii kursy przedmałżeńskie są albo w ogóle bezpłatne, albo zbiera się na nich jakieś grosze na koszty kserówek i materiałów. 2. Fakt, że kursy bywają prowadzone różnie - zdarzają się kurioza, kiedy ktoś (najczęściej nie ksiądz, ale właśnie świeccy) mylą naukę Kościoła z własnymi wyborami (nie ma nic złego w tym, że ktoś nie chce oglądać telewizji, jego wybór - ale tłumaczenie wszystkim że "tak jest najlepiej" to przegięcie). Jak ktoś chce znaleźć naprawdę świetne kursy, to polecam dominikanów i inne miejsca gdzie się to prowadzi metodą pracy w małych grupach. 3. Natomiast trochę - wybacz - śmieszy mnie oburzenie i przerażenie na sygnał do wspólnej modlitwy. Taki kurs przygotowuje ludzi do _ślubu_kościelnego_. Czyli do SAKRAMENTU. Jeśli ktoś przychodzi i chce przyjąć SAKRAMENT, to chyba można założyć, że jest człowiekiem wierzącym _i_praktykującym_ (bo jeśli nie, to po grzyba mu sakrament?). A dla wierzącego i praktykującego chrześcijanina modlitwa (także wspólna) nie jest niczym dziwnym czy wstydliwym... 4. To samo dotyczy kwestii katolickiej etyki seksualnej, o której na kursach się wspomina. Jesteś członkiem Kościoła? No to ten Kościół tak naucza. Odrzucasz takie nauczanie? OK., Twoje święte prawo - tylko czy w takim razie ma sens chęć przyjmowania sakramentów w tym Kościele? Trochę konsekwencji... 5. I na koniec: nie ma czegoś takiego, jak "wierzący-niepraktykujący". OCZYWIŚCIE, że nie każdy wierzący chrześcijanin jest katolikiem - ale jeśli w coś wierzę, to w jakiś sposób wcielam to w życie. Ktoś tu już wspomniał o wegetarianinie, który je mięso bo jest "niepraktykujący". Ja kiedyś u słyszałem od znajomego taki tekst: "Wiesz, mój ojciec był rolnikiem. Gdyby mój ojciec był rolnikiem niepraktykującym, to byśmy z rodziną z głodu umarli"...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2011 o 11:16

« poprzednia 1 234 35 36 37 38 39 40 41 42 43 4448 49 następna »