Na początku, bez bezterminówki, jeszcze rozumiem. Ale za drugim razem, kiedy stałe zatrudnienie miałaś - to już nie rozumiem. Ja bym najzwyczajniej w świecie robił swoje, a na wszelkie żale odpisywał maila z kopią do kogoś wyżej, że to nie Twój problem, że pracownika z biurka obok nie ma - Ty masz zrobione dokładnie tyle samo, co wcześniej, Twoja wydajność nie spadła. Co to za problem?
@MyCha: Dokładnie. U nas raz się spóźnili, to ilości słowa "przepraszam" w oficjalnej komunikacji od szefa szefów do pracowników nie sposób było policzyć. A tak pieniążki są zawsze na czas, rzadko zdarzają się też błędy w wypłatach.
@imhotep: Latem będą 2 lata jak się sprawa zaczęła, ostatnio nawet jakaś rozprawa kolejna była, jako że zostało to poszerzone o odszkodowanie za bezprawnie naliczany czynsz, to może jeszcze potrwać...
@de_most_en_es: Jedyne, co by miało sens, to gdy wierzyciel wie o nowym adresie zamieszkania (korespondował z dłużnikiem, dłużnik ma dowód podania mu tego adresu), a w sądzie podał stary, po czym komornikowi dopiero - nowy, tak, żeby dłużnik nie miał możliwości obrony przed sądem. Za to dłużnik powinien móc pozwać wierzyciela o odszkodowanie do wysokości długu, bo to jest dopiero zagrywka nie fair wobec zadłużonych.
@de_most_en_es: Byłby absurdalny, gdybyśmy zakładali uczciwość dłużników. Niestety, jest cała masa ludzi, którzy nawet mieszkając w miejscu dostarczania listów, najzwyczajniej w świecie ich nie odbierają, bo "ja nie mam pani płaszcza i co mi pani zrobi". Jak zatem wyobrażasz sobie wzywanie delikwenta na rozprawę? Ma sędzia przyjść i ładnie poprosić o podpis, że pan przyjął do wiadomości, że jego dług trafia na wokandę? ;)
@bloodcarver: Do mieszkania został dopisany metraż odgrodzonego korytarza, wszystko jest legalne.
Zgoda na dobudowanie "elementów łazienkowych", że tak je nazwę, była. Administracja odmówiła partycypacji w kosztach i nie zamierzała doliczać nic do czynszu - doliczyli sobie, cichaczem, dopiero przy okazji podpisywania aneksu na dodanie drugiego pokoju i przedpokoju. Potraktowali to po prostu jak wynajęcie od nowa całego mieszkania, wraz z istniejącymi już wygodami i twierdzą teraz, że była to nowa umowa, a nie aneks, i że mogli to zrobić. Innymi słowy - poświadczają nieprawdę.
Sugerowałbym powiedzieć mu, że jak mu się nie podoba, to może zawsze spróbować znaleźć paragraf stosowny do sytuacji i udać się z nim do administracji - a jak takowego nie znajdzie, to niech, uprzejmie rzecz ujmując, wypi...ala.
Spuszczenie mu powietrza z kół w ramach kontruprzejmości również wchodzi w grę - nie jest to uszkodzenie mienia, więc żadna kara za to grozić nie powinna.
Pomijając opisane przez komentujących metody siłowe, powinno paść pytanie, czy na pożyczenie pieniędzy są świadkowie. Jesli są, to ustna umowa pożyczki jest wiążąca i można po prostu wystawić mu wezwanie do zapłaty, po czym iść z tym do e-sądu.
@Mignonne9: To pod warunkiem, że ci ludzie faktycznie byli tematem przewodnim zdjęcia. Jeśli robiłybyście zdjęcia budynków i uchwyciłybyście przypadkowego przechodnia, wtedy takie zgody nie są potrzebne ;)
Kieszonkowe zagłuszacze GSM kosztują w okolicach tysiąca. Takie porządne, duże, z antenkami, kilka tysięcy.
Tak więc albo gość miał bardzo głębokie poczucie misji, albo fejk ;)
@rodzynek2: Miałem kiedyś kilka tysięcy kredytu na upadłą firmę do spłacenia - jak się okazało, że nie wiedząc o sprawie sądowej i egzekucji komorniczej spłacałem swoim tempem zadłużenie, to kancelaria poprosiła mnie tylko o wystosowanie pisma do banku, żeby ten potwierdził aktualna wysokość zadłużenia - z reszty zeszli i nie kombinowali z pobieraniem za to opłat. Da się.
A rozmowa z przełożoną, czy coś takiego? Albo po prostu obrócenie się na pięcie i wyjście? Ewentualne postraszenie policją, bo to podchodzi pod wyłudzenie? :P
Mnie kiedyś wkurzył taki jeden pod Makro w Łodzi. Tam są wózki na 2zł i 5zł, ja akurat miałem piątkę, gdzie miałem wtedy o wiele mniejsze zarobki niż mam teraz. Też pogoniłem, tym bardziej, że gość wyglądał jakby był w moim wieku, wyższy, wyglądający na okaz zdrowia. Zresztą, na szczęście, akurat w Makro ochrona pilnuje parkingów :)
Ad 1. Zdarzyło mi się nie raz trąbić, gdy miałem na przejściu pieszego, a pasem obok jechał samochód, który wyglądał, jakby nie zamierzał się zatrzymać - tak, żeby ostrzec samochód, jak i żeby ostrzec pieszego. Niektórzy piesi rozumieli, inni na mnie krzyczeli, ale warto pamiętać, że nie zawsze samochód "popędza" klaksonem, czasem po prostu ostrzega.
Ad 3. Cóż, jak mnie ktoś zmusza do wciśnięcia hamulca swoją zmianą pasa, to w zależności od tego, jak głęboko muszę pedał wcisnąć, albo daję długimi, albo trąbię...
Ad 7. Akurat jak ktoś się zagapi, to krótkie puknięcie w klakson pozwala mu zazwyczaj zauważyć zmianę świateł, nic złego w tym nie widzę. Mam też alergię na ludzi, którzy na krótkich lewoskrętach kierunkowych stoją jako pierwsi bez wbitego biegu, a potem ludzie przez nich stoją, bo nie zdążyli na jednej zmianie świateł.
Ale plusik Ci zostawię :P
Gaz pieprzowy. Taki żelowy, w spreyu. Najpierw przeciwko psu (choć biedne zwierzę nie rozumie, ale przynajmniej zapamięta, że na przyszłość nie warto się Ciebie czepiać), a potem ewentualnie na właścicieli, jeśli postanowią zbliżyć się w zasięg rażenia.
Ja tam przez takiego debila do mojej pierwszej (i ostatniej) komunii poszedłem bez spowiedzi :) Do bierzmowania już nie przystępowałem, a ślub wzięliśmy kościelny mieszany, bo się z tego grajdołka po prostu wypisałem.
Ja tam bym sugerował czytanie artykułów ze zrozumieniem - rozumiem, że dziennikarze robią sensacje z idiotyzmów, ale przepisy, jak już zostało napisane w komentarzach, dotyczą bezdechu sennego, którego objawem jest chrapanie, a nie samego chrapania... ;)
Generalnie, jechanie ponad 50km po samochód mija się z celem, bo człowiek zaczyna żałować pieniędzy na paliwo i czasu, które się zmarnują, i zaczyna przymykać oko na różne wady. Im bliżej domu, tym bardziej wybredni jesteśmy.
@Ygritte: Wesoły jest też Norton. Wcześniej tylko odnawiałem licencję, ale ostatnio nie było, więc wzruszyłem ramionami, kupiłem NODa i zadowolony poszedłem wywalić Nortona. Po około 2h patrzenia na przygotowywanie do deinstalacji zacząłem czytać ile tam jest pętli opóźniających, po czym okazało się, że producent wydał darmowe oprogramowanie... do usuwania swoich produktów. 3 minuty, reboot, instalacja nowego w toku. Kompletny bezsens :)
Tak czytam, czytam, i nasuwa mi się tylko krótkie: No i? Gdzie ta piekielność? Warsztat coś skopał, więc piekielny? Nic o tym nie ma. W Polskim Busie coś nie działało? No przecież ostatecznie pojechaliście, nie ma piekielności. Że pokaz nudny? Nie ich wina, że Ci się nie podobało - piekielności niet. Całość sytuacji? No seria pechowych zdarzeń, w sumie łącznie 2. Jakieś super-piekielne też nie były.
To o czym właściwie ta historia?
Policjanci matoły - musiał być ślad po interwencji, więc wierząc gościowi na słowo sami przyklepali jego oszustwo. Pewnie nie bekną, ale nieprzyjemna pogadanka z przełożonym i odsunięta wizja awansu może następnym razem polepszy im działanie mózgu...
Na początku, bez bezterminówki, jeszcze rozumiem. Ale za drugim razem, kiedy stałe zatrudnienie miałaś - to już nie rozumiem. Ja bym najzwyczajniej w świecie robił swoje, a na wszelkie żale odpisywał maila z kopią do kogoś wyżej, że to nie Twój problem, że pracownika z biurka obok nie ma - Ty masz zrobione dokładnie tyle samo, co wcześniej, Twoja wydajność nie spadła. Co to za problem?
@MyCha: Dokładnie. U nas raz się spóźnili, to ilości słowa "przepraszam" w oficjalnej komunikacji od szefa szefów do pracowników nie sposób było policzyć. A tak pieniążki są zawsze na czas, rzadko zdarzają się też błędy w wypłatach.
Pamiętaj o odsetkach ustawowych :)
@imhotep: Latem będą 2 lata jak się sprawa zaczęła, ostatnio nawet jakaś rozprawa kolejna była, jako że zostało to poszerzone o odszkodowanie za bezprawnie naliczany czynsz, to może jeszcze potrwać...
@de_most_en_es: Jedyne, co by miało sens, to gdy wierzyciel wie o nowym adresie zamieszkania (korespondował z dłużnikiem, dłużnik ma dowód podania mu tego adresu), a w sądzie podał stary, po czym komornikowi dopiero - nowy, tak, żeby dłużnik nie miał możliwości obrony przed sądem. Za to dłużnik powinien móc pozwać wierzyciela o odszkodowanie do wysokości długu, bo to jest dopiero zagrywka nie fair wobec zadłużonych.
@de_most_en_es: Byłby absurdalny, gdybyśmy zakładali uczciwość dłużników. Niestety, jest cała masa ludzi, którzy nawet mieszkając w miejscu dostarczania listów, najzwyczajniej w świecie ich nie odbierają, bo "ja nie mam pani płaszcza i co mi pani zrobi". Jak zatem wyobrażasz sobie wzywanie delikwenta na rozprawę? Ma sędzia przyjść i ładnie poprosić o podpis, że pan przyjął do wiadomości, że jego dług trafia na wokandę? ;)
@bloodcarver: Do mieszkania został dopisany metraż odgrodzonego korytarza, wszystko jest legalne. Zgoda na dobudowanie "elementów łazienkowych", że tak je nazwę, była. Administracja odmówiła partycypacji w kosztach i nie zamierzała doliczać nic do czynszu - doliczyli sobie, cichaczem, dopiero przy okazji podpisywania aneksu na dodanie drugiego pokoju i przedpokoju. Potraktowali to po prostu jak wynajęcie od nowa całego mieszkania, wraz z istniejącymi już wygodami i twierdzą teraz, że była to nowa umowa, a nie aneks, i że mogli to zrobić. Innymi słowy - poświadczają nieprawdę.
Sugerowałbym powiedzieć mu, że jak mu się nie podoba, to może zawsze spróbować znaleźć paragraf stosowny do sytuacji i udać się z nim do administracji - a jak takowego nie znajdzie, to niech, uprzejmie rzecz ujmując, wypi...ala. Spuszczenie mu powietrza z kół w ramach kontruprzejmości również wchodzi w grę - nie jest to uszkodzenie mienia, więc żadna kara za to grozić nie powinna.
Pomijając opisane przez komentujących metody siłowe, powinno paść pytanie, czy na pożyczenie pieniędzy są świadkowie. Jesli są, to ustna umowa pożyczki jest wiążąca i można po prostu wystawić mu wezwanie do zapłaty, po czym iść z tym do e-sądu.
@Mignonne9: To pod warunkiem, że ci ludzie faktycznie byli tematem przewodnim zdjęcia. Jeśli robiłybyście zdjęcia budynków i uchwyciłybyście przypadkowego przechodnia, wtedy takie zgody nie są potrzebne ;)
Kieszonkowe zagłuszacze GSM kosztują w okolicach tysiąca. Takie porządne, duże, z antenkami, kilka tysięcy. Tak więc albo gość miał bardzo głębokie poczucie misji, albo fejk ;)
@rodzynek2: Miałem kiedyś kilka tysięcy kredytu na upadłą firmę do spłacenia - jak się okazało, że nie wiedząc o sprawie sądowej i egzekucji komorniczej spłacałem swoim tempem zadłużenie, to kancelaria poprosiła mnie tylko o wystosowanie pisma do banku, żeby ten potwierdził aktualna wysokość zadłużenia - z reszty zeszli i nie kombinowali z pobieraniem za to opłat. Da się.
A rozmowa z przełożoną, czy coś takiego? Albo po prostu obrócenie się na pięcie i wyjście? Ewentualne postraszenie policją, bo to podchodzi pod wyłudzenie? :P
Mnie kiedyś wkurzył taki jeden pod Makro w Łodzi. Tam są wózki na 2zł i 5zł, ja akurat miałem piątkę, gdzie miałem wtedy o wiele mniejsze zarobki niż mam teraz. Też pogoniłem, tym bardziej, że gość wyglądał jakby był w moim wieku, wyższy, wyglądający na okaz zdrowia. Zresztą, na szczęście, akurat w Makro ochrona pilnuje parkingów :)
Sprawa w prokuraturze, mam nadzieję?
Myślę, że wyciągnięcie telefonu i wybranie telefonu na policję skutecznie obniżyłoby rachunek...
Ad 1. Zdarzyło mi się nie raz trąbić, gdy miałem na przejściu pieszego, a pasem obok jechał samochód, który wyglądał, jakby nie zamierzał się zatrzymać - tak, żeby ostrzec samochód, jak i żeby ostrzec pieszego. Niektórzy piesi rozumieli, inni na mnie krzyczeli, ale warto pamiętać, że nie zawsze samochód "popędza" klaksonem, czasem po prostu ostrzega. Ad 3. Cóż, jak mnie ktoś zmusza do wciśnięcia hamulca swoją zmianą pasa, to w zależności od tego, jak głęboko muszę pedał wcisnąć, albo daję długimi, albo trąbię... Ad 7. Akurat jak ktoś się zagapi, to krótkie puknięcie w klakson pozwala mu zazwyczaj zauważyć zmianę świateł, nic złego w tym nie widzę. Mam też alergię na ludzi, którzy na krótkich lewoskrętach kierunkowych stoją jako pierwsi bez wbitego biegu, a potem ludzie przez nich stoją, bo nie zdążyli na jednej zmianie świateł. Ale plusik Ci zostawię :P
Gaz pieprzowy. Taki żelowy, w spreyu. Najpierw przeciwko psu (choć biedne zwierzę nie rozumie, ale przynajmniej zapamięta, że na przyszłość nie warto się Ciebie czepiać), a potem ewentualnie na właścicieli, jeśli postanowią zbliżyć się w zasięg rażenia.
Ja tam przez takiego debila do mojej pierwszej (i ostatniej) komunii poszedłem bez spowiedzi :) Do bierzmowania już nie przystępowałem, a ślub wzięliśmy kościelny mieszany, bo się z tego grajdołka po prostu wypisałem.
Ja tam bym sugerował czytanie artykułów ze zrozumieniem - rozumiem, że dziennikarze robią sensacje z idiotyzmów, ale przepisy, jak już zostało napisane w komentarzach, dotyczą bezdechu sennego, którego objawem jest chrapanie, a nie samego chrapania... ;)
Generalnie, jechanie ponad 50km po samochód mija się z celem, bo człowiek zaczyna żałować pieniędzy na paliwo i czasu, które się zmarnują, i zaczyna przymykać oko na różne wady. Im bliżej domu, tym bardziej wybredni jesteśmy.
@Ygritte: Wesoły jest też Norton. Wcześniej tylko odnawiałem licencję, ale ostatnio nie było, więc wzruszyłem ramionami, kupiłem NODa i zadowolony poszedłem wywalić Nortona. Po około 2h patrzenia na przygotowywanie do deinstalacji zacząłem czytać ile tam jest pętli opóźniających, po czym okazało się, że producent wydał darmowe oprogramowanie... do usuwania swoich produktów. 3 minuty, reboot, instalacja nowego w toku. Kompletny bezsens :)
No i po co ratowałaś? Teraz, nie daj Cthulhu, się rozmnoży, i przekaże te durne geny. A trzeba było papy Darwina słuchać ;)
Tak czytam, czytam, i nasuwa mi się tylko krótkie: No i? Gdzie ta piekielność? Warsztat coś skopał, więc piekielny? Nic o tym nie ma. W Polskim Busie coś nie działało? No przecież ostatecznie pojechaliście, nie ma piekielności. Że pokaz nudny? Nie ich wina, że Ci się nie podobało - piekielności niet. Całość sytuacji? No seria pechowych zdarzeń, w sumie łącznie 2. Jakieś super-piekielne też nie były. To o czym właściwie ta historia?
Policjanci matoły - musiał być ślad po interwencji, więc wierząc gościowi na słowo sami przyklepali jego oszustwo. Pewnie nie bekną, ale nieprzyjemna pogadanka z przełożonym i odsunięta wizja awansu może następnym razem polepszy im działanie mózgu...