Ja wyznaję zasadę, że każdy ma prawo do błędu. Dlatego, gdy w danym sklepie pierwszy raz zdarza mi się taka sytuacja, zwracam uwagę i dopłacam.
Jednak, gdyby babsztyl się tak do mnie odniósł, w rozmowie z kierowniczką upierałbym się, żeby różnica w cenie pozostała u mnie jako odszkodowanie za chamstwo, które mnie spotkało, niech ściągają babie z pensji.
Gdy w tym samym sklepie kolejny raz chcą ode mnie mniej pieniędzy niż się należy, uznaję, że nie potrafią liczyć i sami są sobie winni.
Kiedy pracowałem w hotelu, kolega podczas swojego dyżuru (mnie takie „atrakcje” na szczęście omijały) miał mały pożar. Zarządził ewakuację, ale jeden gość się upierał, że musi najpierw coś z pokoju zabrać (jego pokój sąsiadował z tym, gdzie się paliło). „I need to go to my room”, powtarzał.
Gdyby awantura nie pomogła, należało wezwać straż pożarną. Jeśli podłoga rzeczywiście była ciepła, żaden strażak nie potraktowałby tego wezwania jako bezzasadnego.
@mongol
Po co uczyć gramatyki i tych wszystkich rozbiorów zdań? Tobie najwyraźniej się przydało, sądząc z rzadkiej w internetowych wpisach poprawności interpunkcyjnej. Dzięki temu mogę się nie zgodzić z tym, co napisałeś, ponieważ napisałeś to w taki sposób, że wiem, o co Ci chodziło.
Ty to wiesz, ja to wiem i pewnie większość użytkowników Piekielnych też to wie. Ale po świecie chodzi tak wielu ludzi całkowicie oderwanych od rzeczywistości lub po prostu głupich, że numer może być w wielu przypadkach równi skuteczny jak "pożyczanie" pieniędzy "na wnuczka".
O! To zjawisko ciągle istnieje? Myślałem, że już wymarło, bo w ostatnich latach już takich "inteligentnych" mamusiek nie widywałem, ale tak 20-25 lat temu było to powszechne.
Przeczytałem bieżącą historię z komentarzami, przypomniałem sobie zeszłoroczną i widzę jedno wyjście z sytuacji: Blackmoon i Pom78 powinny wziąć Damianka na wychowanie i go naprostować.
A tak poważnie: jak niski poziom inteligencji trzeba mieć, żeby nie rozumieć, iż teksty typu "zabiłbym" są przenośnią (fakt, być może nienajwyższych lotów, ale jednak) i wyrazem silnych negatywnych emocji wobec małego bandyty, a nie rzeczywistą gotowością odebrania mu życia? Przecież gdyby Werbena, jej chłopak lub sąsiedzi byli zdolni do zabójstwa, to gnojek już by nie żył.
To prawda. Ja też byłem podobnym przypadkiem, choć daleko mniej drastycznym. Mimo to postanowiłem studiować poza miastem rodzinnym, więc musiałem sobie sam radzić i bardzo szybko nauczyłem się przygotowywać sobie coś do zjedzenia, a następnie poszerzałem repertuar. Gdy zabraknie pani Eli, to Bartuś albo umrze z głodu, albo się nauczy, albo znajdzie sobie kogoś, kto się nim zaopiekuje. Stawiam, że się jednak nauczy. W końcu pralkę już umie obsługiwać, a i żarełko umie sobie podgrzać. No to sobie najwyżej będzie kupował gotowe żarcie do odgrzania.
Przykładów takich i podobnych zachowań przedstawicieli różnych narodowości są tysiące. Ty jednak sugerujesz, że są polską specjalnością i w tym się przejawia twój kompleks niższości.
A dlaczego? Początkowy pomysł na tego typu serwisy właśnie na tym polegał, żeby umożliwić ludziom sprzedaż niepotrzebnych, także niepełnowartościowych przedmiotów (poplamiona bluzka do noszenia się nie nadaje, ale ktoś może ją wykorzystać jako szmatkę). Dopiero później dołączyli sprzedawcy nowych towarów traktujący platformę jako coś w rodzaju wirtualnego targowiska (i bardzo dobrze zresztą). Problem leży tylko w nieuczciwości niektórych osób, bo jakby opis był rzetelny, to wszystko byłoby OK.
Niezbadane są wyroki wody cieknącej z instalacji hydraulicznych. Mieszkałem kiedyś w czteropiętrowym bloku z wielkiej płyty. Sąsiadom z czwartego piętra dość często (przynajmniej raz w roku) zradzało się zrobić coś, co powodowało wyciek (a to kran zostawili odkręcony, a to źle pralkę podłączyli, a to jeszcze coś innego). Za każdym razem woda wnikała gdzieś między płyty i wypływała zalewając mieszkanie sąsiadów z parteru.
Nr 5 "(UWIELBIAM! chyba nikt nie myśli poważnie,ze w fast foodzie ktoś codziennie bierze 20kg pomarańczy i wyciska)": a dlaczego nie? Rozumiem, że nie macie tego w ofercie, ale klient ma prawo chyba zapytać? A soku nie trzeba wyciskać ręcznie, są do tego maszyny, także samoobsługowe (klient podstawia baniak, naciska kranik, a maszyna pobiera pomarańcze i przerabia na sok).
Ja kiedyś dostałem pięciozłotowy starter gratis. Był dołączony do tygodnika motoryzacyjnego, którego egzemplarz dostałem gratis za to, że skorzystałem z myjni:)
Ja wyznaję zasadę, że każdy ma prawo do błędu. Dlatego, gdy w danym sklepie pierwszy raz zdarza mi się taka sytuacja, zwracam uwagę i dopłacam. Jednak, gdyby babsztyl się tak do mnie odniósł, w rozmowie z kierowniczką upierałbym się, żeby różnica w cenie pozostała u mnie jako odszkodowanie za chamstwo, które mnie spotkało, niech ściągają babie z pensji. Gdy w tym samym sklepie kolejny raz chcą ode mnie mniej pieniędzy niż się należy, uznaję, że nie potrafią liczyć i sami są sobie winni.
Kiedy pracowałem w hotelu, kolega podczas swojego dyżuru (mnie takie „atrakcje” na szczęście omijały) miał mały pożar. Zarządził ewakuację, ale jeden gość się upierał, że musi najpierw coś z pokoju zabrać (jego pokój sąsiadował z tym, gdzie się paliło). „I need to go to my room”, powtarzał.
Bękart to nie tylko nieślubne dziecko. Tak samo jak burdel to nie tylko dom publiczny. Potoczne znaczenia tych słów są nieco inne.
Przed takimi historiami powinno być ostrzeżenie « nie czytać w pracy », bo się udusić można tłumiąc śmiech. Plus.
W jednym PPP ma rację: nie radzi sobie.
Gdyby awantura nie pomogła, należało wezwać straż pożarną. Jeśli podłoga rzeczywiście była ciepła, żaden strażak nie potraktowałby tego wezwania jako bezzasadnego.
@mongol Po co uczyć gramatyki i tych wszystkich rozbiorów zdań? Tobie najwyraźniej się przydało, sądząc z rzadkiej w internetowych wpisach poprawności interpunkcyjnej. Dzięki temu mogę się nie zgodzić z tym, co napisałeś, ponieważ napisałeś to w taki sposób, że wiem, o co Ci chodziło.
nk, facebook, ankiety i wiele, wiele innych miejsc, gdzie zostawiamy po sobie różnego rodzaju dane.
Ty to wiesz, ja to wiem i pewnie większość użytkowników Piekielnych też to wie. Ale po świecie chodzi tak wielu ludzi całkowicie oderwanych od rzeczywistości lub po prostu głupich, że numer może być w wielu przypadkach równi skuteczny jak "pożyczanie" pieniędzy "na wnuczka".
O! To zjawisko ciągle istnieje? Myślałem, że już wymarło, bo w ostatnich latach już takich "inteligentnych" mamusiek nie widywałem, ale tak 20-25 lat temu było to powszechne.
Przeczytałem bieżącą historię z komentarzami, przypomniałem sobie zeszłoroczną i widzę jedno wyjście z sytuacji: Blackmoon i Pom78 powinny wziąć Damianka na wychowanie i go naprostować. A tak poważnie: jak niski poziom inteligencji trzeba mieć, żeby nie rozumieć, iż teksty typu "zabiłbym" są przenośnią (fakt, być może nienajwyższych lotów, ale jednak) i wyrazem silnych negatywnych emocji wobec małego bandyty, a nie rzeczywistą gotowością odebrania mu życia? Przecież gdyby Werbena, jej chłopak lub sąsiedzi byli zdolni do zabójstwa, to gnojek już by nie żył.
istnieją też gwoździe bez łbów.
To prawda. Ja też byłem podobnym przypadkiem, choć daleko mniej drastycznym. Mimo to postanowiłem studiować poza miastem rodzinnym, więc musiałem sobie sam radzić i bardzo szybko nauczyłem się przygotowywać sobie coś do zjedzenia, a następnie poszerzałem repertuar. Gdy zabraknie pani Eli, to Bartuś albo umrze z głodu, albo się nauczy, albo znajdzie sobie kogoś, kto się nim zaopiekuje. Stawiam, że się jednak nauczy. W końcu pralkę już umie obsługiwać, a i żarełko umie sobie podgrzać. No to sobie najwyżej będzie kupował gotowe żarcie do odgrzania.
Ale oni unieważnili jej starą kartę ZANIM aktywowała nową.
Przykładów takich i podobnych zachowań przedstawicieli różnych narodowości są tysiące. Ty jednak sugerujesz, że są polską specjalnością i w tym się przejawia twój kompleks niższości.
Taaak, we Wrocławiu kierunek na Śląsk? A potem w Krakowie na Małopolskę może?
Kompleksy aż ci uszami wychodzą.
A dlaczego? Początkowy pomysł na tego typu serwisy właśnie na tym polegał, żeby umożliwić ludziom sprzedaż niepotrzebnych, także niepełnowartościowych przedmiotów (poplamiona bluzka do noszenia się nie nadaje, ale ktoś może ją wykorzystać jako szmatkę). Dopiero później dołączyli sprzedawcy nowych towarów traktujący platformę jako coś w rodzaju wirtualnego targowiska (i bardzo dobrze zresztą). Problem leży tylko w nieuczciwości niektórych osób, bo jakby opis był rzetelny, to wszystko byłoby OK.
Niezbadane są wyroki wody cieknącej z instalacji hydraulicznych. Mieszkałem kiedyś w czteropiętrowym bloku z wielkiej płyty. Sąsiadom z czwartego piętra dość często (przynajmniej raz w roku) zradzało się zrobić coś, co powodowało wyciek (a to kran zostawili odkręcony, a to źle pralkę podłączyli, a to jeszcze coś innego). Za każdym razem woda wnikała gdzieś między płyty i wypływała zalewając mieszkanie sąsiadów z parteru.
Nr 5 "(UWIELBIAM! chyba nikt nie myśli poważnie,ze w fast foodzie ktoś codziennie bierze 20kg pomarańczy i wyciska)": a dlaczego nie? Rozumiem, że nie macie tego w ofercie, ale klient ma prawo chyba zapytać? A soku nie trzeba wyciskać ręcznie, są do tego maszyny, także samoobsługowe (klient podstawia baniak, naciska kranik, a maszyna pobiera pomarańcze i przerabia na sok).
Sam się nie potrafisz obronić, a masz pretensje, że jakaś kobieta czy dwóch dziadków nie spacyfikowali dresa?
Ja kiedyś dostałem pięciozłotowy starter gratis. Był dołączony do tygodnika motoryzacyjnego, którego egzemplarz dostałem gratis za to, że skorzystałem z myjni:)
I zapamiętujemy raz na jutro, że „nie” z przymiotnikami piszemy łącznie!
No ale czy brak jakichkolwiek działań mających na celu ratowanie dobytku nie jest czasem podstawą do odmowy wypłaty odszkodowania?
Zwłaszcza dzisiejsza matura odpowiadająca poziomem trudności serii kartkówek z podstawówki 20 lat temu.