To jeszcze nic. Mój kolega został kiedyś zaproszony na imprezę, która okazała się być składkowa. To znaczy, organizator zakładał, że to oczywiste i się bardzo zdziwił, gdy nikt nic nie przyniósł.
Tu się zgodzę z Tatąpsychopatą. Nie dawać, z jednym wyjątkiem: zapewnić dzieciakom miejsce w żłobkach / przedszkolach / szkołach i tam dokarmiać. Tak, żeby menelstwo na tych pieniądzach / bonach łap położyć nie mogło.
Po pierwsze, nie łącz dwóch oddzielnych historii, bo jak komuś spodoba się tylko jedna z nich, to jak ma ocenić?
Po drugie, jak ktoś jest takim głąbem, że nie potrafi sam ocenić, które informacje są ważne dla historii, to dopisywanie „ważne!” w nawiasach mu nie pomoże. A tych, którzy rozumieją, takimi wstawkami obrażasz sugerując, że uważasz ich za idiotów.
Po trzecie, chyba pierwszy raz na tym portalu zagościła historia, która jeszcze się nie wydarzyła.
Pozdrawiam
Jorn
„Parę tygodni temu poznałam fajnego [C]hłopaka, wydawał się miły z wyglądu, do czasu aż nie otworzył swojej gęby. Teraz piekielna randka(a raczej jej zakończenie)”
Umówiłaś się na randkę zanim facet gębę otworzył? Łatwa musisz być. Czy też może otworzył wcześniej, ale umówiłaś się mimo to. Tylko po co?
Taak, niech idzie w zaparte i twierdzi, że paczki nie ma. A jak trafi się bardziej rozgarnięty sędzia, to autor pójdzie siedzieć razem z kurierem. Jeden za podrobienie podpisu, a drugi za wyłudzenie.
Nie był w szoku. Pożar był naprawdę minimalny, palił się kosz na papiery, do którego lokator pokoju wyrzucił zawartość popielniczki. Ale dymu było sporo. Dziadek po prostu był z tych, co jak sobie coś zaplanują, to żadna siła ich nie skłoni do zmiany planu. A zaplanował sobie wejście do pokoju.
Czy Wy naprawdę myślicie, że w Episkopacie siedzą sami idioci, którzy nie rozumieją, że w ten sposób sprzyjają laicyzacji? Oni doskonale zdają sobie z tego sprawę. Co więcej, wiedzą też, że jest to proces nieodwracalny i w XXI w. w zasadzie nic już nie mogą zrobić, żeby go chociaż wyraźnie opóźnić. Dlatego korzystają z chwili, kiedy jeszcze mają dużo do powiedzenia i próbują z wyciągnąć, ile się da.
Po prostu osobnicy o mocno ograniczonej sprawności umysłowej mają problem z przeanalizowaniem każdej inności, więc na wszelki wypadek traktują wszystko i wszystkich innych w jakikolwiek sposób jako zagrożenie.
Pracowałem kiedyś w firmie produkującej kartony do napojów i maszyny do ich nalewania. Firma dbała o swój wizerunek i bardzo pilnowała, żeby jeśli na kartonie było napisane "sok 100%", to w środku był rzeczywiście sok 100%. Bez względu na wszystko, prawdziwie stuprocentowy sok z koncentratu smakował inaczej niż świeżo wyciśnięty z owoców. Nie potrzeba jakoś wybitnie rozwiniętego zmysłu smaku.
Aha, jeszcze jedno: brytyjskie prawo jazdy, to nie jest „dowód który jest akceptowany również w Europie według prawa”. Dlatego Brytyjczycy jako jedyni po Europie z paszportami podróżują. Brytyjskie prawo jazdy jest poza granicami Zjednoczonego Królestwa ważne tylko jako prawo jazdy, nie jako ekwiwalent dowodu osobistego.
Oczywiście ten dokument pozwala na stwierdzenie pełnoletniości posiadacza i kasjerka niepotrzebnie robiła cyrki, ale jak kogoś pouczasz, to zadbaj o to, żebyś miała odpowiednią wiedzę w temacie.
Jeśli nie mieszka na stałe w Polsce, nie ma obowiązku posiadania dowodu osobistego. Nawet w konsulatach nie ma możliwości wyrobienia DO. Wielu mieszkających za granicą (zwłaszcza w krajach UE) Polaków dowody tak czy inaczej posiada (jak ja), bo one są po prostu wygodniejsze w użytkowaniu od paszportów.
Nie pracuje i nigdy nie pracował. Już widzę, jak pod rządami restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej ginekolog wrzeszczy, że pacjentka powinna ciążę usunąć.
Ale o co chodzi? Ja przygotowania do matury (samodzielne, bez korepetytora) rozpocząłem 7 dni przed pierwszym egzaminem, a wtedy nie wystarczyło powiedzieć „ich heiße Jorn”, żeby zdać niemiecki i umieć liczyć do pięciu, aby zdać matematykę.
Nie rozumiem Twojego zdziwienia faktem, że zdała. Jeśli założymy, że sama do Ciebie dzwoniła bez pomocy osób inteligentniejszych, to ma wystarczający potencjał, żeby dzisiejszą maturę zdać.
To jeszcze nic. Mój kolega został kiedyś zaproszony na imprezę, która okazała się być składkowa. To znaczy, organizator zakładał, że to oczywiste i się bardzo zdziwił, gdy nikt nic nie przyniósł.
Tu się zgodzę z Tatąpsychopatą. Nie dawać, z jednym wyjątkiem: zapewnić dzieciakom miejsce w żłobkach / przedszkolach / szkołach i tam dokarmiać. Tak, żeby menelstwo na tych pieniądzach / bonach łap położyć nie mogło.
"A jeszcze dziś ma być kurier z Orange :). Ciekawe co wyjdzie"
Niektórzy ludzie zupełnie nie dbają o ochronę swoich danych i łatwo jest ich namierzyć.
Po pierwsze, nie łącz dwóch oddzielnych historii, bo jak komuś spodoba się tylko jedna z nich, to jak ma ocenić? Po drugie, jak ktoś jest takim głąbem, że nie potrafi sam ocenić, które informacje są ważne dla historii, to dopisywanie „ważne!” w nawiasach mu nie pomoże. A tych, którzy rozumieją, takimi wstawkami obrażasz sugerując, że uważasz ich za idiotów. Po trzecie, chyba pierwszy raz na tym portalu zagościła historia, która jeszcze się nie wydarzyła. Pozdrawiam Jorn
„Parę tygodni temu poznałam fajnego [C]hłopaka, wydawał się miły z wyglądu, do czasu aż nie otworzył swojej gęby. Teraz piekielna randka(a raczej jej zakończenie)” Umówiłaś się na randkę zanim facet gębę otworzył? Łatwa musisz być. Czy też może otworzył wcześniej, ale umówiłaś się mimo to. Tylko po co?
@Riannon, wyobraź sobie, że istnieją ludzie wystarczająco inteligentni, żeby się poprawnie wyrażać bez przygotowania sobie tekstu.
To ja miałem odwrotnie. Pożyczyłem ksiązki od szwagra, przeczytałem, chcę oddać, a on mówi, że to nie jego.
Taak, niech idzie w zaparte i twierdzi, że paczki nie ma. A jak trafi się bardziej rozgarnięty sędzia, to autor pójdzie siedzieć razem z kurierem. Jeden za podrobienie podpisu, a drugi za wyłudzenie.
"nieistotne" razem!
Tylko popraw to „zarządała”, bo w oczy gryzie.
Nie był w szoku. Pożar był naprawdę minimalny, palił się kosz na papiery, do którego lokator pokoju wyrzucił zawartość popielniczki. Ale dymu było sporo. Dziadek po prostu był z tych, co jak sobie coś zaplanują, to żadna siła ich nie skłoni do zmiany planu. A zaplanował sobie wejście do pokoju.
Czy Wy naprawdę myślicie, że w Episkopacie siedzą sami idioci, którzy nie rozumieją, że w ten sposób sprzyjają laicyzacji? Oni doskonale zdają sobie z tego sprawę. Co więcej, wiedzą też, że jest to proces nieodwracalny i w XXI w. w zasadzie nic już nie mogą zrobić, żeby go chociaż wyraźnie opóźnić. Dlatego korzystają z chwili, kiedy jeszcze mają dużo do powiedzenia i próbują z wyciągnąć, ile się da.
Po prostu osobnicy o mocno ograniczonej sprawności umysłowej mają problem z przeanalizowaniem każdej inności, więc na wszelki wypadek traktują wszystko i wszystkich innych w jakikolwiek sposób jako zagrożenie.
Myślę, że rzeczownik "przyjaciółka" powinnaś ująć w cudzysłów.
Tylko tyle zrozumiałaś z historii?
Pracowałem kiedyś w firmie produkującej kartony do napojów i maszyny do ich nalewania. Firma dbała o swój wizerunek i bardzo pilnowała, żeby jeśli na kartonie było napisane "sok 100%", to w środku był rzeczywiście sok 100%. Bez względu na wszystko, prawdziwie stuprocentowy sok z koncentratu smakował inaczej niż świeżo wyciśnięty z owoców. Nie potrzeba jakoś wybitnie rozwiniętego zmysłu smaku.
Historia w skrócie: "Coś tam było, ale nie wiem dokładnie, co, bo jedyne źródło informacji nie chce podać szczegółów".
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2012 o 15:59
A teraz napisz to jeszcze raz, bez błędów i tak, żeby było wiadomo, o co ci chodzi.
Aha, jeszcze jedno: brytyjskie prawo jazdy, to nie jest „dowód który jest akceptowany również w Europie według prawa”. Dlatego Brytyjczycy jako jedyni po Europie z paszportami podróżują. Brytyjskie prawo jazdy jest poza granicami Zjednoczonego Królestwa ważne tylko jako prawo jazdy, nie jako ekwiwalent dowodu osobistego. Oczywiście ten dokument pozwala na stwierdzenie pełnoletniości posiadacza i kasjerka niepotrzebnie robiła cyrki, ale jak kogoś pouczasz, to zadbaj o to, żebyś miała odpowiednią wiedzę w temacie.
Jeśli nie mieszka na stałe w Polsce, nie ma obowiązku posiadania dowodu osobistego. Nawet w konsulatach nie ma możliwości wyrobienia DO. Wielu mieszkających za granicą (zwłaszcza w krajach UE) Polaków dowody tak czy inaczej posiada (jak ja), bo one są po prostu wygodniejsze w użytkowaniu od paszportów.
Pierwszy raz ten dowcip słyszałem jakieś 35 lat temu.
Nie pracuje i nigdy nie pracował. Już widzę, jak pod rządami restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej ginekolog wrzeszczy, że pacjentka powinna ciążę usunąć.
Ale o co chodzi? Ja przygotowania do matury (samodzielne, bez korepetytora) rozpocząłem 7 dni przed pierwszym egzaminem, a wtedy nie wystarczyło powiedzieć „ich heiße Jorn”, żeby zdać niemiecki i umieć liczyć do pięciu, aby zdać matematykę.
Nie rozumiem Twojego zdziwienia faktem, że zdała. Jeśli założymy, że sama do Ciebie dzwoniła bez pomocy osób inteligentniejszych, to ma wystarczający potencjał, żeby dzisiejszą maturę zdać.