@mijanou, to Ty nie widzisz, bo myślisz zdroworozsądkowo, co nie zmienia faktu, że jakiś fanatyczny obrońca uciśnionych dopatrzy się w tym zaraz antysemickiej propagandy.
@BlackMoon, i tak się w tym dniu wyprowadzała ode mnie, swoje ode mnie usłyszała, o tym, że dosadnie dałam jej do zrozumienia co myślę może świadczyć fakt, że od tamtej pory się do mnie nie odzywa.
No na ogół jednak ufam swoim koleżankom, poza tym mój chłop stawia im tylko w mojej obecności - dlatego, że stawia mi i uważa to za grzeczne w takiej sytuacjo zaproponować także moim koleżankom. Poza tym jeśli, któraś ze żmij okazała się na tyle perfidna, żeby próbować z moim facetem flirtować to jestem przekonana, że nie podjąłby flirtu.
Ja miałam z sąsiadem w bloku ten sam problem, kiedy tylko jego pies przechodził koło naszych drzwi szczekał niemiłosiernie, moje kundle rzucały się do drzwi i darły papę na całego. Tylko wiesz co? Swoje kundle karciłam i szybko stawiałam do pionu, a jakoś do sąsiada nie przyszło mi do głowy mieć pretensji...
Uważacie, że to absurd? Ja kiedyś opisałam tu sytuację, kiedy kupioną na Allegro sukienkę wystawiłam o 5zł drożej niż cena kupna i pojawiło się pytanie jak śmiem sprzedawać drożej niż kupiłam :P
@Auria, nie rozumiem, dlaczego traktujesz wpisy krytyczne wobec takich spotkań jako osobisty atak i próbujesz bronić się nieudolną ironią. Jeżeli uważasz, że spotkanie prezydenta z uczniami nie było polityczną agitką - good for you, mnie tam nie było, nie będę oceniać czy rzeczywiście miało ono tylko charakter edukacyjno-społeczny czy polityczny. Natomiast nie możesz mieć pretensji do nas, mieszkających w Polsce, że takie spotkania kojarzą się nam jednoznacznie. Jeżeli u nas jakiś ważny polityk wychodzi do ludzi, to zawsze ma to na celu tylko zjednanie sobie elektoratu na kolejne wybory. I wiesz co? Sądzę, że w Austrii też tylko jest to robione zgrabniej i mniej nachalnie. Ja wiem, że ludzie w wieku maturalnym to już "stare konie" i poglądy polityczne jakieś tam mają, ale nawet dorosłych ludzi dość łatwo zmanipulować, a co do dopiero młodzież, która w dużej części w polityce się nie orientuje i ocenia polityków powierzchownie. To nie jest atak. Sama taka byłam w tym wieku i dalej zdarza mi się oceniać działaczy politycznych na podstawie dobrego PR. Podejrzewam, że sporo osób po takim spotkaniu z prezydentem poprze jego opcje polityczną, bo innego pomysłu na kogo zagłosować nie mają, a prezydent to "fajny gość".
"To chyba mojej mamy nie znałaś" - k*rwa, dziwne, żeby znała. Jak ja szłam do bierzmowania to w całej naszej grupie były może z 3-4 osoby zmuszone przez rodziców. Nie mówię, że większość młodzieży robi to z potrzeby serca, raczej dlatego, że taka jest tradycja, że większość kolegów przystępuje itd. A co do samej historii - podobne, no może nie aż tak drastyczne, sceny pamiętam z moich spotkań do bierzmowania. Sama te spotkania z księdzem nawet lubiłam, gorzej ze spotkania w mniejszych grupach prowadzonymi przez katechetki. Ja akurat trafiłam na babę, która nieszczególnie mi podpasowała i trochę do niej pyszczyliśmy z innymi dzieciakami, ale raczej kłócąc się o pewne kwestie związane z nauką Kościoła, a nie z samymi spotkaniami.
Jej, to moja rodzina zna wszystkich sąsiadów od 23 lat i największa przysługa jaką im wyświadczyliśmy to przyjęcie paczek kilka razy i podładowanie akumulatora.
Pomoc w gotowaniu osobie, którą widzę drugi raz w życiu? 3 sekund bym się nie zastanawiała przed odmową. I teraz się zastanawiam, czy nie jestem chorobliwie egoistyczna i mało altruistyczna.
Klient zapłacił za latte zanim obsługa wyjaśniła jaka to jest największa kawa z mlekiem, swoją drogą klient też mógł tego nie wiedzieć.
Ja również zupełnie bez złośliwości powiem, że kawa z mlekiem to szerokie pojęcie i obsługa powinna dopytać, o jaki typ kawy chodzi, bo kawa z mlekiem to nie tylko latte.
A napisałam coś takiego? Zwracam tylko uwagę na to, że nie tylko bezdomny byłby zaskoczony otrzymaniem takiego wynalazku, a w kawiarniach normalnym jest (przynajmniej w tych kawiarniach, gdzie ja bywam), że kiedy proszę o kawę z mlekiem to obsługa proponuje mi kilka opcji, ja ewentualnie dopytuje, co i jak.
To jest najgorsze, że taki szczeniak powie do nauczyciela "ch*j ci w d*pę" i najgorsze, co go spotka to opieprz od dyrektora, a nauczyciel wyleci z pracy i będzie w mediach wrogiem publicznym nr 1.
Piekielne nie było grożenie biciem, tylko nie przylanie szczeniakowi. Tylko zaraz podniósłby się raban w urzędzie, że patologia i przemoc w rodzinie. Już nie mówię o biciu po twarzy, ale klapa w d*pę jak najbardziej trzeba było sprzedać, ale idę o zakład, że parę takich osób jak Ty już chwyciło by za telefon, aby dzwonić po policję.
Czy ja wiem? Dla mnie rozróżnienie jest dość proste, jeśli poznaję kogoś w podobnym wieku na gruncie prywatnym, to automatycznie zwracam się per ty, jeśli na gruncie zawodowym/oficjalnym to per pan/pani, a jeśli widzę, że jest to osoba raczej wyluzowana mogę zaproponować przejście na ty lub poczekać na taką propozycję.
@Mei, też poczułam się dziwnie jak facet obsługujący przymierzalnię w Stradivariusie najpierw się przedstawił, a potem zapytał jak mam na imię. Szczerze mówiąc, w ogóle nie podoba mi się ta idea bratania się z klientami. Rozumiem, że to ma niby dać klientowi poczucie komfortu i wyjątkowości, ale mi tylko działa na nerwy.
@mijanou, to Ty nie widzisz, bo myślisz zdroworozsądkowo, co nie zmienia faktu, że jakiś fanatyczny obrońca uciśnionych dopatrzy się w tym zaraz antysemickiej propagandy.
Geniusz :D
@BlackMoon, i tak się w tym dniu wyprowadzała ode mnie, swoje ode mnie usłyszała, o tym, że dosadnie dałam jej do zrozumienia co myślę może świadczyć fakt, że od tamtej pory się do mnie nie odzywa.
Stara szkoła i tyle. Nienormalny - owszem, ale jak dla mnie w pozytywnym sensie.
No na ogół jednak ufam swoim koleżankom, poza tym mój chłop stawia im tylko w mojej obecności - dlatego, że stawia mi i uważa to za grzeczne w takiej sytuacjo zaproponować także moim koleżankom. Poza tym jeśli, któraś ze żmij okazała się na tyle perfidna, żeby próbować z moim facetem flirtować to jestem przekonana, że nie podjąłby flirtu.
To w takiej sytuacji jest w stanie mnie wygryźć (teoretycznie) niezależnie od hojności mojego chłopaka O_o
Nie cenię go aż tak nisko, aby sądzić, że jest w stanie mnie wygryźć pinda lecąca na darmowe drinki ;)
Ja miałam z sąsiadem w bloku ten sam problem, kiedy tylko jego pies przechodził koło naszych drzwi szczekał niemiłosiernie, moje kundle rzucały się do drzwi i darły papę na całego. Tylko wiesz co? Swoje kundle karciłam i szybko stawiałam do pionu, a jakoś do sąsiada nie przyszło mi do głowy mieć pretensji...
Uważacie, że to absurd? Ja kiedyś opisałam tu sytuację, kiedy kupioną na Allegro sukienkę wystawiłam o 5zł drożej niż cena kupna i pojawiło się pytanie jak śmiem sprzedawać drożej niż kupiłam :P
Moim zdaniem to jest trochę słabe traktować ucznia jako dziecko jego matki i szczerze w życiu nie słyszałam, żeby ktoś tak mówił o swoim uczniu.
@Auria, z każdym Twoim komentarzem coraz mniej rozumiem, o co Ci chodzi.
@Auria, nie rozumiem, dlaczego traktujesz wpisy krytyczne wobec takich spotkań jako osobisty atak i próbujesz bronić się nieudolną ironią. Jeżeli uważasz, że spotkanie prezydenta z uczniami nie było polityczną agitką - good for you, mnie tam nie było, nie będę oceniać czy rzeczywiście miało ono tylko charakter edukacyjno-społeczny czy polityczny. Natomiast nie możesz mieć pretensji do nas, mieszkających w Polsce, że takie spotkania kojarzą się nam jednoznacznie. Jeżeli u nas jakiś ważny polityk wychodzi do ludzi, to zawsze ma to na celu tylko zjednanie sobie elektoratu na kolejne wybory. I wiesz co? Sądzę, że w Austrii też tylko jest to robione zgrabniej i mniej nachalnie. Ja wiem, że ludzie w wieku maturalnym to już "stare konie" i poglądy polityczne jakieś tam mają, ale nawet dorosłych ludzi dość łatwo zmanipulować, a co do dopiero młodzież, która w dużej części w polityce się nie orientuje i ocenia polityków powierzchownie. To nie jest atak. Sama taka byłam w tym wieku i dalej zdarza mi się oceniać działaczy politycznych na podstawie dobrego PR. Podejrzewam, że sporo osób po takim spotkaniu z prezydentem poprze jego opcje polityczną, bo innego pomysłu na kogo zagłosować nie mają, a prezydent to "fajny gość".
"To chyba mojej mamy nie znałaś" - k*rwa, dziwne, żeby znała. Jak ja szłam do bierzmowania to w całej naszej grupie były może z 3-4 osoby zmuszone przez rodziców. Nie mówię, że większość młodzieży robi to z potrzeby serca, raczej dlatego, że taka jest tradycja, że większość kolegów przystępuje itd. A co do samej historii - podobne, no może nie aż tak drastyczne, sceny pamiętam z moich spotkań do bierzmowania. Sama te spotkania z księdzem nawet lubiłam, gorzej ze spotkania w mniejszych grupach prowadzonymi przez katechetki. Ja akurat trafiłam na babę, która nieszczególnie mi podpasowała i trochę do niej pyszczyliśmy z innymi dzieciakami, ale raczej kłócąc się o pewne kwestie związane z nauką Kościoła, a nie z samymi spotkaniami.
"Ja nie pojmuję, jak można miejsca w akademiku nie dostać" - normalnie akademiki nie są z gumy, mają ograniczoną ilość miejsc.
Chore poczucie humoru to jest rzucanie się na kogoś z pełnym impetem wyrażając w ten sposób "miłość".
Jej, to moja rodzina zna wszystkich sąsiadów od 23 lat i największa przysługa jaką im wyświadczyliśmy to przyjęcie paczek kilka razy i podładowanie akumulatora. Pomoc w gotowaniu osobie, którą widzę drugi raz w życiu? 3 sekund bym się nie zastanawiała przed odmową. I teraz się zastanawiam, czy nie jestem chorobliwie egoistyczna i mało altruistyczna.
Klient zapłacił za latte zanim obsługa wyjaśniła jaka to jest największa kawa z mlekiem, swoją drogą klient też mógł tego nie wiedzieć. Ja również zupełnie bez złośliwości powiem, że kawa z mlekiem to szerokie pojęcie i obsługa powinna dopytać, o jaki typ kawy chodzi, bo kawa z mlekiem to nie tylko latte.
Hehe, ciekawe czy do przyszłego pracodawcy córci też pójdzie prosząc o zmianę godzin pracy :)
A napisałam coś takiego? Zwracam tylko uwagę na to, że nie tylko bezdomny byłby zaskoczony otrzymaniem takiego wynalazku, a w kawiarniach normalnym jest (przynajmniej w tych kawiarniach, gdzie ja bywam), że kiedy proszę o kawę z mlekiem to obsługa proponuje mi kilka opcji, ja ewentualnie dopytuje, co i jak.
Ej, może się nie znam na kawach, ale jakbym poprosiła dużą kawę z mlekiem i dostała mleko z kawą to też bym się skrzywiła.
To jest najgorsze, że taki szczeniak powie do nauczyciela "ch*j ci w d*pę" i najgorsze, co go spotka to opieprz od dyrektora, a nauczyciel wyleci z pracy i będzie w mediach wrogiem publicznym nr 1.
Piekielne nie było grożenie biciem, tylko nie przylanie szczeniakowi. Tylko zaraz podniósłby się raban w urzędzie, że patologia i przemoc w rodzinie. Już nie mówię o biciu po twarzy, ale klapa w d*pę jak najbardziej trzeba było sprzedać, ale idę o zakład, że parę takich osób jak Ty już chwyciło by za telefon, aby dzwonić po policję.
Nie widzę nic piekielnego w podpieraniu ścian i siedzeniu na schodach. Szacunek szacunkiem, ale nie sposób podczas całego zwiedzenia stać na baczność.
Czy ja wiem? Dla mnie rozróżnienie jest dość proste, jeśli poznaję kogoś w podobnym wieku na gruncie prywatnym, to automatycznie zwracam się per ty, jeśli na gruncie zawodowym/oficjalnym to per pan/pani, a jeśli widzę, że jest to osoba raczej wyluzowana mogę zaproponować przejście na ty lub poczekać na taką propozycję.
@Mei, też poczułam się dziwnie jak facet obsługujący przymierzalnię w Stradivariusie najpierw się przedstawił, a potem zapytał jak mam na imię. Szczerze mówiąc, w ogóle nie podoba mi się ta idea bratania się z klientami. Rozumiem, że to ma niby dać klientowi poczucie komfortu i wyjątkowości, ale mi tylko działa na nerwy.