Czterdziestogodzinny tydzień pracy niekoniecznie musi oznaczać pięć dni w tygodniu po osiem godzin. O ile dobrze pamiętam, prawo nakazuje traktowanie jako normalny czas pracy maksimum 80 godzin przez dwa tygodnie z co najmniej jedną wolną niedzielą w miesiącu.
Jest dużo takich kwiatków z Polskami w roli głównej, mniej więcej tyle samo z Rumunkami, Włoszkami, Francuzkami i wszystkimi innymi. Jak również i z mężczyznami.
Nic dziwnego, że mają nas za złodziei i alkoholików, jeśli cudzoziemiec pytając Polaka, jak jest w Polsce, słyszy w dziewięciu przypadkach na dziesięć, że tylko syf, złodziejstwo i alkoholizm. Potem te zasłyszane opinie powtarza dalej, a gdy do Polski rzeczywiście przyjedzie, to szczęka mu na ziemię opada, bo widzi, że syf, złodziejstwo i alkoholizm istnieją w podobnym natężeniu jak gdzie indziej. Jeśli inni mają nas szanować, musimy szanować sami siebie.
Piekielność (fakt, może i umiarkowana) w utrudnianiu człowiekowi pracy przez udawanie wielkiej Hamerykanki przy mocno umiarkowanej znajomości języka angielskiego.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2012 o 9:19
Nidaros, nie mów, że jako maturzysta miałeś dziecinne poczucie rzeczywistości! A i zmiany zachodziły w oszałamiającym wprost tempie. Walnąłeś byka, Gorzki wyjątkowo ma rację, zamiast iść w zaparte, lepiej byś się przyznał i poprawił.
E tam, przesadzacie z tą nieatrakcyjnością muzeum dla dzieciaków. Zależy od tego, jak muzeum jest prowadzone i czy nie zanudza. Niedaleko miasta, z którego pochodzę, jest skansen wsi polskiej. Jako sześcio-, czy siedmiolatek zostałem tam po raz pierwszy zabrany do tego skansenu i nikt się nie nudził. Problem się zaczął, gdy w każdej kolejnej klasie ten sam skansen stał się celem niemal każdej wycieczki. Rzygać się chciało na samo wspomnienie o tym miejscu. Z drugiej strony stadnina dla dzieciaków byłaby pewnie i tak bardziej interesująca.
Chciałbym też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt piekielności w tej historii, na który nikt z komentujących dotąd nie zwrócił uwagi: personel przedszkola zamierzał zabrać dzieciaki w jedno miejsce, podczas gdy ich rodzice sądzili, że będą w innym. To jest skandal.
W tym, że ktoś chce 1300 zł za takie mieszkanie, nie widzę piekielności. Jej mieszkanie, może żądać i miliona, a klient nie musi się godzić. Piekielne jest oszukiwanie w ogłoszeniu.
@Feanor: normalnym użytkownikom będą przeszkadzać, bo wielu z nich nie siedzi na portalu godzinami, tylko wchodzi raz i czyta oraz ocenia po kolei wszystkie nowe historie z całego dnia.
@Digi51: brawo, chyba jedyny głos rozsądku w tej dyskusji.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2012 o 13:53
To właśnie we Francji poraz pierwszy się z spotkałem z napisami typu „płatność kartą od…”. Oczywiście nie w arabskim sklepiku, bo wszelkie biznesy prowadzone przez imigrantów ratują klientów w momentach, kiedy „rdzennym” nie chce się pracować.
Już miał być plus, ale doczytałem do momentu, w którym piszesz, że w Niemczech wszędzie przyjmują karty. Pojedź najpierw do tego kraju i zobacz, jak tam jest z przyjmowaniem kart (tzn. spróbuj cos kupić w różnych sklepach, a nie tylko na stacjach benzynowych i w jednym sklepie na dziesięć), a potem pisz historie na ten temat.
To witaj w klubie. W podstawówce wypracowania z polskiego zawsze miałem opatrzone komentarzem „za krótkie”. W końcu tak mnie kolejne polonistki wytresowały, że mi z krótkiej historyjki zawsze elaboraty wychodzą, a rozmowa telefoniczna ze mną rzadko trwa dłużej niż 30 sekund.
Jeśli sprawca kolizji był pod wpływem alkoholu, to ani złotówki odszkodowania nie dostał. Jeśli Mejra napisała o libacji, żeby było bardziej dramatycznie, to odszkodowanie dostaliby właściciele samochodu, a nie ojciec. Jak wymyślacie historyjki, to sprawdzajcie podstawowe fakty, żeby było chociaż prawdopodobnie.
Przypomniał mi się mój pierwszy paszport. Wyrobiłem go sobie jako szybko rosnący nastolatek, więc po kilkunastu miesiącach do wpisanego weń wzrostu 164 cm należało dodać kolejne 19. Dziwnie się na mnie pogranicznicy patrzyli, ale na szczęście żaden nie uznał, że to nie ja.
Ale o co Wy się spieracie? Zakres obowiązków jest częścią umowy i nic nam do tego. Jagodowa ma prawo oczekiwać, że opiekunka dodatkowo zrobi obiad, opiekunka nie musi się godzić na taką pracę. Jeśli wszystko zostało wyjaśnione przed podpisaniem umowy, to o co chodzi?
Co do pktu 2., to chyba chodzi o to, że oskarżony się nie stawił na rozprawę. W to akurat wierzę, bo sam to przeżyłem: policja ze strażą miejską na złapała złodzieja, który ukradł mi radio z samochodu i dopiero po roku, na piątej, czy szóstej rozprawie udało się oskarżonego doprowadzić przed sąd. Potem już poszło gładko, w ciągu niecałej godziny został skazany.
A może pomieszali numery telefonów przy dwóch zupełnie różnych zgłoszeniach?
Czterdziestogodzinny tydzień pracy niekoniecznie musi oznaczać pięć dni w tygodniu po osiem godzin. O ile dobrze pamiętam, prawo nakazuje traktowanie jako normalny czas pracy maksimum 80 godzin przez dwa tygodnie z co najmniej jedną wolną niedzielą w miesiącu.
Jest dużo takich kwiatków z Polskami w roli głównej, mniej więcej tyle samo z Rumunkami, Włoszkami, Francuzkami i wszystkimi innymi. Jak również i z mężczyznami. Nic dziwnego, że mają nas za złodziei i alkoholików, jeśli cudzoziemiec pytając Polaka, jak jest w Polsce, słyszy w dziewięciu przypadkach na dziesięć, że tylko syf, złodziejstwo i alkoholizm. Potem te zasłyszane opinie powtarza dalej, a gdy do Polski rzeczywiście przyjedzie, to szczęka mu na ziemię opada, bo widzi, że syf, złodziejstwo i alkoholizm istnieją w podobnym natężeniu jak gdzie indziej. Jeśli inni mają nas szanować, musimy szanować sami siebie.
Piekielność (fakt, może i umiarkowana) w utrudnianiu człowiekowi pracy przez udawanie wielkiej Hamerykanki przy mocno umiarkowanej znajomości języka angielskiego.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2012 o 9:19
Nidaros, nie mów, że jako maturzysta miałeś dziecinne poczucie rzeczywistości! A i zmiany zachodziły w oszałamiającym wprost tempie. Walnąłeś byka, Gorzki wyjątkowo ma rację, zamiast iść w zaparte, lepiej byś się przyznał i poprawił.
Ale swoją rację miał. Co szkołę obchodzi jego stan cywilny?
E tam, przesadzacie z tą nieatrakcyjnością muzeum dla dzieciaków. Zależy od tego, jak muzeum jest prowadzone i czy nie zanudza. Niedaleko miasta, z którego pochodzę, jest skansen wsi polskiej. Jako sześcio-, czy siedmiolatek zostałem tam po raz pierwszy zabrany do tego skansenu i nikt się nie nudził. Problem się zaczął, gdy w każdej kolejnej klasie ten sam skansen stał się celem niemal każdej wycieczki. Rzygać się chciało na samo wspomnienie o tym miejscu. Z drugiej strony stadnina dla dzieciaków byłaby pewnie i tak bardziej interesująca. Chciałbym też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt piekielności w tej historii, na który nikt z komentujących dotąd nie zwrócił uwagi: personel przedszkola zamierzał zabrać dzieciaki w jedno miejsce, podczas gdy ich rodzice sądzili, że będą w innym. To jest skandal.
W tym, że ktoś chce 1300 zł za takie mieszkanie, nie widzę piekielności. Jej mieszkanie, może żądać i miliona, a klient nie musi się godzić. Piekielne jest oszukiwanie w ogłoszeniu.
@Feanor: normalnym użytkownikom będą przeszkadzać, bo wielu z nich nie siedzi na portalu godzinami, tylko wchodzi raz i czyta oraz ocenia po kolei wszystkie nowe historie z całego dnia. @Digi51: brawo, chyba jedyny głos rozsądku w tej dyskusji.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2012 o 13:53
I pewnie jeszcze Wy, towarzyszu Feanor, mielibyście być tym, który wagi nadaje, nieprawdaż?
Poproś swoją zdolną siostrę o przeszkolenie w używaniu przecinków. Będzie łatwiej czytać.
To właśnie we Francji poraz pierwszy się z spotkałem z napisami typu „płatność kartą od…”. Oczywiście nie w arabskim sklepiku, bo wszelkie biznesy prowadzone przez imigrantów ratują klientów w momentach, kiedy „rdzennym” nie chce się pracować.
Już miał być plus, ale doczytałem do momentu, w którym piszesz, że w Niemczech wszędzie przyjmują karty. Pojedź najpierw do tego kraju i zobacz, jak tam jest z przyjmowaniem kart (tzn. spróbuj cos kupić w różnych sklepach, a nie tylko na stacjach benzynowych i w jednym sklepie na dziesięć), a potem pisz historie na ten temat.
To witaj w klubie. W podstawówce wypracowania z polskiego zawsze miałem opatrzone komentarzem „za krótkie”. W końcu tak mnie kolejne polonistki wytresowały, że mi z krótkiej historyjki zawsze elaboraty wychodzą, a rozmowa telefoniczna ze mną rzadko trwa dłużej niż 30 sekund.
Tzw. mózg przechodni.
Poszedł plus, ale popraw błędy.
To właśnie przez te litery US. Biorą Cię za agenta Urzędu Skarbowego:)
Jeśli sprawca kolizji był pod wpływem alkoholu, to ani złotówki odszkodowania nie dostał. Jeśli Mejra napisała o libacji, żeby było bardziej dramatycznie, to odszkodowanie dostaliby właściciele samochodu, a nie ojciec. Jak wymyślacie historyjki, to sprawdzajcie podstawowe fakty, żeby było chociaż prawdopodobnie.
Przypomniał mi się mój pierwszy paszport. Wyrobiłem go sobie jako szybko rosnący nastolatek, więc po kilkunastu miesiącach do wpisanego weń wzrostu 164 cm należało dodać kolejne 19. Dziwnie się na mnie pogranicznicy patrzyli, ale na szczęście żaden nie uznał, że to nie ja.
Ale o co Wy się spieracie? Zakres obowiązków jest częścią umowy i nic nam do tego. Jagodowa ma prawo oczekiwać, że opiekunka dodatkowo zrobi obiad, opiekunka nie musi się godzić na taką pracę. Jeśli wszystko zostało wyjaśnione przed podpisaniem umowy, to o co chodzi?
Spora doza piekielności leży też po stronie ubezpieczyciela, który wydał samochód nieuprawnionej osobie.
@tatapsychopata: Tak, doradzaj mu zmyślanie. Pierwszy lepszy adwokat znajdzie dziury w zeznaniach i po sprawie.
W jakim rejonie? Rejonizacji już od kilkunastu lat nie ma. Ciekawe, czy reszta historii jest równie „prawdziwa”?
Co do pktu 2., to chyba chodzi o to, że oskarżony się nie stawił na rozprawę. W to akurat wierzę, bo sam to przeżyłem: policja ze strażą miejską na złapała złodzieja, który ukradł mi radio z samochodu i dopiero po roku, na piątej, czy szóstej rozprawie udało się oskarżonego doprowadzić przed sąd. Potem już poszło gładko, w ciągu niecałej godziny został skazany.
A tam zaraz w szpitalu. Mogłaby po prostu wyjechać na parę dni nawet nie wiedząc, że dzieciak siedzi u niej na schodach.